Marek Magiera: Włoski tydzień w siatkówce
Jakiś czas temu jeden z dyskontów spożywczych zaproponował swoim klientom akcję w ramach tygodnia specjalnego dotyczącego kuchni i smakołyków pochodzących z danego kraju. Gdyby podobne rzeczy działy się w siatkówce, to dzisiaj z przyjemnością moglibyśmy ogłosić, że zapraszamy Państwa na włoski tydzień w najlepszym możliwym kobiecym wydaniu siatkówki. Siatkówki przez duże "S".
Tak się ułożyło w terminarzu CEV, że na przestrzeni dwóch dni za jednym zamachem będziemy gościć trzy znakomite włoskie drużyny w naszym kraju. We wtorek na mecz 1/8 Pucharu CEV do Łodzi na mecz z ŁKS Commercecon przyjeżdża Igor Gorgonzola Novara, a w środę na mecze Ligi Mistrzyń do Bielska-Białej i Rzeszowa odpowiednio drużyny Scandici i Conegliano (z polskimi siatkarkami w składzie Joanną Wołosz i Martyną Łukasik). Każdy miłośnik i kibic siatkówki powinien te mecze obejrzeć, bo one też pozwolą nam spozycjonować pozycję polskich klubów w europejskiej hierarchii, a o niej rozmawialiśmy ostatnio w magazynie #7Strefa dochodząc do wniosku, że siatkówka pucharowa i siatkówka ligowa, to dwie zupełnie... różne siatkówki i trzeba nie na patrzeć pod zupełnie innym kątem.
ZOBACZ TAKŻE: Wyrównane starcie rozstrzygnięte w trzech partiach! Jastrzębski Węgiel lepszy w końcówkach
To samo po części dotyczy też samych rozgrywek ligowych i to we wszystkich krajach, z tym że w porównaniu do najlepszych lig - tureckiej i włoskiej, albo jak ktoś woli włoskiej i tureckiej - w tych niżej notowanych do tych dwóch jak polska liga chociażby, widać to zdecydowanie wyraźniej. Najlepszym przykładem będzie tutaj ostatnia sobota i mecze w dwóch rejonach tabeli - na szczycie w Rzeszowie gdzie Developres mierzył się z ŁKS-em i na dole w Mogilnie, gdzie Sokół grał z Chemikiem Police.
I zatrzymajmy się na chwilę przy tym drugim wydarzeniu, bo miało ono wymiar historyczny, a wszystko dlatego, że beniaminek rozgrywek Tauron Ligi odniósł pierwsze zwycięstwo w historii w najwyższej klasie rozgrywkowej. Z tego miejsca gratulacje, bo to zwycięstwo na pewno doda skrzydeł siatkarkom Sokoła i patrząc na tabelę, pozwoli realnie myśleć o skutecznej walce o utrzymanie się w rozgrywkach.
Obrazki z końcówki tie-breaka i te uchwycone kamerami telewizyjnymi zaraz po ostatniej piłce, kiedy zawodniczki rzuciły się sobie w objęcia, a trener w szale radości... rozerwał koszulkę, a wszystko przy niesamowitej wrzawie i owacji kibiców, były kwintesencją definicji prawdziwego "volejbola", czyli gry, która ma dawać radość i być świetną rozrywką nie tylko dla oglądających, ale też samych uczestników. I tak właśnie w Mogilnie było w sobotni wieczór. Fundament jest. Teraz jeszcze trzeba pomyśleć o dołożeniu sportowej jakości i będzie można nie tylko fajnie pobawić się w "volejbola" i pograć sobie w siatkówkę, ale też przede wszystkim w nią zagrać. Na dobrym ligowym poziomie.