Trener Probierz założył różowe okulary. Spadamy, liczby nie kłamią
- Idziemy w dobrym kierunku – przekonywał trener reprezentacji Michał Probierz po przegranej 1:2 ze Szkocją, która oznaczała odpadnięcie z Dywizji A Ligi Narodów. Właściwie to nigdy do tego towarzystwa nie pasowaliśmy. Spadlibyśmy już 6 lat temu, gdyby nie doszło do powiększenia grup. Wtedy jednak przynajmniej graliśmy z mocarzami mecze na styku. Z każdą kolejną edycją było już tylko gorzej, piłkarski świat odjechał nam na dobre.
Przez lata, przy okazji kolejnych starć naszej reprezentacji z piłkarskimi potęgami, mogliśmy usłyszeć, że nic straconego, bo na te mecze nasi się szczególnie mobilizują, bo takie spotkania zwyczajnie potrafią grać. Michał Probierz chyba w to uwierzył, bo jego drużyna próbowała grać tiki-takę z Portugalią i Chorwatami. Wyszło średnio, bo trzy z czterech meczów przegraliśmy (0:1, 1:3 i 1:5), a tylko raz, po heroicznej walce ugraliśmy 1 punkt (3:3).
Probierz wie lepiej
Probierz lekcji nie odrobił, bo mimo odpadnięcia z Dywizji A, nadal mówi, że nie zejdzie z obranego kursu, który on sam nazywa „graniem w piłkę”. Co z tego grania wynika, przekonaliśmy się boleśnie na PGE Narodowym (1:3 z Portugalią, 1:2 ze Szkocją) i w Porto (1:5 z Portugalią). Bo, choć większość ekspertów mówi, że kombinacyjne granie nie jest w naszym DNA, to Probierz wie lepiej. To wygląda trochę tak, jakby selekcjoner założył różowe okulary i zobaczył jakość, której nikt inny nie widzi.
- Prawda jest taka, że polska piłka nigdy nie miała wielkiej renomy – mówi nam ekspert Polsatu Sport Andrzej Person. – Jedynie okres od 72 do 82 roku poprzedniego wieku, to był ten czas, gdy świat mówił o nas z szacunkiem. Inna sprawa, że nawet wtedy szału nie było. Byłem w 73 na Wembley, pamiętam płaczących Anglików. Oni czuli się tak, jakby przegrali z Eskimosami. I chyba trudno się dziwić. Bo, jak się czuć po porażce z drużyną, która raz na sto lat wygrywa z Niemcami.
Bieganie po górach zamieniliśmy na kurorty
To raz na 100 lat z Niemcami miało miejsce 10 lat temu (2:0). I prawdę powiedziawszy, od tamtego czasu nie pokonaliśmy żadnej potęgi. – Ogólnie to my mamy taki problem, że wypuszczamy coraz gorzej przygotowanych piłkarzy – przekonuje Tomasz Hajto, były reprezentant Polski. – To widać w momencie, gdy wyjeżdżają oni zagranicę. Kiedyś Boniek śmiał się, że jak wyjechał do Włoch, to niczym go nie zaskoczyli. Ja też byłem gotowy do biegania, gdy pojawiłem się w Bundeslidze. A teraz nasi nie dają rady, bo zrezygnowaliśmy z biegania po górach na rzecz wyjazdów do kurortów w Turcji. Reprezentacja jest taka, jak Ekstraklasa, która jest ładnie opakowana, ale jakości w niej nie ma.
I tu wracamy do tego, co napisaliśmy wcześniej, czyli innego postrzegania Ekstraklasy i polskiej piłki przez selekcjonera. Probierz zdaje się zaklinać rzeczywistość, co nie wychodzi nam na dobre. Jeszcze w poprzedniej edycji Ligi Narodów potrafiliśmy dwa razy ograć Walijczyków. Teraz oberwaliśmy od Szkotów, którzy prezentują mniej więcej ten sam poziom, co wspomniana Walia.
Nawet za Brzęczka nie było takiego wstydu
Patrząc na wyniki, nie sposób uciec od refleksji, że piłkarski świat zaczął nam odjeżdżać, kiedy zaczęliśmy próbować zaczarowywać rzeczywistość. Dziś pewnie każdy przyjąłby z otwartymi ramionami stawiającego na defensywę Jerzego Brzęczka. Jego reprezentacja może i nie grała pięknie dla oka, ale była skuteczna. Średniaków kładła na łopatki, a z mocnymi nie przynosiła wstydu. Zwłaszcza w pierwszej edycji, kiedy zaliczyliśmy świetny mecz z Włochami (1:1) i przywieźliśmy też remis z Portugalii (1:1).
Wtedy urwaliśmy tym najlepszym tylko 2 punkty, ale to i tak najlepszy wynik, jaki osiągnęliśmy w Lidze Narodów. W każdej następnej edycji był już tylko 1 punkt zdobyty kosztem topowej drużyny. Ogólne wrażenie robiliśmy jednak coraz gorsze. Nasze bilanse w LN z potentatami były coraz gorsze. Od 2 punktów i stosunku bramek 4:5, do 1 punktu i bilansu 5:12.
Ten system nie pasuje do naszej drużyny
To oczywiście może się brać z tego, o czym mówi Hajto. Jednak nikt chyba nie powie, że nawet w tak piłkarsko ubogim kraju nie można znaleźć 15, 16 dobrych piłkarzy i zrobić z nich przyzwoitą drużynę. Trzeba tylko umiejętnie nim pokierować i nie wymagać od nich, żeby grali lepiej, niż potrafią. A przede wszystkim nie zmuszać ich do grania tego, czego nie potrafią. Obecny trener to robi, stawiając uparcie na granie z trójką środkowych obrońców i z wahadłowymi. Ten eksperyment odbił się czkawką Paulo Sousie, czy Czesławowi Michniewiczowi, ale Probierz zachowuje się tak, jakby o tym nie wiedział.
- Ta nasza drużyna ma duży ofensywny potencjał – uważa Hajto. – Mamy też dobrych bocznych pomocników, jak Zalewskiego i Kamińskiego. Jednak oni nie potrafią grać na wahadłach. Bronić też nie potrafimy – dodaje nasz ekspert, a widać ten problem jeszcze bardziej, gdy zaczynamy grać na trzech stoperów w sytuacji, gdy nie mamy nawet dwóch dobrych środkowych obrońców - dodaje.
Liczby nie kłamią
Oczywiście każdy może oceniać rzeczywistość inaczej i mówić, że zbyt czarno to widzimy, ale liczby nie kłamią. Nasza skuteczność spada z każdym kolejnym trenerem. Jeśli jeszcze za Adama Nawałki byliśmy solidnym zespołem, z którym każdy musiał się liczyć, to potem było już tylko gorzej. Za Brzęczka średnia zdobycz punktowa Polski spadła. Kolejne zmiany trenerów tylko pogarszały sytuację.
- Po złotej dekadzie graliśmy już tylko epizody. Igrzyska w Barcelonie w 1992, potem błysnęliśmy na chwilę za kadencji Engela, a ostatnim, który dał nam trochę radości, był Nawałka. Szkoda, że odszedł, bo miał pojęcie o tej robocie. To nie jest tak, że selekcjonerem może być każdy – zauważa Person i trudno traktować to stwierdzenie inaczej, jak szpilkę wbitą zresztą jak najbardziej słusznie następcom Nawałki.
Spadamy
Jak napisaliśmy wcześniej, od ostatniej wygranej z topowym zespołem minęło 10 lat (do towarzyskiego 1:0 z Niemcami sprzed roku należy podejść z przymrużeniem oka). Od ostatniej wygranej w ogóle minęły już prawie trzy miesiące. Z pięciu ostatnich spotkań cztery przegraliśmy, a tylko jedno zremisowaliśmy.
Trener Probierz nie wyszedł z grupy na Euro, odpadł z Ligi Narodów, wygrał tylko dwa mecze o stawkę. W rankingu FIFA spadliśmy na 35. miejsce. Ostatni raz tak nisko byliśmy w styczniu 2016.
Tak wyglądała kariera trenerska Michała Probierza