Energa MKS Kalisz górą! Śląsk przegrał po rzutach karnych
Energa MKS Kalisz - Śląsk Wrocław. Skrót meczu
Konrad Cegłowski: Mamy bardzo duży niedosyt
Bartosz Kowalczyk: Wiedzieliśmy, że to będzie ciężkie spotkanie
Piłkarze ręczni Energi MKS-u Kalisz wygrali w swojej hali ze Śląskiem Wrocław po rzutach karnych (27:27, 5:4) w meczu 13. kolejki Orlen Superligi. To piąte zwycięstwo, w tym drugie po karnych, ekipy z Kalisza w tym sezonie rozgrywkowym. Zapewniło im to awans na piąte miejsce w tabeli.
W poniedziałek w Kaliszu spotkały się dwie drużyny, które w ostatnich dwóch kolejkach Orlen Superligi nie zdobyły zdobyć punktów. Wszystkie poprzednie bezpośrednie starcia między tymi ekipami wygrywali kaliszanie. Śląsk, po ostatniej wygranej Zepter KPR-u Legionowo, spadł na ostatnie miejsce w tabeli, co narzuciło im dodatkową presję przed tym spotkaniem.
ZOBACZ TAKŻE: Zmiana na stanowisku trenera w czołowym klubie ligi. "Odegrała ważną rolę"
O tym, że walka toczyła się o cenne dla wrocławian punkty, świadczyły już początkowe minuty meczu, w których znacznie lepiej spisywali się podopieczni Patrika Liljestranda. Po pierwszych ośmiu minutach prowadzili 5:1. W kolejnych fragmentach sytuacja zaczęła się zmieniać. Gospodarze rzucili się do odrabiania strat, co poskutkowało zmniejszeniem prowadzenia Śląska nawet do jednego trafienia. W 27. minucie, po golu Bartosza Nastaja, goście zwiększyli jednak przewagę do pięciu bramek (14:9), a na przerwę schodzili, wygrywając 14:11.
Na drugą odsłonę spotkania goście wyszli niezwykle zmotywowani i konsekwentnie punktowali rywali, wykorzystując ich błędy. W 36. minucie na tablicy widniał wynik 18:13, a przewagę powiększył Bartosz Nastaj. Przez cały mecz w bramce przyjezdnych dobrze spisywał się Patryk Małecki, który kilkakrotnie ratował zespół z opresji.
Po lekkim zastoju w ataku Śląska i przerwie wziętej przez trenera Liljestranda, sygnał do powiększenia przewagi dał Jakub Przybylski, po którego trafieniu było 20:16. Po trzech kwadransach spotkania arcyważnymi bramkami popisali się świetnie dysponowany w tym meczu Portugalczyk Joel Ribeiro (7 goli) oraz Dawid Fedeńczak. Dzięki temu wynik zmienił się na 21:19.
Goście powoli, ale skutecznie powiększali przewagę. W 55. minucie trener Rafał Kuptel wziął czas dla drużyny z Kalisza, a wrocławianie prowadzili już 26:23, dzięki kilku udanym interwencjom Małeckiego oraz dobrej skuteczności Nastaja i Huberta Korneckiego. Sytuacja Śląska zaczęła się komplikować po przerwie, kiedy dwa trafienia dorzucili gospodarze, a Mateusz Jankowski osłabił zespół, dostając karę dwuminutową na cztery minuty przed końcem meczu. Ostatecznie gospodarze doprowadzili do wyrównania w 58. minucie za sprawą Miłosza Bekisza i taki wynik utrzymał się do końca regulaminowego czasu gry.
W rzutach karnych lepsza okazała się drużyna z Kalisza, popisując się stuprocentową skutecznością i wygrywając 5:4. MVP spotkania został Kamil Ramiączek ze Śląska.
Energa MKS Kalisz - WKS Śląsk Wrocław 27:27 (11:14)
Rzuty karne: 5:4
Trafione: Moryń, Bekisz, Kus, Fedeńczak, Kowalczyk - Cegłowski, Jankowski, Wielgucki, Kornecki
Nietrafione: Famulski
MKS Kalisz: Kacper Sobczak, Krzysztof Szczecina, Jan Hrdlicka - Mateusz Kus, Łukasz Kucharzyk 2, Matija Starcevic 6, Jakub Moryń, Bartosz Kowalczyk 3, Gracjan Wrobel, Vladyslav Dontsov 3, Jacek Fajfer, Joel Ribeiro 7, Michał Drej, Dawid Molski 3, Miłosz Bekisz 2, Dawid Fedeńczak 1.
Śląsk: Bartosz Dudek, Patryk Małecki - Konrad Cegłowski 2, Mateusz Jankowski 1, Hubert Kornecki 7, Jakub Przybylski, Szymon Mucha 4, Wojciech Granowski, Bartosz Nastaj 5, Wiktor Kawka 1, Tomasz Kołodziejczyk, Krzysztof Gądek, Kamil Ramiączek 4, Szymon Famulski 1, Adrian Burtan, Jakub Wielgucki 2.
Przejdź na Polsatsport.pl