Gwiazda reprezentacji przestrzega po ważnym zwycięstwie. "To nie koniec rywalizacji"
Ewa Pajor uważa, że o wygranej 1:0 w Gdańsku z Austrią w pierwszym meczu drugiej rundy baraży o awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy zadecydowała walka i trzymanie się planu. "W naszej grze było dużo mądrości, zarówno w ofensywie jak i defensywie" – przyznała piłkarka Barcelony.
- W naszej grze nie brakowało walki i determinacji, zespół zostawił na boisku całe serce, jednak kluczem do zwycięstwa był plan, który zrealizowaliśmy niemalże w 100 procentach. Drużyna zasłużyła na ogromne słowa uznania. Cieszymy się z tego sukcesu, bo to wielka rzecz, ale wiemy, że to nie koniec rywalizacji – skomentowała.
ZOBACZ TAKŻE: Legenda wraca na ławkę trenerską! Przejmuje stery w klubie Premier League
Te drużyny mierzyły się w tym roku w dywizji A Ligi Narodów. Obie konfrontacje, w kwietniu i lipcu, zakończyły się triumfem rywalek 3:1.
- Te mecze były dobrym doświadczeniem, każda z nas skorzystała z tych lekcji i bez rozpamiętywania wyników wyciągnęła odpowiednie wnioski. Dobrze przeanalizowałyśmy te spotkania, wiedziałyśmy jak gra Austria i do tej potyczki byłyśmy bardzo dobrze przygotowane. Żadnego zaskoczenie dzisiaj nie było. Zresztą po całej rywalizacji w dywizji A wiedziałyśmy co musimy poprawić, aby takie mecze wygrywać – zapewniła.
Liderka biało-czerwonych przekonuje, że w grze jej zespołu było dużo mądrości, zarówno w ofensywie jak i defensywie.
- Wiedziałyśmy jak bronić i się ustawiać, aby pozamykać przestrzenie, które Austriaczki uwielbiają atakować. Bardzo dobrze broniłyśmy własnego pola karnego, ale również wiedziałyśmy gdzie rywalki się odsłaniają i gdzie możemy szukać ofensywnych wyjść – wyjaśniła.
W 57. minucie Pajor otrzymała świetne podanie od Eweliny Kamczyk i chociaż sama mogła kończyć akcję zdecydowała się zagrać do Natalii Padilli, która zdobyła zwycięską bramkę.
- Na boisku świetnie się rozumiemy. Natalia uwielbia grać do przodu i wiem, że jeśli dostanę piłkę to ona brnie w kierunku bramki przeciwniczek i w każdej sytuacji mogę jej poszukać. Widziałam kątem oka, że Padilla idzie sama, dlatego od razu pomyślałem, żeby do niej zagrać, bo miała przed sobą pustą bramkę. Najważniejsze, że padł gol – podkreśliła.
28-letnia zawodniczka mogła w 65. minucie podwyższyć wynik, jednak po jej uderzeniu piłka trafiła w słupek.
- Zabrakło niewiele. Kilka centymetrów w prawo i byłaby druga bramka, Ale taki jest futbol, nie wszystko wpada – zauważyła.
Rewanżowe spotkanie rozpocznie się we wtorek o godz. 18.15 w Wiedniu.
- Wiemy, że to będzie taki sam ciężki mecz jak dzisiaj. Dzisiaj jest wielka radość, jutro czeka nas regeneracja, a w niedzielę rozpoczynamy przygotowania do spotkania w stolicy Austrii – podsumowała.
Przejdź na Polsatsport.pl