Lewandowski zdradza sekrety swojej formy. "W piłce czasami potrzeba cierpliwości"

Robert Lewandowski
Lewandowski zdradza sekrety swojej formy. "W piłce czasami potrzeba cierpliwości"
fot: PAP
Lewandowski zdradza sekrety swojej formy. "Wiedziałem, gdzie miałem braki"

Kapitan piłkarskiej reprezentacji Robert Lewandowski, który prezentuje świetną formę w Barcelonie, przyznał, że "jest mu dużo łatwiej, bo ma lekkość, pewność siebie i wsparcie drużyny". Teraz na jego skuteczność liczą polscy kibice w październikowych meczach Ligi Narodów w Warszawie.

Biało-czerwoni zmierzą się 12 października z Portugalią, a trzy dni później z Chorwacją, także na PGE Narodowym.

 

Zgrupowanie rozpoczęło się w poniedziałek w stolicy, a Lewandowski wziął tego dnia udział w konferencji prasowej. Najwięcej pytań dotyczyło oczywiście jego znakomitej dyspozycji. 36-letni napastnik strzelił już 10 goli w tym sezonie hiszpańskiej ekstraklasy (z czego trzy w niedzielę z Alaves), a Barcelona prowadzi w tabeli.

 

- Myślę, że wszyscy lepiej wyglądamy na boisku. Dlatego mam więcej podań, sytuacji. Wczorajszy mecz - szczególnie druga bramka, to piłkarskie abecadło, jeśli chodzi o ostatnie podanie i wykończenie akcji. Cieszy forma chłopaków. Widać, że każdy gra na miarę swoich umiejętności. Ale twardo stąpamy po ziemi. Sezon jest bardzo długi. Chcemy w skupieniu i koncentracji zachować obecną formę, a może nawet jeszcze poprawić. Mieliśmy sporo kontuzji w drużynie. Po przerwie na mecze reprezentacji kilku piłkarzy wróci do gry, więc możemy być jeszcze silniejsi. Na pewno będzie większy wybór. Ostatnio mieliśmy dużo meczów, a odpoczynku bardzo mało - przyznał doświadczony napastnik.

 

ZOBACZ TAKŻE: Trzy mecze i koniec! Legenda odchodzi, szokująca decyzja

 

Lewandowski, czemu trudno się dziwić, był podczas konferencji w świetnym nastroju. Na sugestię, żeby powiedział coś o sobie na temat tak imponującej formy, odparł.

 

- Coś o sobie? Mam na imię Robert. Gram w Barcelonie. Atakuję, strzelam gole, czasami więcej. A tak na serio, nie da się konkretnie powiedzieć, z czego wynika ta forma. Na pewno, jak wspomniałem, każdy z nas wygląda lepiej. To jest podstawą tego, że jako drużyna gramy bardziej widowiskowo, stwarzamy sporo akcji, strzelamy dużo goli. Każdy z nas napędza ten zespół. A ja jestem elementem w tej układance, który przy funkcjonowaniu całej drużyny może jeszcze lepiej wyglądać - przyznał.

 

- Osobiście wiedziałem, gdzie miałem braki w poprzednim sezonie. Zacząłem nad nimi pracować. W piłce czasami potrzeba cierpliwości, czasu. Już na początku roku wiele rzeczy pozmieniałem, poprawiłem coś, co wcześniej nie funkcjonowało. Więc nad moją formą myślałem już w trakcie drugiej części tamtego sezonu. Wiadomo, że teraz jest mi dużo łatwiej, gdy ma się tę lekkość, pewność siebie i wsparcie. To są te trzy kluczowe elementy - dodał.

 

Od środy jego klubowym kolegą jest Wojciech Szczęsny, z którym przyjaźni się prywatnie. 34-letni bramkarz wprawdzie poinformował pod koniec sierpnia o zakończeniu kariery, ale gdy przyszła oferta z Barcelony, dał się skusić.

 

Jak Lewandowski pomaga mu aklimatyzować się w zespole?

 

- Kiedy przychodzi nowy piłkarz, to trzeba pokazać mu "zakątki szatni", w których będzie się dobrze czuł. Z Wojtkiem jest podobnie. Ale z jego doświadczeniem, podejściem do życia, na pewno odnajdzie się bardzo szybko. To bramkarz, więc trochę inna pozycja, bardziej indywidualna, jest mniej treningów z zespołem - przyznał 36-letni napastnik.

 

- Mogę jedynie zdradzić, że Wojtek już wcześniej mówił mi, iż jedyną opcją, jeśli miałby dalej grać, byłaby właśnie Barcelona. Przez chwilę był na krótkiej emeryturze, ale na pewno nie wypadł z obiegu. Wręcz przeciwnie. Myślę, że nabrał świeżości, a jeśli chodzi o jego przygotowanie, to już od pewnego czasu jest w treningu, a teraz dwa tygodnie spokojnej pracy w klubie w zupełności mu wystarczą. Jestem przekonany, że wiele razy pomoże Barcelonie - dodał Lewandowski.

 

Wiadomo natomiast, że Szczęsny nie zagra już w reprezentacji. Przed meczem z Portugalią nastąpi jego oficjalne pożegnanie z kadrą, podobnie jak Grzegorza Krychowiaka, który karierę w kadrze zakończył już rok temu.

 

- Będzie ich brakowało. Nie tylko jak piłkarzy, ale przede wszystkim jako osobowości. Te momenty, które przeżyliśmy razem, na pewno zostaną w pamięci. Z mojej strony mogę im tylko podziękować, że mogłem być częścią drużyny, w której oni też byli. Że razem mogliśmy iść przez świat. Zawsze dodawali od siebie coś ekstra, nie tylko na boisku. Każdy z nas wie, ile wnieśli do reprezentacji i jaką byli wartością - podkreślił kapitan reprezentacji

 

Piłkarskie życie toczy się jednak dalej i podopieczni Michała Probierza już skupiają się na pierwszym z październikowych meczów najwyższej dywizji Ligi Narodów, z liderem grupy - Portugalią.

 

- Wiadomo, że to poziom topowy. Zdajemy sobie sprawę, co potrafią Portugalczycy. Jak operują piłką i jak lubią w nią grać. My będziemy musieli zagrać na maksimum możliwości. Z Chorwacją na wyjeździe (porażka 0:1 we wrześniu - PAP) niektóre rzeczy u nas nie funkcjonowały, rywale zdominowali środek pola. To musi lepiej wyglądać, chcemy w meczach u siebie poprawić pewne elementy. Mamy teraz trochę więcej czasu na treningi. Na pewno się nie przestraszymy. Mając taką publiczność jak na stadionie w Warszawie, musimy to wykorzystać i pokazać jak najwięcej polotu w ofensywie - zaznaczył napastnik Barcelony.

 

Przy okazji podkreślił, że to nie będzie tylko mecz Lewandowski kontra Ronaldo.

 

- Podchodzę do tego jak do spotkania Polski z Portugalią. Oczywiście zdaje sobie sprawę, czego dokonał i co osiągnął przez całą karierę Cristiano Ronaldo. Jak zmienił historię futbolu i to, jak się w niej zapisał. Ale ten mecz będzie rywalizacją dwóch drużyn narodowych. Tak do tego podchodzę i tylko jako zespół możemy przeciwstawić się takiemu przeciwnikowi - zaznaczył Lewandowski.

 

PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

WTA Wuhan: Fręch vs Emma Navarro. Magda wygra?

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie