Musiała zawiesić karierę, nie miała pieniędzy na grę. Teraz stanie naprzeciw Świątek
Iga Świątek wraz z innymi reprezentantkami Polski niedługo rozpocznie zmagania w Billie Jean King Cup. W pierwszej rundzie rywalkami Biało-Czerwonych będą Hiszpanki. Wśród nich znalazła się zawodniczka, która niegdyś zmuszona była do zawieszenia kariery z powodu braku funduszy.
Zaplanowany na środę mecz Polek z Hiszpankami w ramach pierwszej rundy finałowego turnieju Pucharu Billie Jean King nie odbył się. W Maladze obowiązuje bowiem czerwony alarm pogodowy, który władze wprowadziły w związku z obfitymi opadami deszczu. Wszelkie wydarzenia sportowe i kulturalne musiały zostać odwołane.
ZOBACZ TAKŻE: Sabalenka dopiero mogła to wyznać. "Nie miałam siły". Prosiła: "Nie róbcie mi tego"
Rywalizacja została przeniesiona na piątek. Rozpocznie ją Iga Świątek, która zmierzy się z Paulą Badosą. Polskę reprezentują także Magda Linette, Magdalena Fręch, Maja Chwalińska i Katarzyna Kawa. Dla Hiszpanii, prócz byłej wiceliderki rankingu, zagrają Jessica Bouzas Maneiro, Sara Sorribes Tormo, Marina Bassols Ribera i Nuria Parrizas-Diaz.
Ostatnia z nich jakiś czas temu wróciła do gry po dłuższej przerwie. 33-latka wyjawiła, że w wieku 24 lat musiała przestać trenować. Przyznała, że powodem rezygnacji z uprawiania zawodowego sportu były problemy finansowe.
- Zawsze musiałam trenować sama, ponieważ nigdy nie otrzymałam pomocy, tylko moja mama była w stanie mi pomóc. Przestałam grać, bo nie było już na to pieniędzy. Prawda jest taka, że na tym etapie przeżyłam bardzo zły okres, musiałam zregenerować się psychicznie, bo było to dla mnie coś bardzo trudnego. Zaczęłam pracować, zdobyłam tytuł trenera, grałam w turniejach krajowych i drużynowych, a wszystko po to, aby zyskać pieniądze - powiedziała Parrizas-Diaz na łamach Punto de Break.
Po roku absencji tenisistka wróciła na kort. Później osiągnęła najwyższy wynik w karierze - 45. miejsce w rankingu WTA (2022 rok). Obecnie plasuje się na 98. pozycji w tym notowaniu.
Przejdź na Polsatsport.pl