"To nie ma sensu". Były selekcjoner punktuje Probierza i jego kadrę
Polska przegrała 1:2 ze Szkocją i spadła do Dywizji B Ligi Narodów. Nie brak opinii, że trenera Michała Probierza należy zwolnić, bo jego drużyna nie potrafi bronić i straciła w 6 meczach aż 16 goli. - U nas każdy by tylko zwalniał. Trener Probierz ma duży problem, bo musi znaleźć nowy kręgosłup tej kadry. Musiał sprawdzić wielu zawodników. Nawet kosztem odpadnięcia z Ligi Narodów – mówi Jerzy Engel, były trener kadry.
Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Jan Tomaszewski mówi, że Michał Probierz powinien zachować się jak mężczyzna i podać się do dymisji.
Jerzy Engel, były selekcjoner: A ja nie chcę mówić niczego w emocjach. Patrzą na to na chłodno.
I ma to sens?
No nie ma.
Według mnie to straciło sens już po meczu z Austrią na Euro 2024. To wtedy coś się zacięło.
No tak, ale to już sięgnęliśmy bardzo głęboko.
To wróćmy do teraz ze świadomością, że ta kadra za kadencji Michała Probierza straciła 27 goli i przegrała wszystko.
To wiemy, ale ja bym zaczął od tego, że ta reprezentacja ma problemy personalne. Duża liczba zawodników nie mogła występować z powodu urazów. I to nie są mechaniczne urazy, ale takie wynikające z tego, że mięśnie tych piłkarzy nie były przygotowane do wysiłku.
Dlaczego pan to mówi?
Dlatego, żeby pokazać, skąd to wszystko się wzięło. Tomek Hajto w podcastach mówi, że w piłce zawsze się biegało, biega i będzie się biegać. I nawiązując do tego, chcę powiedzieć, że nie wszyscy zawodnicy kadry byli fizycznie gotowi na to, żeby w tej reprezentacji grać. W tych ostatnich meczach zawsze przychodziła któraś tam minuta i widać było, że są zmęczeni, że popełniają błędy. Nie wynikały one z braku umiejętności, ale z ze zmęczenia właśnie. Idąc dalej te kontuzje i braki powodują, że Probierz musi rotować składem, stawiać na zestawienia, w których nigdy wcześniej nie grali.
Pytanie, po co trener Probierz zafundował reprezentantom dwugodzinne zajęcia przed meczem. Wiele osób zwracało uwagę, że to był błąd i dodatkowe, niepotrzebne obciążenie.
Nie sądzę, żeby to była prawda. Ja w to nie wierzę.
Dobrze, to przyjmijmy, że trener nie zamęczył zawodników, ale już to, że upiera się przy grze trójką obrońców, obciąża jego konto.
Właśnie o tym przyjętym sposobie gry chciałem powiedzieć. Kolejne mecze pokazują, że granie trójką środkowych i dwójką wahadłowych nie działa, bo nasi wahadłowi nie mają genu obrony. Muszą być w strefie i są w strefie. Są też blisko tych, co zdobywają bramki, jak to miało miejsce w meczu ze Szkocją, ale nie są w stanie zapobiec utracie tych goli. Nie potrafią tego robić. To dlatego, ilekroć przeciwnik podchodzi pod nasze pole karne, zaczynam się martwić, co to teraz będzie. Skorupski świetnie interweniował, ale to, co działo się w meczu ze Szkocją, to nawet jak na niego było za dużo.
Dlatego powiedziałem, że to wina trenera Probierza, że przyjął system, który nam nie pasuje.
Każdy ma jednak coś, w co wierzy, ma ten system, w który wierzy i pod to dobiera piłkarzy. Trener Probierz wierzy, że Polska potrafi grać trójką, a w trudnych momentach przechodzi na pięciu z wahadłowymi. I my to niby robimy, ale przez tych dwóch bocznych bez genu obrony wpadamy w kłopoty. Przeciwnik wie o nas wszystko, wyciąga nam wahadłowych ze strefy i nagle z tyłu zostaje trzech na trzech lub jeden na jeden, a nasi środkowi sobie z tym nie radzą. Może powinni pogadać z selekcjonerem, przeanalizować to, że niby wszystko się układa, ale w decydujących momentach brakuje nam zawodników.
Przyznam, że ja nie wiem, po co trener Probierz w ogóle to zaczynał? Jego poprzednicy próbowali i pamiętamy, jak to wyszło.
I ci poprzednicy szybko rezygnowali z takiego grania, bo trudno było im znaleźć zawodników, którzy będą umieć atakować i bronić. Zalewski z Kamińskim świetnie grają do przodu, ale z tyłu gorzej. Gdy trzeba pokryć rywala, to robi się problem. Zalewski był obok Robertsona, który strzelił drugą bramkę, Kamiński zawinił przy pierwszej. I potem to wygląda tak, że zawodnicy się nabiegają, naszaleją, namęczą, nawet stworzą sytuację, ale finalnie przegrywają.
No tak, bo byliśmy nieskuteczni w obronie i w ataku.
Mieliśmy trzy setki. Co najmniej trzy. Nie było jednak tego, co by te okazje na gola zamienił. Trener Kazimierz Górski zwykle mawiał: dajcie mi tego, co tę piłkę do bramki strzeli. Nasz mecz ze Szkocją wyglądał tak, że graliśmy, biegaliśmy, ale goli nie było.
Jednym słowem trener forsuje system na trzech stoperów, gdy my nawet dwóch dobrych nie mamy i choć przegrywamy kolejny mecz, to on próbuje zawracać „Wisłę kijem”.
Aż tak surowy bym nie był. Zwróciłbym uwagę, że trener ma pecha. Bereszyński ma oba geny i z Portugalią miał dobre wejście w mecz, ale nie gra w klubie i szybko odpadł przez kontuzję, bo jego mięśnie nie były przygotowane.
Jednak grając jakimś systemem, nie można się opierać na jednym zawodniku na daną pozycję. Trzeba mieć dwóch, najlepiej trzech.
My mamy jeszcze Casha, który nie jest powoływany. On ma oba geny. Przede wszystkim broni, ale do przodu też potrafi.
Jego jednak Probierz jakoś dziwnie omija. A kolejna moja uwaga jest taka, że my nagle próbujemy grać tiki-takę z najlepszymi, choć nie mamy ani predyspozycji, ani piłkarzy o takich umiejętnościach.
Faktycznie jest koncepcja ofensywna, stawiamy na atak.
I z tego wychodzi katastrofa.
Oczywiście, muszę się z tym zgodzić. Żal mi w tym wszystkim Skorupskiego, bo bardzo dobrze bronił ze wsparcie słupka i poprzeczki, ale z drugiej strony bramkarz musi mieć szczęście. Żal mi wahadłowych, którzy zrobili 100 metrów w jedną i drugą stronę. Żal mi Zielińskiego, bo grał dobry mecz, był prawdziwym liderem. To są pozytywy i tego szkoda. Może byłoby inaczej, jakbyśmy, chociaż w ataku byli skuteczni. Jednak pomimo czystych okazji zabrakło koncentracji. A jedną z tych trzech, czterech należało wykorzystać.
Na osłodę został nam gol Piątkowskiego.
Przepiękny, bomba nie do obrony, przyjemnie się to oglądało. Liczyłem, że da nam baraż, ale niestety to okazało się za mało.
Zdaje się pan jednak bronić Probierza.
Nie, ja po prostu patrzę na okoliczności, na obiektywne trudności. A on ma olbrzymie. Musi znaleźć nowy kręgosłup tej drużyny. Nie ma Szczęsnego, Glika, Krychowiaka, a jeszcze teraz wypadł Lewandowski, a przecież oni stanowili o sile zespołu, wiązali to wszystko. Nie jest łatwo znaleźć następców. Wcześniej tego nie zrobiono, nie pomyślano, że najlepsi skończą. Przez to jest wiele powołań na wyrost, żeby sprawdzić.
Chce pan powiedzieć, że trener Probierz musiał zrobić wielkie testy nawet kosztem odpadnięcia z Ligi Narodów?
Nie nazwałbym tego testami, ale tak, uważam, że trener musiał szukać.
Czyli Probierz powinien zostać.
Jak pan widzi, to ja tego nie ruszam. To najprostsze, żeby kogoś zwolnić. Wszyscy wokół zwalniają. A ja myślę, że tu trzeba wyciągnąć wnioski z tego, co się teraz działo. Jeden wniosek jest taki, żeby już nie powoływać graczy, którzy nie są gotowi fizycznie na sto procent, bo mikrourazy przy takim wyzwaniu jak kadra zawsze wyjdą.
A Łukasz Gikiewicz mówi, że „jesteśmy dziadami” i można by powiedzieć, że teraz będziemy grali z „dziadami” w grupie B Ligi Narodów.
Nasi potencjalni rywale, to Szwajcaria czy Izrael, czyli nie takie znów dziady. Też będzie się od kogo uczyć. A kibice przyjdą, bo jest moda na reprezentację. Byle tylko zaczęła ona dawać więcej satysfakcji. Jak znajdziemy zastępców tych, co trzymali kadrę w ryzach i oprzemy się na piłkarzach gotowych w stu procentach fizycznie, to powinno się udać.
Przejdź na Polsatsport.pl