Probierz na dobre stracił Lewandowskiego? Lato nie ma wątpliwości! "Chodzi o męską decyzję"
Czy selekcjoner Michał Probierz stracił zaufanie kapitana reprezentacji Polski Roberta Lewandowskiego? Wiele na to wskazuje: "Lewego" zabrakło w wyjściowym składzie na październikowy mecz z Chorwacją, a na obecne zgrupowanie kadry nie przyjechał, bo bolą go plecy. Sprawę komentuje dla Polsatu Sport król strzelców MŚ 1974 r. Grzegorz Lato.
Michał Białoński, Polsat Sport: Jak pan ocenia perypetie na linii selekcjoner Michał Probierz – Robert Lewandowski? Po październikowym meczu z Portugalią Robert wybił brak schematów rozegrania piłki. W efekcie mecz z Chorwacją zaczął na ławce, pod pozorem drobnego urazu, a na listopadowe zgrupowanie nie przyjechał, z powodu bólu pleców. Czy trener Probierz na dobre stracił kapitana kadry?
ZOBACZ TAKŻE: Problemy reprezentacji Polski! Koniec zgrupowania dla dwóch zawodników
Grzegorz Lato, król strzelców MŚ 1974 r.: Najlepszy numer będzie, gdy Robert, po zgrupowaniu reprezentacji, wyjdzie pełni zdrów na mecz Barcelony. Będzie to oznaczało, że na reprezentację nie ma zdrowia, a na klub już mu go nie brakuje. Uważam, że Robert powinien podjąć kiedyś decyzję taką jak Krychowiak, który zrezygnował z gry w reprezentacji. Ja to zrobiłem w wieku 32 lat, przed wyjazdem do Meksyku. Powiedziałem, że oddaje miejsce młodszym zawodnikom i tyle! Trzeba czasem podjąć męską decyzję, powiem panu.
Sęk w tym, że Lewandowski jest naszym liderem, razem z Zielińskim i Zalewskim napędzają ofensywę kadry. Na dodatek, jeśli skończy występy w reprezentacji, a w klubie będzie strzelał gola za golem, to kibice w Polsce na pewno poczują się zdradzeni.
Skoro w Barcelonie strzela, to dlaczego nie robi tego w reprezentacji?
To pytanie bardziej do selekcjonera Probierza. Oczywista odpowiedź jest taka, że w klubie ma partnerów, którzy dogrywają mu piłkę w pole karne. W kadrze na razie jest odcięty od podań w pobliżu bramki. Dlatego za kadencji Probierza Robert strzelił tylko z dwóch karnych i w towarzyskim meczu z Łotwą.
Rzuty karne Robert potrafi wykonywać, ale na nie pracuje cała drużyna, ale Robertowi zdarzyło się też pomylić z karnego.
A co do argumentu Lewandowskiego, że nie mamy schematów, to i tamto… Zawodnicy nieraz podejmują sami decyzje na boisku. Pamiętam naszą reprezentację za czasów Antka Piechniczka. Taktyka, taktyką, ale nieraz, gdy wychodziliśmy na boisko sami podejmowaliśmy decyzję, że zagramy trochę inaczej i to było z dobrym skutkiem, powiem panu. I tyle! A po meczu zawodnik nie ma nic do gadaniu, że coś mu nie pasuje. Zawsze powtarzam, że szukanie winnych trzeba zacząć od siebie, a dopiero później szukać ich wokoło.
Rezygnacja z przyjazdu na zgrupowanie, to decyzja Roberta, a nie moja. Ja jestem kibicem reprezentacji Polski na dobre i na złe. Przy czym, gdy grają słabo, to przecież nie powiem, że grają dobrze, jak to robią niektórzy eksperci.
Trener Probierz postąpił dobrze, zabierając drużynę na zgrupowanie do Portugalii? Trenują w cieple, w lepszych warunkach i zaoszczędzili jeden dzień na podróży.
Decyzja należy do trenera. Michał Probierz miał pełne prawo wybrać na miejsce zgrupowania Porto.
Na Stadionie Smoka w tym mieście zmierzymy się w piątek z Portugalią. Według pana, mamy szansę na zdobycie choćby punktu? Za kadencji Jerzego Brzęczka, gdy do Portugalii pojechaliśmy również bez Roberta Lewandowskiego, udało się wywalczyć remis, ale Portugalczycy mieli wówczas już w kieszeni zwycięstwo w grupie Ligi Narodów. Teraz czeka ich jeszcze wyprawa do Chorwacji, która wciąż ma szansę ich wyprzedzić.
Ja pamiętam lepsze czasy naszej rywalizacji z Portugalią. Za Jacka Gmocha pokonaliśmy ją w Porto 2:0 w eliminacjach do MŚ. Nawet wiem, kto obie bramki strzeli.
Pan to zrobił, w październiku 1976 r. Połowa składu rekrutowała się wówczas ze Stali Mielec – oprócz pana grali w niej bramkarz Zygmunt Kukla, obrońca Krzysztof Rześny, pomocnik Henryk Kasperczak i napastnik Andrzej Szarmach.
To prawda, ja je strzeliłem. Przez przypadek (śmiech). Myśmy mieli wtedy świetną drużynę, tak jak za czasów Kazimierza Górskiego. Taktyka trenera Gmocha odgrywała ważną rolę, ale nie mniejszą – waleczność zespołu. Jak trzeba było, to każdy biegał jeden za drugiego, jeden drugiemu pomagał. Potrafiliśmy zabiegać rywala. Nie było tak, że ktoś jest ustawiony w napadzie, to sobie spokojnie stoi, a inni za niego biegają.
Kto teraz może się wcielić w rolę nowego Grzegorza Latę? Karol Świderski, Krzysztof Piątek Adam Buksa, a może Nicola Zalewski?
Na pewno czeka nas ciężki mecz, a faworytem jest Portugalia. Nie zapominajmy też, że w poniedziałek w Warszawie czeka nas mecz ze Szkocją, którego nie możemy przegrać, jeśli chcemy grać w barażu o utrzymanie w Dywizji A Ligi Narodów.
Wybiera się pan na Stadion Narodowy na ostatni mecz w tym roku?
Proszę pana, ja za pięć miesięcy kończę 75 lat. Zdaję sobie sprawę, że jestem w jesieni swego życia, więc trzeba o siebie dbać. Wprawdzie w Warszawie mieszka mój syn, ale wolę ten mecz oglądnąć w cieple, przed telewizorem. Trzymam kciuki za chłopaków, kibicuję im z całego serca! Mam nadzieję, że wygrają ze Szkotami, a i z Portugalii przywiozą jakiś punkt.
Przejdź na Polsatsport.pl