Świątek miała szczęście! Jaka mogła być kara? Szef POLADY mówi wprost
Michał Rynkowski: Iga Świątek została potraktowana bardzo łagodnie
Tomasz Lorek: Potwierdzono zanieczyszczenie melatoniny, w związku z czym Świątek jest czysta
Renata Kopczyk: Przy tym stężeniu trudno byłoby mówić o intencjonalnym dopingu
Szef Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA) Michał Rynkowski przyznał, że decyzja Międzynarodowej Agencji Integralności Tenisa (ITIA) o miesięcznym zawieszeniu Igi Świątek, po wykryciu w jej organizmie zabronionej substancji, to "praktycznie najmniejszy wymiar kary".
"Decyzja władz tenisowych jest korzystna dla zawodniczki, bo mówimy o praktycznie najmniejszym wymiarze kary. Sankcja mogła zostać nałożona w wymiarze od nagany do dwóch lat dyskwalifikacji" - poinformował Rynkowski.
Zobacz także: Znany tenisista uderza w Igę Świątek! Mocna reakcja na zawieszenie
Jak dodał, decyzja, z którą w czwartek została zaznajomiona opinia publiczna, jest jeszcze nieprawomocna.
"Od tego orzeczenia istnieje możliwość złożenia odwołania przez samą zawodniczkę, federację tenisową i Światową Agencję Antydopingową (WADA). Trudno na tym etapie wyrokować, czy takie odwołanie w ogóle ktokolwiek będzie składał" - zaznaczył.
W rozmowie z Polsatem Sport dodał też, że "trzeba poczekać na pełną decyzję wraz z uzasadnieniem".
- Wtedy zacznie "biec" termin na potencjalne złożenie odwołania. Dopiero po upływie terminu decyzja będzie prawomocna - stwierdził.
Pozytywny wynik dało badanie przeprowadzone u Świątek 12 sierpnia, poza zawodami, krótko przed jej startem w turnieju WTA w Cincinnati. W jej organizmie wykryto niedozwoloną substancję - trimetazydynę (TMZ).
"To substancja, która należy do grupy S4 środków i metod zabronionych. Działa w sposób ochronny na układ krążenia, na mięsień sercowy. Do tego powoduje zwiększony metabolizm na poziomie komórkowym. Może w pewien sposób przyczynić się do zwiększenia wydolności organizmu" - tłumaczył Rynkowski.
"To substancja, która w przeszłości była wykrywana m.in. u chińskich pływaków czy rosyjskiej łyżwiarki figurowej Kamiły Walijewej, a także polskiego piłkarza Jakuba Świerczoka. Ten ostatni został także na pewnym etapie postępowania uniewinniony, bo także wykazał, że w preparacie, który stosował, ta substancja się znajdowała i w sposób nieświadomy ją przyjmował" - przypomniał.
Podkreślił, że POLADA wcześniej wiedziała o sprawie, ale o decyzji została poinformowana równolegle z opinią publiczną. Jak dodał, kierowana przez niego organizacja nie ma nic więcej w tej sprawie - poza komunikowaniem opinii publicznej - do zrobienia.
Śledztwo ITIA wykazało, że źródłem zabronionej substancji w organizmie polskiej tenisistki był zanieczyszczony lek bez recepty - melatonina, który zawodniczka przyjmowała na jet lag i problemy ze snem. Jednocześnie uznano, że naruszenie przepisów nie było celowe, co ustalono po przeprowadzeniu wywiadów z zawodniczką i jej otoczeniem, dochodzeniach i analizach z dwóch laboratoriów akredytowanych przez Światową Agencją Antydopingową (WADA).
W ocenie Rynkowskiego przypadek Świątek pokazuje, że "trzeba być bardzo ostrożnym, konsultować przyjmowanie wszelkich preparatów przed przyjęciem".
"To zawodnik ostatecznie ponosi odpowiedzialność za to, co znajdzie się w pobranej od niego próbce. Trudno mi ws. Świątek wyrokować, czy doszło do jakiegoś niedopatrzenia sztabu" - zakończył Rynkowski.
Zawodniczka została tymczasowo zawieszona od 12 września 2024 roku do 4 października, zanim złożyła odwołanie. Po akceptacji miesięcznej dyskwalifikacji będzie mogła bez problemów pod koniec grudnia zacząć nowy sezon.
Przejdź na Polsatsport.pl