Raków bez kompletu punktów. Zadecydowała końcówka
Po brzydkim, chociaż zaciętym meczu, Raków Częstochowa tylko zremisował na własnym boisku z Koroną Kielce 1:1 (1:0). To pierwszy punkt, jaki kielczanie wywalczyli na stadionie "Czerwono-Niebieskich" w historii ich spotkań ligowych.
Gospodarze byli zdecydowanymi faworytami w starciu ze znajdującą się tuż nad strefą spadkową Koroną i dość długo wydawało się, że mimo wszystko z tej roli się wywiążą. Pierwszą okazję do zdobycia bramki mieli już w 35. sekundzie gry, ale uderzenie Gustava Berggrena sprzed pola karnego nie sprawiło kłopotów Xavierowi Dziekońskiemu. Groźniej było w 5 min. po rajdzie i dośrodkowaniu Ericka Otieno z lewej strony, ale Marcel Pięczek i Pau Resta zdołali zażegnać niebezpieczeństwo i skończyło się na rzucie rożnym. Pod częstochowską bramką zrobiło się gorąco dopiero po kwadransie, gdy goście wywalczyli dwa rzuty rożne, a w 17. min nie wykorzystali błędu rakowskiej obrony. Gospodarze objęli prowadzenie w 23. min, gdy na strzał z dystansu zdecydował się Władysław Koczergin, a rykoszet od Resty zmylił Dziekońskiego i piłka wylądowała w siatce.
ZOBACZ TAKŻE: Cristiano Ronaldo pozwany! Powód może zaskoczyć
Można się było spodziewać, że Raków pójdzie za ciosem i tak też się stało, bo do końca pierwszej połowy przewaga gospodarzy nie podlegała dyskusji. W 27. min powinno być 2:0, ale do dośrodkowania Iviego Lopeza nie doszedł żaden z jego partnerów. W 33. min Lopez uderzał spoza pola karnego, ale zbyt słabo by zaskoczyć Dziekońskiego. W 36. niecelnie strzelał Jean Carlos, a w 38. lewym skrzydłem próbował się przedrzeć Adriano Amorim, ale jego rajd skończył się na jednym z rywali. Najlepszej sytuacji nie wykorzystał w 40. min Jonatan Brunes, którego kielczanie zdołali zablokować w ostatniej chwili. Korona miała swoją szansę w 42. min, po szybkim kontrataku, ale Adrian Dalmau posłał piłkę nad poprzeczką.
Druga połowa stała na gorszym poziomie niż pierwsza, a gra z obu stron była bardziej chaotyczna. Pierwszy strzał miał miejsce dopiero w 60. min, gdy po dośrodkowaniu Lopeza z wolnego ponad bramką gości główkował Stratos Svarnas. W 75 min. Michael Ameyaw nie opanował piłki pod bramką Dziekońskiego, a w 77. i 86. Korona nie wykorzystała zamieszania po rzucie rożnym po przeciwnej stronie boiska.
W 87. min Raków powinien przypieczętować swoje zwycięstwo, gdy po ładnej akcji z lewej strony strzelał Ameyaw, ale piłka przetoczyła się tuż obok słupka. Tymczasem dwie minuty później kielczanie doprowadzili do wyrównania. Doszło do tego po akcji prawym skrzydłem, którą wykończyli Shuma Nagamatsu i Adrian Dalmau. Trelowski przy strzale Hiszpana był bezradny, a cała sytuacja była jeszcze sprawdzana przez VAR, który jednak nie dopatrzył się jakichkolwiek nieprawidłowości. W czasie doliczonym przez arbitra obie drużyny próbowały jeszcze powalczyć o zwycięskie trafienie, ale bez efektu.
Końcowy gwizdek oznaczał, że w siódmym ligowym występie na stadionie Rakowa (w tym trzecim w ekstraklasie), Korona wywalczyła pierwszy punkt. Wcześniej sześciokrotnie wygrywali gospodarze.
Raków Częstochowa - Korona Kielce 1:1 (1:0).
Bramki: Władysław Koczerhin (23) - Adrian Dalmau (89).
Raków Częstochowa: Kacper Trelowski - Stratos Svarnas, Matej Rodin, Zoran Arsenic - Jean Carlos Silva (90+2. Lazaros Lamprou), Gustav Berggren, Władysław Koczerhin (82. Peter Barath), Erick Otieno - Ivi Lopez (67. Michael Ameyaw), Adriano Amorim (67. Jesus Diaz), Jonatan Braut Brunes (67. Tomasz Walczak).
Korona Kielce: Xavier Dziekoński - Miłosz Trojak, Pau Resta, Marcel Pięczek - Wiktor Długosz, Miłosz Strzeboński (79. Jewgienij Szykawka), Yoav Hofmeister, Konrad Matuszewski - Dawid Błanik (67. Pedro Nuno), Mariusz Fornalczyk (79. Shuma Nagamatsu), Adrian Dalmau.
Żółta kartka - Raków Częstochowa: Tomasz Walczak, Stratos Svarnas. Korona Kielce: Konrad Matuszewski.
Sędzia: Wojciech Myć (Lublin).
Widzów: 5 338.
Przejdź na Polsatsport.pl