Problemów reprezentanta Polski ciąg dalszy. Trener zdjął go w 33. minucie
Tymoteusz Puchacz nie ma za sobą najlepszego czasu. Polak w dwóch meczach Ligi Narodów w trakcie listopadowego zgrupowania reprezentacji Polski rozegrał zaledwie 28 minut. Niestety dla obrońcy Holstein Kiel, powrót do klubu nie był o wiele lepszy. W ligowym spotkaniu z Mainz 25-latek został ściągnięty z boiska po nieco ponad pół godzinie gry.
Holstein Kiel dostało od Mainz brutalną lekcję futbolu, a kozłem ofiarnym kompromitacji zespołu z Moguncji został sam Puchacz.
ZOBACZ TAKŻE: Co za instynkt Pajor! Zrobiła to w stylu Lewandowskiego (WIDEO)
Kiedy w 2021 roku za 2.5 miliona Euro przenosił się z Lecha Poznań do Unionu Berlin, wydawało się, że kariera obrońcy reprezentacji Polski nabiera rozpędu. Niestety przygodę 25-latka w Niemczech można opisać jednym słowem - "wypożyczenia". Puchacz nie był w stanie wywalczyć sobie miejsca w podstawowym składzie drużyny ze stolicy Niemiec, która bez żalu oddawała go do Trabzonsporu, Panathinaikosu, Kaiserslautern i Holstein Kiel. To w szeregach beniaminka Bundesligi reprezentant Polski miał wrócić do dawnej formy i regularnych występów.
W tym sezonie Puchacz w barwach nowego zespołu rozegrał 11 meczów. Obrońca na boisku spędził 457 minut. Trudno jednak postawić tezę, że 25-latek stał się liderem zespołu z Moguncji.
W ostatnim ligowym meczu 11. kolejki Bundesligi Kiel mierzyło się z Mainz. Puchacz rozpoczął spotkanie w podstawowym składzie, ale już w 33. minucie opuścił boisko, przy wyniku 0:1 dla gości. W jego miejsce na placu gry pojawił się ofensywny pomocnik Armin Gigović. Polak nie krył rozgoryczenia decyzją trenera i schodząc z boiska, z wściekłością kopnął bandę reklamową przy linii bocznej murawy. Ostatecznie Kiel przegrało spotkanie 0:3.
Przejdź na Polsatsport.pl