Prawda jest brutalna! U Probierza nie strzela nawet Lewandowski

Prawda jest brutalna! U Probierza nie strzela nawet Lewandowski
Cyfrasport
W chaosie Michała Probierza Robert Lewandowski przeżywa męczarnie na boisku i strzela jak na lekarstwo

Selekcjoner Michał Probierz już od ponad roku prowadzi reprezentację Polski. Pal sześć, że w kiepskim stylu przegrał z Portugalią. Większy problem w tym, że pod wieloma względami jego orkiestra jest w gorszym stanie, niż gdy ją przejmował, a w grze obronnej fałszuje niemiłosiernie. Kłaniają się też wybory trenera. Czy to błądzenie w ciemnym lesie da się zrzucić na karb zmiany pokoleniowej?

Po 12 miesiącach za sterami reprezentacji narodowej Michała Probierza trudno o umiarkowany choćby optymizm. Trenerowi Probierzowi brakuje konsekwencji co do ustawienia strategicznych pozycji – środka obrony i środka drugiej linii, czyli serca zespołu. Do jego obsadzenia Probierz przywiózł niemal cały autokar piłkarzy. Najpierw filarem miał tam być Patryk Dziczek z Bartoszem Sliszem. Później Slisz z Jakubem Piotrowskim. Następnie na "szóstkę" poświęcił Piotra Zielińskiego, na Euro 2024 wyjął jak z rękawa Tarasa Romanczuka, by znowu przejść do ustawienia z "Zielkiem", Sliszem i Piotrowskim. Na Francję posłał z kolei Jakuba Modera, ale w Szkocji i przeciw Chorwacji "szóstką" znowu był Zieliński. Koniec końców na Portugalię, niczym Filip z konopi, wyskoczył Oyedele. Od sasa do lasa. Niekończąca się operacja na żywym organizmie.

 

ZOBACZ TAKŻE: Kto zagra w meczu z Chorwacją? Michał Probierz uchylił rąbka tajemnicy w sprawie składu

Michał Probierz zasłania się zmianą pokoleniową 

- Robimy zmianę pokoleniową, odmładzamy, a pomimo tego i tak dobrze sobie radzimy – upiera się trener Probierz. Te słowa nie wytrzymują zderzenia z rzeczywistością. Średnia wieku Polaków w meczu z Portugalią to 28 lat, pomimo wrzucenia do składu 19-letniego Oyedele. Ta sama mediana Portugalii, pomimo obecności w niej niemal 40-letniego Ronaldo, to 27,2 roku.

 

- Portugalczycy jadą na ME, wygrali wszystkie mecze i mają zespół gotowy – zasłania się siłą rywala selekcjoner. Ten argument pęka w szwach, gdy przypomnimy sobie, że potęgę Roberto Martineza na Euro 2024 ograła skromna Gruzja 2:0. Z Otarem Kakabadze z Cracovii w wyjściowym składzie.

U Probierza nie strzela nawet Robert Lewandowski

Selekcjonerowi wpadł też olbrzymi głaz do ogródka: pomimo haseł o stawianiu na ofensywę nie potrafi wykorzystać potencjału Roberta Lewandowskiego. W klubie nasz kapitan notuje jeden ze szczytowych sezonów – w 11 meczach strzelił 12 bramek. U Probierza w 11 meczach strzelił ledwie trzy bramki. Gdy u Michniewicza po 10 spotkaniach "Lewy" miał cztery trafienia, cała Polska huczała, że pan Czesław marnuje potencjał Roberta, który za czasów Paula Sousy zdobył 11 bramek w 12 meczach.

Rywale podają pod naszym nosem, czyli całkowity regres w grze obronnej

Pierwsza bramka, jaką strzelili nam Portugalczycy, dała dobitny dowód na to, jak wielki regres nasza drużyna narodowa zanotowała w (de)organizacji gry obronnej. Rywal wymienił na naszej połowie 19 podań (!), w dość spokojnym tempie, bez konieczności gry na jeden kontakt, bo nikt nikogo nie niepokoił doskokiem pressingowym, i strzelił bramkę. Tylko ostanie podanie Bruno Fernandesa do Bernardo Silvy obyło się bez wcześniejszego przyjęcia piłki.

 

Ta akcja pokazała, że nasi piłkarze nie wiedzą, jak mają bronić. Niby są za linią piłki, ale stoją zbyt daleko od siebie i brakuje im pazerności w walce o piłkę, odczytania momentu, w którym należy rywala złapać za gardło.

 

Widać, że podczas treningów Michał Probierz poświęca zbyt mało czasu na organizację gry po stracie piłki, a jeśli już to robi to w zły sposób.

Brak odpowiedzialności stoperów. Co zrobił Jan Bednarek?

Nie trzeba było wcielać się w rolę proroka, by wiedzieć, że Rafael Leao będzie przeprowadzał rajdy na lewej flance. Jakie zastosowaliśmy rozwiązanie taktyczne, by się temu przeciwstawić? Dosyć nowatorskie – wolne przestrzenie i brak podwojenia. Pokazała to druga bramka, gdy Portugalczyk niczym juniorów młodszych minął Bartosza Frankowskiego i Maksiego Oyedele, ale to nie był nasz podstawowy problem. Leao miał przecież jeszcze daleko do bramki. Prawdziwym dramatem naszej drużyny było zachowani Sebastiana Walukiewicza i Jana Bednarka. Całkowity brak odpowiedzialności za zespół. Walukiewicz udawał, że nie widzi pędzącego kolosa. Bednarek również postanowił nie wychodzić w paradę piłkarzowi AC Milan. Dlatego nie pofatygował się, by wyjść przed pole karne. Zamiast tego po prostu się wycofał z białą flagą w dłoni, pozwolił przeciwnikowi wbiec na dwunasty metr i wypalić. W słupek. Cristiano Ronaldo dopełnił formalności.

 

Bierność Jana Bednarka jest dla mnie niewytłumaczalna! Jest liderem defensywy, chociażby z uwagi na staż, jaki ma (63 mecze w kadrze), od MŚ 2018 r. jest podstawowym kadrowiczem, gra w Premier League, dysponuje wyśmienitymi warunkami fizycznymi. I nie rodzi się w nim reakcja: "Pożar! Nasza bramka jest zagrożona, trzeba iść jak do ognia i zatrzymać rywala!".

Maxi Oyedele wpuszczony na minę przez Probierza

Natomiast zamiast krytykować Oyedele, trzeba zadać sobie pytanie, jakim cudem w głowie trenera Probierza zrodziła się myśl, że piłkarz ledwie wyciągnięty z piłki juniorskiej, który nie wywalczył sobie miejsca w pierwszej jedenastce reprezentacji do lat 21, ma przetrwać w starciu z jedną z najsilniejszych drużyn na świecie?! Maxi, w pojedynku z Leao, mógł tylko krzyknąć bezradnie: "Nie mam k… broni! Oddałem do rusznikarza!".

 

Trener Michał Probierz w pierwszej połowie schował się na ławce rezerwowych i rzadko wychodził z podpowiedziami. Ożywił się po przerwie, zwłaszcza po bramce Piotra Zielińskiego, gdy mieliśmy 10 minut marzeń o odrobieniu strat. Wówczas selekcjoner nawoływał do swych podopiecznych: "Wyjdź wyżej!". Ale to tak nie działa, jeżeli nie odrobiło się wcześniej zadania domowego z organizacji gry defensywnej, zakładania pressingu.

 

Pamiętam, jak pieczołowicie te obowiązki wykonywali Jerzy Brzęczek i Czesław Michniewicz. Zwłaszcza u tego pierwszego mieliśmy wręcz żelazną defensywę, wszystkie przestrzenie pozamykane. Byliśmy drużyną, która traciła najmniej bramek i jako jedna z pierwszych zapewniła sobie awans na Euro 2020. Także Michniewicz zrealizował wszystkie cele: zawiózł nas na MŚ do Kataru, wyszedł tam z grupy i zapewnił utrzymanie w Dywizji A Ligi Narodów.

 

Naród chciał jednak ofensywnej gry. To ją dostał. Hasło Probierza dobrze się sprzedawało: "Panowie, gramy odważnie, nie boimy się. Nawet jak przyjdzie przegrać, to na własnych zasadach".

 

Tyle że później przychodzą takie mecze, jak te ostatnie z Chorwacją i Portugalią. W których widać wyraźnie, że hasło selekcjonera nie wytrzymuje zderzenia z rzeczywistością. I jest przejmująca, porażająca cisza 67 tys. ludzi na PGE Narodowym. Cisza, którą przerwać próbuje garstka Portugalczyków. Cisza, bo każdy rozumie, że w tej grze nie ma nadziei. Nadziei, jaka wiązała się z kadrą Leo Beenhakkera, której piłkarze grali w znacznie słabszych klubach, a jednak uzbrojeni w strategię, natchnieni wiarą w siebie, potrafili ogrywać Portugalię i Belgię.

      

Probierz w ciągu roku wykorzystał aż 43 piłkarzy, a powołał kolejnych pięciu, którzy nie dostali szansy gry. O ile jest to zrozumiałe w wypadku bramkarzy, którzy w hierarchii stoją niżej – Bartłomieja Drągowskiego i Bartosza Mrozka, o tyle znacznie mniej, jeśli chodzi o zawodników z pola - Mateusza Kowalczyka, Bartosza Kapustkę i Kamila Piątkowskiego.

Przejdź na Polsatsport.pl

Liga Narodów - jaki wynik?

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie