Kolejne tytuły MP na dystansach dla Żurka i Jabrzyk w Tomaszowie Mazowieckim
Wygranymi zawodników miejscowej Pilicy zakończyły się sobotnie konkurencje podczas mistrzostw Polski na dystansach, które są rozgrywane w Tomaszowie Mazowieckim. W konkurencji 1500 metrów triumfowali Damian Żurek i Natalia Jabrzyk, a ekipy Pilicy nie miały sobie równych w biegach drużynowych.
W dwóch pierwszych dniach mistrzostw poznaliśmy większość nazwisk, jakie zobaczymy w nadchodzącym cyklu Pucharu Świata. Do tej pory największą niespodzianką zawodów w Arenie Lodowej było zwycięstwo Natalii Jabrzyk (Pilica Tomaszów Mazowiecki) w biegu na 1000 metrów, w którym zostawiła w pokonanym polu m.in. Andżelikę Wójcik (MKS Cuprum Lubin) czy Karolinę Bosiek (Pilica), która w ostatnich sześciu edycjach MP na dystansach zdobywała indywidualnie przynajmniej jedno złoto.
ZOBACZ TAKŻE: Jasne stanowisko medalistki olimpijskiej. Tak odpowiedziała na pytanie o igrzyska w Polsce
Ostatnią szansą Bosiek, dwukrotnej olimpijki z Pjongczangu i Pekinu, na samodzielną wygraną był zatem bieg na 1500 metrów, na którym w MP triumfowała przed dwoma laty, a pięć lat temu we włoskim Baselga di Pine została nawet wicemistrzynią świata juniorek. 24-latka ze wszystkich sił walczyła o wygraną, ale koniec końców musiała uznać wyższość reprezentacyjnych koleżanek i zdobyła brązowy medal (2:03.76).
– Ostatni czas był dla mnie trudny. Liczyłam na medal na 500 metrów, był w zasięgu, ale potknięcie na zewnętrznym torze było moim dużym błędem, przez co straciłam podium. Borykam się też z problemami zdrowotnymi, a czas po piątkowych 1000 metrach był dla mnie ciężki – opowiadała Bosiek, która wiosną tego roku zmieniła grupę treningową i obecnie pracuje ze sprinterami. – Czekam na formę i liczę, że ona przyjdzie. Priorytetem są inne imprezy niż MP. Jestem spokojna, bo solidnie przepracowałam lato, a jedyne, czego mi brakuje, to wyjść z dołka i odnaleźć siebie. Zazwyczaj początek sezonu miałam bardzo dobry, a później dyspozycja gdzieś uciekała przed najważniejszymi imprezami. Liczę na to, że obróci się to w inną stronę. Potrzebuję startów i uwierzenia w siebie. I wiem, że to przyjdzie – zapewniała reprezentantka Polski.
Złoto na 1500 metrów, a drugie podczas tych MP zdobyła Jabrzyk (2:01:11), wygrywając ze sporą przewagą nad drugą Olgą Piotrowską z AZS AWF Katowice (2:03.26).
– Podchodziłam do tego startu z totalnym spokojem, bo piątkowy wynik na 1000 metrów był naprawdę bardzo dobry. Na pewno nie spodziewałam się tak dobrego wejścia w sezon, ale mam nadzieję, że to dopiero początek i teraz w dalszych zawodach będzie coraz lepiej – mówiła po wygranym wyścigu Jabrzyk, która walczy o udział w pierwszych igrzyskach olimpijskich. – To na pewno mój główny cel, do którego będę dążyła przez większe i mniejsze starty. Ostatnie lata nie były stracone: wiele się nauczyłam od lepszych zawodniczek, chłonęłam atmosferę otaczającą większe imprezy. Nauczyłam też słuchać swojego ciała i przeżywać wszystko razem z innymi – dodała zawodniczka tomaszowskiej Pilicy.
Bardzo okazale wyglądał skład rywalizacji mężczyzn na 1500 metrów, gdzie oglądaliśmy aż pięciu olimpijczyków, a także aktualnych medalistów MŚ juniorów. Stawką były nie tylko medale MP, ale może i przede wszystkim jedna kwalifikacja na PŚ. Z szansy uzyskania prawa do dodatkowego startu w globalnym cyklu zamierzali skorzystać czwórka naszych sprinterów, czyli Damian Żurek, Jakub Piotrowski (obaj Pilica), Marek Kania (Fundacja ŁiSW Legia Warszawa) i Piotr Michalski (AZS AWF Katowice), którzy w komplecie wywalczyli kwalifikacje na 500 i 1000 metrów. Ochotę na trzecie złoto podczas obecnych MP miał z kolei Szymon Palka (Arena Tomaszów Mazowiecki). Ostatecznie podium zdominowali przedstawiciele tomaszowskich klubów. Drugi złoty medal zdobył Żurek (1:48.39), najlepszy w piątek na 1000 metrów. Tuż za nim uplasował się Marcin Bachanek (Arena) z rezultatem 1:49.67. Brąz zgarnął Piotrowski (1:50.93), który zaledwie o 0,01 sekundy wyprzedził Kanię.
– Dla mnie był to treningowy przejazd pod kątem techniki i dystansu 1000 metrów. Nie nastawiałem się na nic, tylko wraz z trenerem ustaliliśmy, żeby mocno jechać od samego początku. Cieszę się, że prawie osiągnąłem „życiówkę” – podkreślał brązowy medalista MŚ 2024 na 500 metrów, który pracowicie spędził czas między sezonami. – Skupiłem się na treningach, żeby w każdy z nich wkładać po 110 procent. Nie opuściłem żadnego treningu, a to daje efekty. Czekam z niecierpliwością na pierwsze PŚ i liczę, że szczyt formy będzie po nowym roku – uzupełnił Żurek.
Przez trzy dni MP indywidualne starty swoich podopiecznych obserwował trener Artur Waś, odpowiadający w polskiej kadrze narodowej za sprinterów.
– Wiedziałem, że Damiana Żurka stać na super bieg na 1500 metrów, natomiast nie spodziewałem się tak szybkiego przejazdu. To pokazuje, że jest w formie i nie boi się wyzwań. Bardzo cieszę się z występów Kuby Piotrowskiego, który nigdy tak szybko nie jeździł w Arenie Lodowej. Kilka technicznych rzeczy nie zagrało u Marka Kani, ale nadal jestem zadowolony z występu panów – komentował Waś, który odniósł się także do sytuacji sprinterek. – Karolina Bosiek aktualnie jest w lekkim dołku, ale myślę, że „odpali” po kilku startach w PŚ. Poziom całej grupy rośnie i zawodniczki są tego świadome. Trzeba zauważyć, że różnice w wynikach były bardzo małe, co jest dobre dla całej reprezentacji. Jest z kogo wybierać – zaznaczał szkoleniowiec kadry sprintu.
Sobotnią walkę o medale MP w Arenie Lodowej zamykały biegi drużynowe. U pań wygrała Pilica I (Bosiek, Jabrzyk, Iga Smejda) przed WTŁ Stegny Warszawa (Martyna Baran, Zofia Braun, Julia Grzywińska) i Pilicą II (Martyna Boksza, Natalia Fijałkowska). Wśród mężczyzn również triumfowała Pilica (Piotrowski, Szymon Kwapisz, Michał Kopacz) przed AZS-em Zakopane (Dawid Burzykowski, Patryk Wójcik, Kirył Pischala) i Fundacją ŁiSW Legii Warszawa (Karol Karczewski, Mateusz Kania, Marek Kania).