Kolejne zwycięstwo Lecha Poznań
Piłkarze Lecha nie zwalniają tempa i zanotowali już 12. zwycięstwo w tym sezonie. Podopieczni Nielsa Frederiksena pokonali GKS Katowice 2:0 i był to najniższy wymiar kary dla beniaminka.
Mecz ułożył się idealnie dla lidera ekstraklasy. Już w trzeciej minucie Patrik Walemark idealnie dograł do Mikaela Ishaka, który bez problemów skierował piłkę do siatki. Obrońcy GKS-u najwyraźniej zapomnieli, kto w głównej mierze odpowiada w Lechu za strzelanie goli.
Poznaniacy już w pierwszym kwadransie mogli rozstrzygnąć losy spotkania, bowiem na bramkę Dawida Kudły sunął atak za atakiem. Joel Pereira uderzył prosto w bramkarza rywali, podobnie jak Ishak, którego uderzenie Kudła wypiąstkował. Swoją szansę miał także Afonso Sousa, ale golkiper gości znów był na posterunku.
Jeszcze lepszej okazji nie wykorzystał Ali Golizadeh, który głową uderzał z bardzo ostrego kąta, lecz mógł jednak lepiej przymierzyć. Bardzo aktywny Walemark był bliski podwyższenia wyniku, ale po jego strzale piłka trafiła w słupek.
Katowiczanie mieli spore problemy z przedarciem się na pole karne gospodarzy. Zawodnicy Lecha zneutralizowali wszystkie atuty ofensywne przeciwnika, który swoich szans szukał w strzałach z dystansu. Ich jakość i precyzja pozostawiała jednak wiele do życzenia
Druga odsłona znów zaczęła się od mocnego uderzenia "Kolejorza", ale tym razem katowiczanom sprzyjało szczęście. Dwukrotnie Ishak mógł powiększyć swój dorobek strzelecki, ale najpierw nie wykorzystał rzutu karnego podyktowanego po faulu na Sousie. Szwed z 11 m trafił w słupek. Kilkadziesiąt sekund później snajper poznańskiej drużyny wygrał pojedynek główkowy, ale Kudła wyciągnął piłkę z linii bramkowej.
Lechici nie przejmowali się niepowodzeniami i szukali kolejnych okazji. Wynik podwyższył Golizadeh, który po akcji z Walemarkiem z ok. 12 m przymierzył przy samym słupku.
Obrońcy Lecha i Bartosz Mrozek nie mieli zbyt wielu okazji do interwencji. Tylko raz Bartosz Salamon przytomnie wybił piłkę przed nacierającym Sebastianem Bergierem.
Kwadrans przed zakończeniem pojedynku fani "Kolejorza" urządzili pokaz fajerwerków, odpalili race i arbiter musiał przerwać mecz na osiem minut. W końcówce spotkania poznaniacy znów przypuścili szturm na bramkę rywala, ale Kudła bronił jak w transie. Znakomicie zachował się też w sytuacji sam na sam z Filipem Szymczakiem.
Lech Poznań - GKS Katowice 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Mikael Ishak (3), 2:0 Ali Gholizadeh (57).
W 51. minucie Mikael Ishak nie wykorzystał rzutu karnego - trafił w słupek.
Lech Poznań: Bartosz Mrozek - Joel Pereira (90+6. Ian Hoffmann), Bartosz Salamon, Antonio Milic, Michał Gurgul - Ali Gholizadeh (60. Bryan Fiabema), Radosław Murawski, Afonso Sousa (60. Filip Jagiełło), Antoni Kozubal, Patrik Walemark (80. Dino Hotic) - Mikael Ishak (80. Filip Szymczak).
GKS Katowice: Dawid Kudła - Marcin Wasielewski, Alan Czerwiński, Arkadiusz Jędrych, Lukas Klemenz, Borja Galan (89. Marten Kuusk) - Adrian Błąd (89. Mateusz Marzec), Mateusz Kowalczyk (46. Sebastian Milewski), Oskar Repka, Sebastian Bergier (89. Jakub Arak) - Mateusz Mak (65. Alan Bród).
Żółte kartki: Marcin Wasielewski, Borja Galan.
Sędzia: Łukasz Kuźma (Białystok). Widzów: 28 254.
Przejdź na Polsatsport.pl