Ciężka sytuacja klubu PlusLigi. "Pierwszy raz spotykam się z takim impasem"
Siatkarze GKS-u Katowice po piątkowej porażce u siebie 1:3 z Indykpolem AZS-em Olsztyn pozostali na ostatnim miejscu tabeli PlusLigi. - Wierzę w moich zawodników, chciałbym, żeby się przełamali jak najszybciej – powiedział trener Grzegorz Słaby.
Jego zespół wygrał jedno z dziesięciu spotkań – z Barkomem Każany Lwów 3:1 i ma na koncie trzy punkty.
- Nie wygrywamy, więc trudno myśleć, że przed nami łatwe zadanie. Olsztynianie w ostatnim czasie nie grali w najmocniejszym zestawieniu, bo brakowało Jana Hadravy (atakujący) i Eemiego Tervaportti (rozgrywający), z nami zagrali wszyscy. Myślę, że pozycja AZS w tabeli jest mylna, bo to potencjalnie drużyna na miejsce w czołowej szóstce. Co nie zmienia faktu, że większość rywali umiało wykorzystać słabszą dyspozycję Indykpolu, a my nie byliśmy w stanie tego zrobić, mimo starań z naszej strony – ocenił szkoleniowiec.
Przyznał, że katowiczanie lepiej spisują się w starciach z teoretycznie mocniejszymi rywalami.
- Widzę też dużą różnicę między tym, co nasi zawodnicy prezentują podczas treningów, a potem w meczu, kiedy dochodzą emocje. Nie mamy w składzie wielu doświadczonych w PlusLidze graczy. Trudno więc od nich wymagać, że będą w stanie w ważnych momentach grać dobrze. A im dłużej trwa impas, którego nie jesteśmy w stanie przełamać, tym bardziej to obciąża głowę. Z tym sobie najtrudniej poradzić. Cały czas próbuję pracować nad tym, na razie efektów nie ma. I siatkarze, i ja wiemy, że robimy wszystko, co można – zaznaczył Słaby.
ZOBACZ TAKŻE: Szczere wyznanie gwiazdora PlusLigi. "Tęsknię za nim"
W piątkowym meczu zawodnicy GKS zepsuli we własnej hali 22 zagrywki.
- Kolejny raz nie ten element nie funkcjonował. Staram się nie nakładać na chłopaków presji, choć oni doskonale wiedzą, co nie działa. Kiedy się oddaje prawie seta samymi zagrywkami, to bardzo trudno myśleć o wygranej. Tym bardziej, że nie wszystkie popsute były grane na wielkim ryzyku – powiedział.
Słaby wielokrotnie zwracał uwagę, że przed każdym sezonem przystępuje do budowy praktycznie nowej ekipy, bowiem klub nie jest w stanie zatrzymać wyróżniających się graczy.
- Ciężko jest co roku budować zespół z nowych ludzi i liczyć, że będzie wszystko grało od samego początku. Mamy bardzo trudny sezon, zobaczymy, co będzie dalej. Robię to, co mogę i na co mam wpływ. Bardzo wierzę w moich zawodników, w to, że są w stanie wygrywać. Chciałbym, żeby się przełamali jak najszybciej – stwierdził.
Jego zdaniem być może sezon potoczyłby się dla GKS inaczej, gdyby nie porażka u siebie w inauguracyjnej kolejce z beniaminkiem Nowak-Mosty MKS Będzin 0:3.
- Od tego momentu presja cały czas narasta. Nawet, kiedy graliśmy dobrze i nas chwalono, to punktów nie było. Powtarzaliśmy sobie, że zwycięstwa przyjdą. Przez 10 lat spędzonych w katowickim klubie (także jako asystent trenera) pierwszy raz się spotykam z takim impasem, ale nie mogę żadnemu z zawodników odmówić zaangażowania – podkreślił.
Nie ukrywał, że jego podopieczni mają problem z zagrywką i przyjęciem, a to podstawa.
- Jeśli te dwa elementy będą na porównywalnym poziomie do rywali, będziemy w stanie stawić im czoła, bo rozegranie i atak nie odbiega poziomem od innych. Bez dobrej zagrywki i przyjęcia nie da się rywalizować na poziomie PlusLigi, który z roku na rok jest coraz wyższy – powiedział szkoleniowiec.
Rok wcześniej GKS zaczął sezon fatalnie, od ośmiu porażek z rzędu.
- Wtedy wiedzieliśmy, że potrzebujemy doświadczenia na pozycji rozgrywającego. Jeden ruch, przyjście Davide Saitty, okazał się nieoceniony i od tamtego momentu zaczęliśmy grać jak równy z równym z większością drużyn. Mamy doświadczenie w wychodzeniu z kryzysów, ale nie możemy liczyć, że co roku uporamy się z budowaniem od podstaw drużyny – podsumował Słaby.
Włoski rozgrywający po sezonie pożegnał się z Katowicami, podobnie jak sześciu innych zawodników, m.in. atakujący i kapitan Jakub Jarosz, czy przyjmujący Marcin Waliński, Lukas Vasina (Czechy) i Jonas Kvalen (Norwegia).
GKS zakończył poprzedni sezon ekstraklasy na 13. miejscu. W obecnych rozgrywkach z PlusLigi spadną trzy zespoły, zamiast jednego.
Zespół z Katowic kolejny mecz rozegra też w święto. 11 listopada na wyjeździe zagra bowiem z Cuprum Stilonem Gorzów.
Przejdź na Polsatsport.pl