Wygrał, chociaż nie wystartował. Śmierć nie przeszkodziła mu w zdobyciu mistrzostwa

Moto
Wygrał, chociaż nie wystartował. Śmierć nie przeszkodziła mu w zdobyciu mistrzostwa
fot. PAP
Od tragicznej śmierci Jochena Rindta minęło już ponad 50 lat.

Od tragicznej śmierci Jochena Rindta minęło już ponad 50 lat. Austriak zginął w czasie treningu przed Grand Prix Włoch na torze Monza. Jego przewaga nad przeciwnikami była jednak na tyle wysoka, że został jedynym pośmiertnym mistrzem świata w historii Formuły 1.

Od samochodu babci do Formuły 1


Rindt urodził się w 1942 i nie miał łatwego dzieciństwa. W wieku 15 miesięcy jego rodzice zginęli w czasie nalotu aliantów, wychowaniem zajęli się dziadkowie. Już od wczesnych lat widać było po nim brawurę, która przeniosła się na dorosłe życie – problemowy uczeń i miłośnik adrenaliny w jednym. Swoją pasję do prędkości odkrył w czasie jazdy na motocrossie.

 

W wieku 19 lat ukończył swój pierwszy wyścig, startując samochodem Simca Montlery należącym do babci.

 

Swój temperament przeniósł z życia do motosportu, w pewnym momencie otrzymał nawet dyskwalifikację z powodu zbyt agresywnej jazdy. Kolejne serie dla juniorów pokonywał z prędkością błyskawicy, by w 1965 zostać kierowcą w podstawowym składzie Coopera w Formule 1.

Sezon 1966 ukończył z trzecią lokatą w klasyfikacji generalnej.

 

Awaryjne lata 67-68


Pomimo zdobycia dwóch pole position bolidem Brabham BT26, Rindt tylko czterokrotnie przekroczył linię mety w tym sezonie. Każdą szansę na dobry rezultat niszczyły kolejne awarie maszyn. Pomimo wszystkich przeciwności losu, zdobył wtedy dwa 3. i dwa 4. miejsca.

 

Awaria układu hamulcowego


Po sukcesie na Grand Prix Monako w 1970 Rindt wygrywa cztery kolejne wyścigi: w Holandii, Francji, Wielkiej Brytanii i Niemczech, co przekłada się na 45 punktów w klasyfikacji generalnej, czyli o 20 punktów więcej niż u Jackaa Brabham będącego na miejscu 2.

 

Lotus Rindta na torze Monza osiągał prędkość 300 km/h szczególnie po usunięciu tylnego skrzydła, które Rindt uważał za zbędny i niebezpieczny element bolidu.

 

W czasie piątego okrążenia treningowego samochód Rindta gwałtownie skręcił w lewo z powodu awarii układu hamulcowego, tuż przed zakrętem Parabolica. Przebił źle skonstruowaną barierę bezpieczeństwa i wylądował w strefie żwiru.

 

Siła uderzenia była tak ogromna, że bolid rozpadł się na kawałki. Rindt dodatkowo nie zapinał pasów bezpieczeństwa w obawie przed niemożliwością ucieczki w czasie ewentualnego pożaru.

 

Podczas wypadku przesunął się w kokpicie, a luźne pasy owinęły się dookoła jego szyi, powodując śmiertelne obrażenia.

 

Jochena Rindt został uznany za zmarłego w drodze do szpitala w Mediolanie. Lotus wycofał się z GP Włoch.

 

Tytuł odebrany pośmiertnie


W chwili śmierci Rindt miał na koncie zwycięstwo w 5 z 10 Grand Prix. Pozwoliło to wypracować bezpieczną przewagę nad przeciwnikami, której nie zniwelował nawet śmiertelny wypadek.

 

Podczas specjalnej uroczystości, która odbyła się w Paryżu żona Jochena Rindta – Nina – odebrała trofeum za zdobycie mistrzostwa.

 

Rindt jak do tej pory jest pierwszym i jedynym pośmiertnym mistrzem świata Formuły 1.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie