Siatkarka opowiedziała o swoich problemach. Przez hejterów nabawiła się depresji!
Ana Patricia Silva Ramos, brazylijska siatkarka plażowa, zachwyciła na niedawnych igrzyskach olimpijskich w Paryżu, z których - wraz ze swoją partnerką Eduardą Santos Lisboą - wróciła ze złotym medalem. Sportsmenka opowiedziała, że droga do tego triumfu była wyjątkowo trudna, ponieważ przez długi czas zmagała się z depresją, wywołaną przez internautów.
Niespełna 27-letnia zawodniczka była wymieniana w gronie kandydatek do olimpijskiego podium już w Tokio, ale - grając wówczas w parze z Rebeccą Cavalcanti - odpadła w ćwierćfinale, przegrywając z późniejszymi brązowymi medalistkami, Szwajcarkami Joaną Heidrich i Anouk Verge-Depre.
ZOBACZ TAKŻE: Z hali na plażę, a teraz znów na halę! Legendarny siatkarz w nowym klubie?
Ana Patricia przyznała w rozmowie z telewizją Globo, że po tamtej porażce została wręcz zalana falą nienawiści ze strony internautów, którzy posuwali się nawet do grożenia śmiercią samej siatkarce, jak i jej rodzinie!
- Okres tuż po igrzyskach w Tokio był dla mnie najgorszym w życiu. To był moment, w którym zrozumiałam siłę mediów społecznościowych. Wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tego, ile hejtu może się tam wylać. Owszem, nie osiągnęłyśmy takiego wyniku, o jakim marzyłyśmy, ale po Tokio wiele wycierpiałam z powodu nienawiści. Każdego dnia byłam dosłownie zasypywana wiadomościami, w których ludzie pisali mi, że jestem hańbą dla kraju i rodziny, że jestem śmieciem, że powinnam odebrać sobie życie... Z czasem ta nienawiść została również skierowana wobec moich rodziców, których pytano, czy nie wstyd im wyjść na ulicę, a także życzono im śmierci. To było bardzo traumatyczne. Wyobrażacie sobie, że ktoś potrafi powiedzieć, żebyście nie wychodzili na ulicę, bo was znajdzie i zabije? Albo że zabije waszą rodzinę? Bardzo się bałam, miałam ataki paniki i popadłam w depresję. Przez sześć miesięcy nie byłam w stanie nic zrobić, chciałam się poddać i zrezygnować ze sportu - wspomina Ana Patricia.
Brazylijka podkreśliła, że uratowało ją wsparcie, które otrzymała od swojej dziewczyny, trenerki personalnej Nycaelli Mai, oraz odpowiednio wczesne poddanie się terapii u psychologa.
- Gdyby nie moja dziewczyna, pewnie nie udałoby mi się z tego wyjść. Dzięki Bogu, że się nie poddałam, bo teraz prawdopodobnie nie mogłabym opowiedzieć tej historii. Wcześniej nie byłam również świadoma tego, jak ważna jest praca z psychologiem. Punktem zwrotnym w moim życiu był moment, kiedy zrozumiałam, że sama nie dam sobie rady i odważyłam się poprosić o pomoc. Ludzie mają zazwyczaj obraz sportowców-superbohaterów, którzy niczego nie czują. Nie zawsze tak jest. My też jesteśmy ludźmi, mamy swoje słabości, lęki i obawy. Na szczęście teraz coraz więcej znanych sportowców otwarcie wypowiada się w temacie zdrowia psychicznego, dzięki czemu wszystkim jest łatwiej. Mamy nawet psychologów, którzy na stałe pracują przy Brazylijskim Komitecie Olimpijskim i możemy zgłaszać się do nich z prośbą o pomoc. Gdy Eduarda Santos Lisboa zaproponowała mi wspólną walkę o igrzyska w Paryżu, jedną z moich pierwszych decyzji było włączenie do sztabu psychologa - zaznaczyła siatkarka.
Świeżo upieczona mistrzyni olimpijska zaapelowała do wszystkich sportowców o to, by w trudnych momentach nie bali się prosić o specjalistyczną pomoc. Dodała również, że sama jest najlepszym przykładem na to, jak bardzo praca z psychologiem może odmienić nie tylko karierę sportową, ale i codzienne życie.
Przejdź na Polsatsport.pl