Tak zaczynała polska gwiazda Barcelony. „O Boże, moje krówki”

Tak zaczynała polska gwiazda Barcelony. „O Boże, moje krówki”
fot. PAP
Ewa Pajor w barwach Barcelony.

- Chciała wszystko robić sama. Długo nie mogliśmy jej wytłumaczyć, że nie może wyrzucać autów, bić rzutów rożnych i być odpowiedzialna za wszystko – mówi o Ewie Pajor, polskiej gwieździe Barcelony, prezes Medyka Konin Roman Jaszczak.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Dodzwoniłem się do Medyka Konin? Chciałem z kimś porozmawiać o Ewie Pajor.

 

Głos w słuchawce: To ja dam prezesa, bo on ją zna od dziecka.

 

Roman Jaszczak, prezes i trener Medyka Konin: Ewa trafiła do nas jak miała dziesięć lat. Grała w szkolnej drużynie, miała dobrego nauczyciela z WF-u.

 

Kogo?

 

Piotra Kozłowskiego. On ją do nas przywiózł. Powiedział, że ma dla mnie propozycje z innych klubów, ale chciałby, żeby grała w Medyku, bo to dobry klub.

 

Pan się pewnie ucieszył.

 

Tak, ale trzeba podkreślić, że Ewę zawdzięczamy panu Piotrowi. On ją do nas woził przed długi czas, bo ona była niepełnoletnia i nie mogłaby tak sama podróżować na treningi.

 

ZOBACZ TAKŻE: Lewandowski zdradza sekrety swojej formy. "W piłce czasami potrzeba cierpliwości"

 

A rodzice?

 

Zajęci ludzie. Zajmują się hodowlą bydła. Ewa nie raz mówiła: „o Boże, moje krówki”. Musiała wstawać o piątej rano, żeby je oporządzić, ale nie narzekała. Lubiła to. A piłkę jeszcze mocniej. Była bardzo zdeterminowana. Z trenerem Piotrem jeździła do ukończenia szkoły podstawowej.

 

Potem?

 

Zaczęła naukę w naszym gimnazjum i przejęły ją panie Patalon i Gawrońska. W liceum była już pod moimi skrzydłami. Nie chcę się chwalić, ale mamy w Medyku system.

 

Spędziła u was 9 lat.

 

Od 10. do 19. roku życia. Najważniejszy czas dla rozwoju sportowca. To najlepszy dowód, że my w Polsce potrafimy wychować i szkolić gwiazdy. Zresztą nie tylko Ewa od nas wyszła. Paulina Dudek, inna nasza wychowanka, jest teraz w Paris Saint Germain. Mógłbym tak wymieniać.

 

Pan wiedział, że z niej wyrośnie gwiazda?

 

Ona tak dobrze, jak teraz, to zawsze grała. Kiedyś wyglądała jak chłopaczek i był z nią mały problem.

 

Co pan ma na myśli?

 

Chciała wszystko robić sama. Długo nie mogliśmy jej wytłumaczyć, że nie może wyrzucać autów, bić rzutów rożnych i być odpowiedzialna za wszystko.

 

I co?

 

Nauka szła opornie. Jak traciliśmy gola, to wszędzie było jej pełno, bo ona brała te stracone bramki do siebie i bardzo szybko chciała się zrehabilitować. Kiwała i robiła to skutecznie. Pamiętam, że jak był problem z jakimś przedmiotem w szkole, to powiedziała, że nie musi się uczyć. „Będę piłkarką”, stwierdziła. To było jeszcze w gimnazjum.

 

I została piłkarką - i to bardzo dobrą.

 

Panowie mają Roberta Lewandowskiego, panie mają Ewę. Oboje świetni, oboje strzelają bramki dla Barcelony.

 

Trochę szkoda, że mając taką zawodniczkę, nie mamy dobrej reprezentacji.

 

Jako były selekcjoner nie chcę zabierać głosu. Mam swoje przemyślenia, ale to jest temat na inną rozmowę. Mieliśmy mówić o Ewie.

 

Proszę mówić.

 

No to powiem, że nie wzięła się znikąd. Piłka nożna kobiet istnieje w Polsce od początku lat 70-tych. A teraz prężnie się rozwija. Mamy tysiące dziewcząt. Więcej niż piłkarek ręcznych, siatkarek, koszykarek i hokeistek razem wziętych. Zaczynaliśmy od dwóch lig, teraz jest sześć. Fenomen Ewy na pewno pomógł w rozwoju.

 

Macie kontakt?

 

Kiedyś był większy, ale teraz już nie ma dostępu. Wszystko jest w pełni sprofesjonalizowane, ona ma swojego menadżera. Widzimy się dwa razy w roku na Pajor Cup. Dostajemy zaproszenia, nie zapomniała o nas.

 

Jest szansa, że kiedyś wychowacie drugą taką?

 

Ona jest najlepsza. Dwa razy została nominowana do Złotej Piłki, a to o czymś świadczy. Jednak Medykowi i innym klubom przydałoby się jakieś większe dofinansowanie, żeby to działało bardziej profesjonalnie. Ja w pewnym momencie byłem w klubie prezesem, trenerem, niańką i sprzątaczką. Inaczej się nie dało.

 

Patrząc na Pajor, to miało sens.

 

Ewa szaleje i trzymamy kciuki, żeby poszło jej z Barceloną w Lidze Mistrzów, a my próbujemy dostać jakieś pieniądze z jej transferu z funduszu Solidarity...

 

Proszę powiedzieć coś więcej.

 

Wolfsburg sprzedał Ewę do Barcelony za pół miliona euro, więc należy nam się 5 procent z tego transferu za to, że przez 9 lat wychowywaliśmy zawodniczkę. Jak Dudek szła do PSG, to kwota przelewu została pomniejszona o Solidarity, a teraz oni nam mówią, że nas to nie dotyczy. Jak nie dotyczy? To skąd się Ewa wzięła w Barcelonie?

 

***

Liga Mistrzyń: Manchester City - Barcelona. Gdzie obejrzeć?

W środę FC Barcelona rozegra pierwszy mecz w tym sezonie Ligi Mistrzyń. Ekipa z Katalonii zmierzy się na wyjeździe z Manchesterem City. Początek transmisji o godzinie 20:50 w Polsacie Sport 1, Polsacie Sport Premium 1 i online na Polsat Box Go. Studio przedmeczowe rozpocznie się natomiast już o 20:00 w Polsacie Sport Premium 1 i online na Polsat Box Go.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie