Polski mistrz świata otarł się o śmierć. Dramatyczny wypadek!
Tadeusz Błażusiak, mistrz świata w motocyklowym enduro, przeżył dramatyczny wypadek w drodze na trening. Na trasie, którą jechał Polak, ktoś rozwiesił między drzewami metalową linkę, która poważnie raniła naszego sportowca!
O zdarzeniu, do którego doszło 11 listopada, można przeczytać w okraszonym szokującymi zdjęciami wpisie na oficjalnym profilu Błażusiaka w mediach społecznościowych.
ZOBACZ TAKŻE: Polak wykluczony ze startu we Francji. Poszło o napęd elektryczny
"Publikuję ten wpis, aby dać znać całej społeczności offroadowej, że są ludzie na tyle niestabilni, iż celowo krzywdzą innych tylko dlatego, że nienawidzą motocykli. Oto, co mi się przydarzyło, kiedy jechałem ścieżką do miejsca moich przygotowań w poniedziałek 11 listopada. Zaczepiłem o drut, który ktoś celowo zawiesił w poprzek ścieżki. Całe szczęście, że zaczepiłem się o niego pod pewnym kątem, gdy wychodziłem z zakrętu, więc oberwałem w prawe ramię i między brodę kasku a gogle. Gdyby ten drut zsunął mi się z brody na szyję, prawdopodobnie nie mógłbym już zamieścić tego wpisu. Wszystko jest w porządku. Zostałem pozszywany, więc mam nadzieję, że z mięśniami mojej twarzy będzie wszystko w porządku, a blizny się zagoją. Ale nie mogę przestać myśleć o tym, co by się stało, gdybym zaczepił ten drut szyją. Nie mogę pojąć, jak ktoś mógł zrobić coś takiego drugiej osobie" - czytamy w pełnym emocji wpisie Błażusiaka.
Więcej szczegółów zdradził w rozmowie z Interią starszy brat i menadżer "Taddy'ego", Wojciech Błażusiak.
- Mniej więcej na wysokości dwóch metrów, gdzie sięga głowa stojącego na motocyklu zawodnika, ktoś rozwiesił drut pomiędzy dwoma drzewami. Tadeusz w jednej chwili poczuł uderzenie, ściągnęło go z motocykla, padł na ziemię i zaczęło przydławiać go krwią. W tym szoku Tadeusz zadziałał racjonalnie. Podniósł motocykl i obficie krwawiąc natychmiast ruszył w kierunku parkingu, żeby w razie czego być bliżej ludzi. Tam uznał, że nie będzie dzwonił i czekał na przyjazd karetki, tylko sam próbował tamować krew, wsiadł do samochodu i pojechał do szpitala. Od razu dał znać wszystkim możliwym osobom, że jest szyty, wszak tam trenuje kilkadziesiąt osób. Gdy jego wiadomość dotarła do władz federacyjnych, wszyscy byli w szoku. Nie słyszałem o takich rzeczach w Hiszpanii. Słyszałem o Anglii, niestety o Polsce także, a tu teraz trafiło na niego - podkreślił Wojciech Błażusiak.
Choć życiu Tadeusza Błażusiaka nic już nie zagraża, nie wiadomo, czy zawodnik wystartuje w inaugurującej cykl mistrzostw świata SuperEnduro grudniowej rundzie w Gliwicach.
"Taddy" to legenda polskiego i światowego enduro. Jako pierwszy zawodnik w historii pięciokrotnie wygrał jedne z najtrudniejszych zawodów enduro świata: Erzbergrodeo.
Przejdź na Polsatsport.pl