Durszlak w obronie Probierza! Mariusz Jop podaje prawdziwe fakty
Selekcjoner reprezentacji Polski Michał Probierz nie tylko spadł z Dywizji A Ligi Narodów, ale także pobił wszelkie rekordy w liczbie, łatwości i tempie straconych bramek. Dlaczego mamy przeciekający durszlak w obronie? Brakuje nam stoperów? Sytuację diagnozuje były stoper kadry narodowej, a dziś trener Wisły Kraków Mariusz Jop.
Zapaść gry obronnej Polaków. Co się dzieje z kadrą Probierza?
Trzy bramki stracone w siedem minut w meczu z Chorwacją to niechlubny rekord "Biało-Czerwonych" w meczach o stawkę. 27 bramek straconych w 17 meczach pod wodzą Probierza daje wstydliwą średnią 1,59, najgorszą od połowy lat 60. ubiegłego roku. Co się dzieje, że Polacy stali się zagubieni jak dzieci we mgle w defensywie?
ZOBACZ TAKŻE: Reprezentacja "wyprowadzi" się z Narodowego? Mamy komentarz wiceprezesa PZPN!
Być może jedną z przyczyn jest całkowity brak Polaków na środku defensyw czołowych klubów Ekstraklasy? W Lechu rządzą tam: Milić z Douglasem, którego czasem luzuje Bartosz Salamon. W Jagiellonii króluję Dieguez ze Stojinoviciem, za którego sporadycznie wskakuje Mateusz Skrzypczak. W Rakowie dzielą i rządzą: Arsenić, Rodin i Svarnas. W Cracovii, po kontuzji Glika, pola nie oddają: Jugas, Hoskonen i Skovgaard. W Legii środek defensywy należy do Pankova i Kapuadiego. W top 5 Ekstraklasy na dobrą sprawę nie ma żadnego Polaka, za wyjątkiem Salamona, którego pięć minut w reprezentacji już minęło, choć jeszcze na ostatni ME dostał 86 minut w meczu z Holandią.
Z teorią o braku Polaków na środku obrony w Ekstraklasie nie zgadza się Zbigniew Boniek.
Boniek nie zgadza się z tezą, że brakuje Polsce obrońców
- Ale kto powiedział, że nam brakuje obrońców?! Jeżeli nadal się upieramy, by grać trójką w obronie, to mamy: Piątkowskiego, Bednarka, Dawidowicza, Walukiewicza, Kiwiora, Wieteskę, Bereszyńskiego, Kędziorę. Wyliczyłem ośmiu, którzy śmiało mogą grać na tej pozycji. Problemem jest ustawienie całego zespołu – uważa legenda polskiej piłki.
Mariusz Jop, który dziś prowadzi Wisłę Kraków, w roli stopera reprezentacji Polski zadebiutował za kadencji Pawła Janasa. W kwietniu 2003 r. przegraliśmy towarzysko na wyjeździe z Belgią 1:3. Janas bazował na zagraniu obrońców wyniesionym z klubu. Trzech na czterech defensorów pochodziło z Wisły Kraków – oprócz Jopa byli to: Arkadiusz Głowacki i Marcin Baszczyński.
Mariusz Jop diagnozuje problemy z grą obronną reprezentacji Polski
Zapytaliśmy Jopa, który ma doświadczenie także ze szkolenia młodzieży, o to, czy polska piłka źle szkoli obrońców?
- Z tego co pamiętam, to w czasach, w których ja miałem przyjemność i zaszczyt grać w reprezentacji, to retoryka była podobna, że mamy cały czas problem ze środkowymi obrońcami. Standardem było też utyskiwanie na brak lewego obrońcy – wspomina Mariusz Jop w rozmowie z Polsatem Sport.
- Być może pewnym problemem w szkoleniu defensywnych zawodników jest to, że oni są ściągani do topowych zespołów, mam na myśli juniorską piłkę i zespoły Legii, czy Lecha. Często jest tak, że te kluby dominują w swych kategoriach wiekowych, przez co ich obrońcy głównie uczą się wprowadzania piłki do gry, są częściej w fazie budowania ataku niż w fazie obrony – analizuje.
Wskazuje też na inny aspekt.
- Często też jest dużo taktyki, a ona jest ukierunkowana na działania zespołowe, całą formacją, a mniej na działania indywidualne. Coś, czego mi brakuje na poziomie Ekstraklasy, bo to też jest odzwierciedlenie, to pojedynki bezpośrednie. Jest ich bardzo mało. Raczej zawodnik woli stanąć dwa-trzy metry od rywala i czekać na to, co on zrobi. Obrońca nie jest aktywny, proaktywny, nie chce prowokować napastnika, wejść w pojedynek. To sprawia, że najważniejszy element gry obronnej, czyli umiejętność gry jeden na jednego jest w mniejszym stopniu trenowany w kontekście meczu mistrzowskiego na danym poziomie wiekowym i być może w tym tkwi problem – twierdzi Mariusz Jop.
Wskazuje na fakt, że w kontekście reprezentacji Polski sytuacja wygląda zupełnie inaczej.
- Selekcjoner Michał Probierz sprawdził wszystkich, albo prawie wszystkich środkowych obrońców, jakich miał do dyspozycji. Wszyscy grają za granicą. Myślę, że w reprezentacji nadszedł czas, żeby postawić na konkretne nazwiska, żeby ci zawodnicy zaczęli ze sobą funkcjonować lepiej jako formacja i lepiej jako zespół – uważa.
Jop: Stabilizacja składu jest kluczem
- Stabilizacja składu to jest chyba najlepsza droga do celu, gdyż częste rotacje niczemu nie służą. Sam wiem to po sobie, że to ma olbrzymie znaczenie, czy partnerem z lewej i prawej strony jest ten sam zawodnik, którego już trochę czujemy, którego zachowanie jesteśmy w stanie przewidzieć, co on zrobi w danej sytuacji. O wiele trudniej jest, jeżeli pojawia się ktoś nowy, kogo musimy się uczyć, a sam trening to jest mało. Tym bardziej, że w reprezentacji jednostek treningowych jest naprawdę niewiele – wyjaśnia 27-krotny reprezentant Polski.
Czyli stabilizacja to słowo klucz do skutecznej gry obronnej, ale nie tylko ona.
- Pamiętajmy o jednej, chyba najważniejszej rzeczy: dostępu do bramki broni cały zespół. Przy tak odważnym sposobie gry, jaki ostatnio reprezentacja Polski próbowała, gdzie pamiętam październikowy mecz z Portugalią na PGE Narodowym, w którym próbowaliśmy podejść pod rywala naprawdę wysoko i agresywnie. Przy tak wysokiej jakości indywidualnej przeciwnika jest to bardzo trudne zadanie. Pojedynki z bardzo szybkimi, bądź fantastycznie wyszkolonymi technicznie rywalami, z czołówką światową tak naprawdę. I to wszystko pokazało nam nasze braki. Natomiast kluczem jest poszukiwanie stabilizacji i automatyzmów, dobrego czucia partnera w obronie – podkreśla trener Jop.
Ma świadomość, że uzyskanie takiego zgrania jest bardzo trudne na poziomie reprezentacyjnym.
- Czasem można postawić na jakieś nazwisko, a później okazuje się, że ów piłkarz złapał kontuzję, albo przestał grać w klubie. Wtedy potrzeba zmian. Natomiast nie zgadzam się z tezą, że brakuje nam środkowych obrońców – mówi stanowczo. - Wszystko sprowadza się do kwestii dyspozycji, gry w klubie, rozumienia partnera.
Czy Probierz ma rację, upierając się na grę trójką stoperów?
Mariusz Jop w Wiśle Kraków hołduje taktyce z czwórką obrońców. Czy Michał Probierz postępuje słusznie, upierając się przy trójce stoperów z wahadłowymi? Przecież nasza kadra największe sukcesy odnosiła, grając czwórką defensorów.
- Nie robiłem tak głębokiej analizy. Patrząc zdroworozsądkowo, sposób myślenia jest taki, że skoro mamy słabych środkowych obrońców, to być może lepiej jest wstawić o jednego mniej. My w Wiśle bronimy czwórką, natomiast budujemy ofensywę na trzech z tyłu i w tę rolę wpisuje się najczęściej prawy obrońca Bartosz Jaroch. Rafał Mikulec też miał jeden epizod, w jednym meczu. Zatem budujemy asymetrycznie, natomiast bronimy czwórką w ustawieniu 1-4-4-2 w obronie niskiej, czy 1-4-4-1-1 – precyzuje Mariusz Jop.
Michał Probierz ma nad czym myśleć, by do marca poprawić grę defensywną reprezentacji Polski. Nie zanosi się bowiem na trzęsieni ziemi, w którym prezes Cezary Kulesza dokonałby zmiany selekcjonera.
Przejdź na Polsatsport.pl