Znany czeski trener zaatakował Świątek. "Zamiatają wpadki pod dywan"

Znany czeski trener zaatakował Świątek. "Zamiatają wpadki pod dywan"
fot. PAP
Iga Świątek przed meczem w trakcie turnieju WTA Finals w Rijadzie

Od kilku dni nie milkną echa związane z pozytywnym testem antydopingowym przeprowadzonym w sierpniu przez Igę Świątek. W organizmie Polki wykryto zakazany środek w wyniku czego, była liderka rankingu została zawieszona. O całym zajściu Świątek poinformowała za pośrednictwem social mediów, uruchamiając z jednej strony lawinę ciepłych słów wsparcia, z drugiej krytyki i poczucia niesprawiedliwości.

Miesięczne zawieszenie Igi Świątek w związku z wykryciem w jej organizmie niedozwolonej substancji podzieliło tenisowy świat. Jedni uważają, że Polka słusznie została oczyszczona z zarzutów. Drudzy wprost mówią o poczuciu niesprawiedliwości i faworyzowaniu byłej liderki rankingu. Do tej drugiej grupy z pewnością zalicza się znany czeski trener Vladislav Savrda. 

 

ZOBACZ TAKŻE: Aryna Sabalenka coraz lepsza, ale wciąż daleko od rekordów w rankingu WTA

 

Czeski trener porównał sytuację naszej zawodniczki do tej, z którą mierzyła się jego podopieczna - Nikola Bartunkova - również zawieszona na doping na pół roku. W rozmowie z czeskim portalem "idnes.cz" szkoleniowiec nie gryzł się w język i skrytykował decyzję w sprawie Świątek.

 

- To absolutny skandal. Międzynarodowa Agencja ds. Uczciwości Tenisa powinna nosić nazwę Międzynarodowej Agencji Protekcjonizmu Tenisowego. Wykrycie trimetazydyny w organizmie mojej zawodniczki kosztowało ją stratę całego sezonu. Jej rodzina straciła mnóstwo pieniędzy i zdrowia. Nie będę wspominał o rzeczach oczywistych takich jak spadek w rankingu i fakt, że musiała praktycznie zaczynać wszystko od zera. Nie zdziwię się, jeśli po sprawie ze Świątek, rodzina Nikoli pozwie tę śmieszną organizację - przyznał czeski trener. 

 

Tutaj warto postawić kropkę i przeanalizować słowa Savrdy. Czeski trener praktycznie zestawił ze sobą przypadek swojej zawodniczki z przypadkiem Świątek. Są one jednak nieco różne. Polka niedozwolony środek przyjęła wraz z lekiem ułatwiającym zasypianie, czyli melatoniną. Z kolei źródłem zanieczyszczonej próbki u Czeszki był przyjmowany przez nią suplement diety. Warto również nadmienić, że dwukrotnie oblała ona testy antydopingowe. 

 

Savrda negatywnie ocenił również całe śledztwo związane z wykryciem u Świątek nielegalnej substancji. Czech porównał ją do przypadku Jannika Sinnera. 

 

- Dostali próbkę w sierpniu. Opublikowali raport, który zataił najważniejsze informacje przed opinią publicznością. To niedopuszczalne. Kiedy przestała grać tłumaczyli jej nieobecność problemami osobistymi. Wyznaczyli wyrok, który sprawił, że mogła dokończyć sezon i zagrać w turnieju finałowym. Podsumowując, nie zagrała sobie w Chinach i na tym koniec. Wyroki ITIA nie są obiektywne, a obowiązujące zasady naginane są w stosunku do tenisowej czołówki. Wpadki najlepszych zamiatają pod dywan - powiedział Czech. 

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie