Marszałek kocha słoną wodę z Szardży
Cóż to będzie za porywający finisz sezonu w motorowodnej F1H2O! Aż czterech kierowców ma szansę na tytuł mistrza świata. Lider klasyfikacji Szwed Jonas Andersson ma zaledwie trzy punkty przewagi nad Kanadyjczykiem Rustym Wyattem. Szanse na brązowy medal MŚ wciąż zachowuje kierowca Orlen Teamu – Bartek Marszałek!
Najwięcej, bo aż 50 rund MŚ w motorowodnej F1 odbyło się na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Czego by nie mówić, Arabowie, a głównie szejkowie kochają wyścigi i adrenalinę. Dowodem na to jest długowieczność zawodów w sypialni Dubaju, jak mawia się o przepięknym torze w lagunie Khalid w Szardży. Począwszy od 2000 roku, Szardża otwiera szeroko ramiona i zaprasza najlepszych motorowodniaków na świecie. Kierowcy i ich teamy, mechanicy, inżynierowie śpią w bliskim sąsiedztwie akwenu. Nie budzi ich nawet śpiew muezzina o brzasku. Co krzepiące ducha, w słonej wodzie na pętli o długości 2057 metrów, fenomenalnie czuje się Polak, człowiek o gigantycznej wiedzy inżynieryjnej – Bartek Marszałek. Nie zapomnę ogromnego wzruszenia na twarzy Bartka, które rozlało się po całym padoku, gdy w grudniu 2022 roku kierowca Orlen Teamu stanął dwukrotnie na podium. Wówczas w Szardży rozegrano dwie rundy MŚ. Najpierw w piątek 16 grudnia Bartek zajął trzecie miejsce za plecami Jonasa Anderssona i Sami Selio. Z kolei w niedzielę 18 grudnia 2022 roku Polak udowodnił, że potrafi się ścigać na światowym poziomie i uplasował się drugim miejscu. Wówczas szybszy był tylko kończący karierę Francuz Philippe Chiappe, który w chwili triumfu miał ukończone 59 lat! Motorowodniacy to ludzie o żelaznej kondycji i uroczym kształcie duszy. Nie zrażają się niepowodzeniami, nie załamują widząc usterkę techniczną, a w tym sporcie, tak zależnym od mechaniki, należy wykazać pokorę i wieczny optymizm.
Magia portu Jebel Ali
Co ciekawe, znakomite rezultaty osiągane przez Bartka w 2022 roku nie były pierwszymi sukcesami odniesionymi w Szardży. 21 grudnia 2019 roku kilka minut po godzinie 17.00 Bartek Marszałek radował się niczym brzdąc kończąc wyścig na trzecim miejscu. Słona woda w lagunie Khalid pasuje Polakowi. Każdy kierowca ma swój ulubiony akwen. W slangu ludzi zakochanych w wodnych bolidach mawia się, że ten tor mi leży, czyli pasuje. Bartek, uskrzydlony czwartym miejscem zdobytym w ekstremalnych warunkach w chińskim Zhengzhou, zaciera ręce na myśl o Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Łódki spakowane do kontenerów w drugiej połowie października odbyły długi rejs z Chin (prowincja Henan) aż do portu Jebel Ali nieopodal Dubaju. Robertino Milinković i Rastko Kokotović – duet nieocenionych Serbów pracował w pocie czoła w Chinach, aby załadować wszystkie niezbędne klamoty w dzikim tempie. W tym sporcie nie tylko liczy się szybka pętla na niezatłoczonym torze podczas kwalifikacji. Równie istotna jest skrupulatność i sprawne ręce przy pakowaniu śmigieł, silników i skrzyń z narzędziami do kontenera. Wiecznie tryskający humorem Australijczyk Paul Kirkby też zakasał rękawy i ochoczo pakował ekwipunek. Drugi kangur – Adam Breen pracował w zastępstwie za kontuzjowanego Andrzeja Dziubka, który zjadł zęby na badaniu mechanicznych osobliwości.
W Szardży co roku kiedy ostygną silniki, a kaski zdrzemną się w kontenerach, miejscowe władze organizują uroczystą kolację pod gołym niebem. Wówczas szefowie zespołów, sponsorzy, kierowcy, mechanicy, mogą chwilkę odsapnąć i… zacząć planować kolejne wojaże. To wyjątkowa uroczystość, którą czasami zakłóci finał piłkarskiego mundialu w Katarze (Argentyna – Francja, 2022). Jest to impreza zawsze wypełniona niegasnącym humorem amerykańskiego komentatora Stephena J. Michaela. Kiedy wesoły bus zgarniał nas z hotelu w Szardży przed dwoma laty, Stephen z wrodzoną charyzmą zaczął żartować w najlepsze, co Norweżka Marit Stromoy skomentowała równie błyskotliwie: „you’ve already started the party!”. Ciężko pracujący ludzie otuleni kołdrą startowego stresu muszą minimalizować strach, przeto bus karmiony sprośnymi przemyśleniami Stephena, utonął w ciemniejącej zatoce, a po kolacji rozpoczęły się tańce. Maratończyk, trzykrotny mistrz świata w serii wyścigowej F1H2O, Francuz Philippe Chiappe, nie był rozanielony, bo Francja nie powstrzymała Leo Messiego, ale po kilku tanecznych krokach, żal jakby zmalał. Władze Szardży przedłużyły kontrakt na wyścigi serii F1H2O o kolejne trzy lata. Widząc ile arabskich rodzin przychodzi na zawody, a potem bawi się wieczorem nad wodą, był to logiczny ruch Emiratczyków.
Podczas kolacji Thani Al Qamzi, który wygrał 10 wyścigów i aż 45 razy stał na podium, wspomina wizytę na pustyni nieopodal granicy z Omanem… Thani, pochodzący z Abu Dhabi zawsze w okolicach GP Szardży obchodzi urodziny (zodiakalny Koziorożec) i zbiera mu się na wspominki. Thani tęskni za rundami MŚ w Europie. Hola, hola, wszak jeszcze w 2022 roku aż 4 rundy odbyły się na Starym Kontynencie (Macon, podwójne zawody w San Nazzaro oraz Olbia na Sardynii), a tylko dwie w Szardży… W 2024 roku Azja zdominowała kalendarz, a w kolejnym może być podobnie, jeżeli dojdzie do skutku runda w Waranasi (Indie). Amerykanie po cichu przebąkują o zawodach w Miami, więc marzenia Thaniego Al Qamzi mogą się nie ziścić. Niech 23 grudnia, w dniu swoich 46 urodzin, Thani poprosi świętego Mikołaja, to może jakimś cudem wrócą rundy w Portimao, Helsinkach, Londynie czy Budapeszcie…
Powrót Comparato w sezonie 2025
Alberto Comparato bardzo docenia fakt, że wciąż może nacieszyć wzrok wschodem słońca o poranku. W drodze na IV rundę MŚ F1H2O w Szanghaju, włoski kierowca przeżył chwile grozy, gdyż samolot pasażerski, którym podróżował wraz z tatą Fabio, musiał przymusowo lądować w Ankarze. Alberto frunął z Wenecji do Dohy, ale ostrzał jaki zafundował sobie Iran z Izraelem sprawił, że plany uległy zmianie. Wymiętolony, z oczami na zapałki, Alberto szczęśliwie wylądował w mieście grzechu, czyli Szanghaju, lecz nie miał sił, aby nawiązać rywalizację. Po zawodach w Szanghaju, dziesięciokrotny mistrz świata, a dziś szef zespołu Abu Dhabi – Guido Cappellini, nie bacząc na przyjaźń łączącą go z Fabio Comparato, zwolnił Alberto z pracy.
W tym sezonie Włoch zdobył zaledwie 6 punktów do klasyfikacji MŚ – 4 oczka złowił za sprint w Indonezji, a 2 za wyścig nad Lake Toba. Skromny dorobek nie spodobał się kierownictwu teamu Abu Dhabi. Zespół ów istnieje od 1997 roku i zawsze wysoko zawiesza poprzeczkę, a tam gdzie aspiracje są duże, nie zawsze znajdzie się miejsce na poczciwy kolor duszy…
Nic to. Alberto Comparato ogłosił wszem i wobec, że wraca do wyścigowej karuzeli w 2025 roku. Włoch stawia na rodzinny zespół – Team Comparato. Menedżerem został Brytyjczyk Matt Palfreyman. Partnerem Alberto w zespole będzie Australijczyk Damon Cohen, a w rolę głównego mechanika wcieli się tata Alberto, były kierowca wyścigowy – Fabio Comparato. „Pragnę bardzo podziękować Guido Cappelliniemu za dawkę doświadczenia jaką mi zaoferował. To czego nauczyłem się w zespole Abu Dhabi, było dla mnie bezcenną lekcją. Dojrzałem jako kierowca i zrozumiałem na czym polega prawdziwy profesjonalizm” – rzekł urodzony dyplomata Alberto Comparato. W Szanghaju żartował, że za zdjęcie z nim należy się opłata 10 euro, ale przebiegły Chińczyk nie dał się zwieść Włochowi i nie wysupłał choćby jednego juana…
Z kolei 25-letni Damon Cohen to nikt inny jak zdolny mechanik, który pomagał na padoku Grantowi Traskowi w sezonie 2018, a przed rokiem wspierał swojego brata Brocka Cohena. W sezonie 2025 Damon, zaradny chłopak z Sydney, spróbuje swoich sił u boku Comparato w roli kierowcy.
Do zmiany kadrowej dojdzie w zespole Abu Dhabi. 37-letni jegomość ze Sztokholmu, Erik Stark, tenże sam kierowca, który 31 marca 2024 roku wygrał GP Wietnamu w Quy Nhon, zmienia barwy w sezonie 2025. „Jestem niezwykle szczęśliwy mogąc wrócić do zespołu Abu Dhabi. Podzielam wizję zespołu w dążeniu do perfekcjonizmu. Jestem podekscytowany nowymi wyzwaniami w zespole, który postrzegam jako moją rodzinę” – wyznał Szwed, który aktualnie ściga się w rodzinie pod szyldem Victory Team.
Stark błyszczał w 2018 roku kiedy jeździł dla zespołu Abu Dhabi. Wówczas Erik triumfował aż w trzech rundach: w czerwcu był najszybszy w Londynie, w lipcu wygrał zawody we francuskim Evian, a w grudniu nie było na niego mocnych w Szardży. Do ówczesnego mistrza świata, Amerykanina Shauna Torrente, Erik Stark stracił zaledwie 4 punkty (Torrente 89, Stark 85). Optymizm Starka podziela Thani Al Qamzi: „To prawdziwa przyjemność móc zobaczyć Erika w teamie, z którym w przeszłości tak wiele osiągnął. Nasze rezultaty w sezonie 2018 mówiły same za siebie. Jego determinacja w dążeniu do celu nie ma sobie równych”.
Zanim Erik Stark przywdzieje szaty teamu Abu Dhabi, Szwed wciąż jest w grze o laury w tym sezonie. Z dorobkiem 77 i pół punktu, Erik ma teoretyczne szanse nawet na złoty medal. Wszak w Szardży do zdobycia jest 30 punktów (10 za sprint i 20 za wyścig)…
Fin Kalle Viippo zastąpi Estończyka Stefana Aranda
„Ślachetne zdrowie, nikt się nie dowie, jako smakujesz, aż się zepsujesz” – pisał poeta Jan Kochanowski. Młody i zdolny kierowca wyścigowy rodem z Estonii – Stefan Arand, wykonał efektownego fikołka w Zhengzhou (Chiny). Naprędce założono mu opatrunek na podbródek, skasował bolid, ale w V rundzie MŚ Estończyk nie wystartował ani w sprincie ani w wyścigu. Jak się okazało po powrocie do Europy, Stefan wciąż przechodzi rehabilitację i nie wykuruje się na zawody w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. W związku z tym szefowa Teamu Vietnam – Jane Persson, małżonka mistrza świata Jonasa Anderssona, była zmuszona znaleźć zastępstwo za liżącego rany Stefana Aranda. Wybór padł na Fina Kalle Viippo. Lider klasyfikacji MŚ, Jonas Andersson rozumie jak istotne jest zdrówko Estończyka: „To zrozumiałe, że jest nam przykro w całym Teamie Wietnam z racji kontuzji jakiej doznał Stefan Arand. Życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia. Lepiej, żeby porządnie się wykurował zanim wróci do ścigania w zawodach Grand Prix. Dobrze znamy Kalle. Fin był moim partnerem w czasach, gdy ścigaliśmy się w Teamie Sweden. Jestem pewien, że Kalle da z siebie wszystko w ostatnim wyścigu tego sezonu. Mam nadzieję, że obronimy pozycję lidera w klasyfikacji drużynowej” – wyznał 50-letni Jonas.
Team Wietnam (133,5) posiada niewielką przewagę: zaledwie o 10 i pół punktu wyprzedza Team Szardża (123). Trzecie miejsce w klasyfikacji zespołowej zajmuje ekipa Stromoy Racing, gdzie na punkty ciężko pracuje duet: Bartek Marszałek i Marit Stromoy (107 punktów). Walka o zachowanie miejsca na podium będzie fascynująca, gdyż Bartek i Marit czują gorący oddech Chińczyków. Team China CTIC w skład którego wchodzą: Francuz Peter Morin i Amerykanin Brent Dillard zgromadził 102,5 punktu.
Przed dziewięcioma laty Norweżka Marit Stromoy wygrała GP Szardży. Wówczas wyścig rozegrano na dystansie 43 okrążeń. Koleżanka Bartka z Teamu Stromoy pokonała wówczas Włocha Alexa Carellę i Amerykanina Shauna Torrente. Kiedy Bartek Marszałek po raz pierwszy wdrapał się na podium GP Szardży w grudniu 2019 roku, wyścig odbywał się na dystansie 45 okrążeń. Z kolei historyczny, bo inauguracyjny wyścig o GP Szardży odbył się 17 listopada 2000 roku na dystansie 47 okrążeń. Wówczas najszybszy był Włoch Francesco Cantando.
W klasyfikacji indywidualnej tegorocznych MŚ F1H2O panuje niemiłosierny ścisk. Szwed Jonas Andersson ma 99 punktów. Wiceliderem jest Kanadyjczyk Rusty Wyatt z dorobkiem 96 punktów. Trzecią pozycję okupuje Francuz Peter Morin posiadający 79,5 punktu. Peter czuje gorący oddech Szweda Erika Starka, który ma na koncie 77,5 punktu. Kierowca Orlen Teamu – Bartek Marszałek ma 64 punkty i maksymalnie może zdobyć w tym sezonie 94 oczka, a zatem w przypadku Polaka w grę wchodzi walka o brązowy medal. Warunek: zwycięstwo w sobotnim sprincie oraz w niedzielnym wyścigu i gorsza postawa czołowej czwórki kierowców. Szóstą pozycję zajmuje dwukrotny champion globu z lat 2007 i 2010: Fin Sami Selio. Selio ma 52 punkty.
Kiedy Polak Bartek Marszałek będzie walczył o pole position, nad Wisłą sporo osób będzie jeszcze drzemać (6.30 polskiego czasu, 9.30 czasu lokalnego w Szardży). Z kolei niedzielny wyścig rozpocznie się o godzinie 15.00 czasu lokalnego, a więc w samo południe czasu polskiego. Marco Pietrini, dyrektor wyścigu, nie może doczekać się aż zamożni goście noszący kandorę ozdobioną agalem zasiądą wygodnie na trybunach i będą czekać na start wyścigu. A potem napięty harmonogram: najpierw błyskawiczne pakowanie sprzętu do kontenerów, a następnie kolacja pod rozgwieżdżonym niebem Szardży i oczekiwanie na kolejny fascynujący sezon MŚ F1H2O. Oby z rzeką Ganges, miastem Waranasi i GP Indii na horyzoncie…