Gwiazda kadry przerwała milczenie! Oto kulisy afery premiowej
Radko Gudas, jeden z liderów hokejowej reprezentacji Czech, która w maju sięgnęła po złoto mistrzostw świata elity, przerwał milczenie i po kilku miesiącach od turnieju zdradził kulisy afery premiowej, która toczyła się równolegle z turniejem.
Tuż przed mistrzostwami świata Czeski Związek Hokeja na Lodzie - ustami prezesa Aloisa Hadamczika - obiecał wszystkim zawodnikom szerokiej kadry oraz całemu sztabowi szkoleniowemu po milionie koron (ponad 171 tysięcy złotych) premii za złoty medal. W trakcie turnieju, gdy Czesi wyeliminowali w ćwierćfinale reprezentację Stanów Zjednoczonych, a w półfinale rozgromili Szwedów, Związek zaczął wycofywać się rakiem ze złożonych wcześniej deklaracji.
ZOBACZ TAKŻE: Wielki talent zmieni reprezentację. "Bezsensownie zamykamy drzwi młodym graczom"
Po finałowym spotkaniu, w którym Czesi pokonali 2:0 Szwajcarów, działacze stwierdzili, że obiecany milion koron trafi jedynie do... hokeistów z wąskiej, 26-osobowej kadry, w dodatku jedynie tych, którzy w trakcie mistrzostw choć raz pojawili się na lodzie. Ze sztabu szkoleniowego premię mieli zaś dostać jedynie trener Radim Rulik i menadżer generalny Petr Nedved.
"Lojza najpierw przekonywał wszystkich chłopaków z szerokiej kadry, że są częścią zespołu, a potem udawał, że wcale tak nie jest. Związek zarobił na tych mistrzostwach wiele milionów, a następnie nie chciał wypłacić obiecanych pieniędzy zawodnikom, którzy na nie zasłużyli. Wstawiliśmy się więc za nimi, bo nie podobało nam się to, że nie otrzymali nagród. Byli częścią zespołu, swoim zaangażowaniem nakreślali pewne standardy pracy, a na to, że nie pojawili się w składzie, nie mieli już przecież wpływu" - grzmiał zawodnik Anaheim Ducks na platformie "Bez frazi", na której sportowcy dzielą się swoimi historiami.
Najbardziej szokujące były jednak słowa, którymi prezes Alois Hadamczik miał skwitować protesty czeskich hokeistów.
- Czy gdyby obok kadry przechodziły dwie sprzątaczki, to im też należałoby wypłacić po milionie koron? - miał zapytać działacz.
Związek, mimo nalegań zawodników, za którymi wstawiła się legenda światowego hokeja Jaromir Jagr, ugiął się tylko częściowo. Hokeiści, którzy byli w szerokiej kadrze, ale nie pojawili się na lodzie podczas mistrzostw, dostali nie po milionie, ale po 250 tysięcy koron (około 43 tysiące złotych). Podobne kwoty trafiły również w ręce asystentów trenera Rulika i pozostałych członków sztabu.
Przejdź na Polsatsport.pl