Okiem Diabła: Czy jest szansa na normalność w ogłaszaniu kontraktów?
W obecnych realiach nie. Dziękuję za uwagę, ale pofantazjujmy.
Do przyjrzenia się tematowi zainspirowała mnie próba porównania reguł rodem z NBA z naszym małym siatkarskim plotkarskim światkiem.
Mnie nie przeszkadzają wychodzące informacje o transferach na kilka godzin od podpisania i chwalenie się, kto gdzie i jak. Nie mam z tym absolutnie problemu, ale zastanawia mnie, czy przypadkiem najbardziej nie tracą na tym kluby, nie mogąc wykorzystać marketingowo najciekawszych informacji i nie traci na tym liga, kiedy to nie rozstrzygnięcia na parkietach interesują kibiców najbardziej, tylko kto gdzie podpisał kontrakt.
W NBA ten problem rozwiązano sztywnymi zasadami i ogromnymi karami za ich złamanie. Zwykła rozmowa lub sugestia o zmianie barw klubowych zyskała tam specjalną nazwę "Tamperingu", za co można zostać ukarany finansowo lub, co chyba gorsze, można utracić miejsce w kolejce do draftu. Jest to tak pilnie przestrzegane, że nawet niedozwolona jest insynuacja zawodnika X, jakoby zawodnik Y dobrze wyglądał w koszulce klubu X, nie mówiąc już o trenerach lub właścicielach klubów. Zakaz! Koniec! Kropka!
NBA stara się tym doprowadzać do sytuacji, aby oddzielić dwie sprawy - emocje sportowe od emocji transferowych i aby sport był nieskalany domysłami, czy przyszłość zawodników ma wpływ na obecne występy i aby zainteresowanie ligą trwało cały rok, bez względu czy toczą się rozgrywki, czy mamy wakacje.
Nie wiem, jak oni to robią. Nie wiem, jak kontrolują kontakty i jak zamykają usta przede wszystkim zawodnikom. Być może agenci prowadzą rozmowy z klubami bez wiedzy zainteresowanych, aby zminimalizować ryzyko przecieku? Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że to działa. Kiedy gramy to gramy i tym się podniecamy, a kiedy nie gramy, to podniecamy się transferami, czym udaje nam się utrzymywać to podniecenie cały rok.
Ale to jest NBA, a nie PlusLiga. Nie widzę tutaj możliwości egzekwowania takiego przepisu ze względów technicznych, bo jak Liga miałaby to sprawdzić? Dodatkowo, jeżeli taki przepis miałby jakiś sens, to musiałby być równocześnie wprowadzony u nas w Polsce, w lidze włoskiej, tureckiej i japońskiej, bo te wszystkie ligi mogłyby być jakimś odpowiednikiem najlepszej ligi koszykarskiej, ponieważ w tych czterech ligach gra obecnie myślę, że około 95% najlepszych i najdroższych zawodników świata. Tylko takie porozumienie mogłoby stworzyć coś na wzór płacy minimalnej i przejmowania wieloletnich kontraktów zawodników przez kluby. Czyli nierealne. To tylko fantazja mnie ponosi.
Innym rozwiązaniem są okienka transferowe jak w futbolu. Pół roku przed zakończeniem kontraktu możemy negocjować oficjalnie i podawać rezultaty do wiadomości publicznej. W siatkarskich warunkach jest to do zrobienia i mniej więcej jest zbliżone do aktualnych warunków. Największą i najważniejszą różnicą są nieskuteczne i zupełnie moim zdaniem niepotrzebne próby klubów ukrywania takich informacji, bo tutaj dochodzimy do sedna.
Kluby nic na informacjach transferowych nic nie zyskują, a powinny. Nie są w stanie zaprezentować zawodników z pompą, zaskakując kibiców i media, bo po sezonie wszyscy wszystko wiedzą. Rozumiem niepisaną zasadę, w której najpierw po sezonie klub oficjalnie żegna zawodnika, aby za chwilę można było powitać go w następnym, ale nikt na tym nie zyskuje.
Nie rozumiem przy tym zarzutów w kierunku zawodników oskarżanych o brak zaangażowania po podpisaniu nowej umowy, bo nigdy się nie spotkałem z taką sytuacją. Jedyne zagrożenie, które możemy mieć na uwadze, to reakcja tych, którzy pół roku przed końcem sezonu wiedzą, że przyszłości dla nich w danym klubie miejsca nie ma, ale jeżeli chcesz na rynku utrzymać pozycje, to takie zachowanie byłoby strzałem w kolano.
Obecna sytuacja nie sprzyja nikomu. Zawodnicy nie czują lęku przed pochwaleniem się w szatni nową umową kilka minut po podpisaniu, co skutkuje szybkim rozprzestrzenieniem się informacji z prędkością światła po wszystkich szatniach ligi, żeby wieczorem pojawić się na X. Kluby udają, że nic się nie dzieje, kibice wszystko wiedzą i tak to się od kilkunastu lat kręci. Rekordowe wydostanie się informacji o podpisaniu umowy to obecnie około dwóch godzin, a najdłużej udawało się utrzymać w tajemnicy niecałe 3 tygodnie. Oczywiście to różnice kulturowe, ale niedawno w jednym z japońskich zespołów koledzy Sekita, Yanagida i Nishida dowiedzieli się dopiero po sezonie, kto i gdzie podpisał nowy kontrakt. W naszych warunkach nierealne.
Nie wiem, jak to rozwiązać. Może po prostu przestańmy udawać i podawajmy takie informacje zaraz po podpisaniu i dajmy szansę klubom, aby na tym mogły zbudować transferowe bomby, bo w czerwcu to już nikogo nie rusza.
Staram się wybiegać w przyszłość. Moim zdaniem, dopóki kluby nie będą w stanie podpisywać wieloletnich umów, dopóki nie będzie transferów gotówkowych, dopóki będzie można zerwać każdą umowę, bo i tak FIVB przymknie oko, to sufitu nie przebijemy.
Słodkości tygodnia
Mateusz Nowak
Mecz podwyższonego ryzyka. Duże ciśnienie, buzujące emocje i wchodzi on. Nowak, Mateusz Nowak. Bez kompleksów, bez strachu jakby takich meczów miał już zaliczonych 100. Najbardziej podobały mi się jego reakcje i zachowanie na boisku. Pewny, skupiony i skuteczny. Brawo chłopaku!
Wiktoria Przybyło
Drugie wyszarpane zwycięstwo z zespołu z Mogilna, kolejna koszulka polo rozerwana przez trenera, ogromna radość w całym mieście. Tie-break Wiktorii to będzie moment do opowiadania dzieciom. "Słuchajcie małolaty. Walczymy z Radomką i mama wchodzi na zagrywkę i naparza 4 asy! W sumie 23 punkty!".
Marcin Mierzejewski
Zawsze wycofany, zawsze w cieniu, zawsze spokojny, zawsze skupiony. Dostaje szanse i wykorzystuje w 100%. Może właśnie tego zespół potrzebował, bo tam ma kto grać. Gratuluję "Mierzej" wyników i stylu. To mi się podoba. 14 zdobytych punktów na 18 możliwych? Każdy by brał.
Kozłowski, Smith
Razem mają 78 lat. Czyli można grać w siatkówkę w tym wieku, a przecież już powinno się wnuki niańczyć (oczywiście, jeżeli się szybko zostało się ojcem), a oni wchodzą na boisko i ratują swoje zespoły. Lubimy takie historie.
Timothée Carle
Średnio zaczął sezon. Pogubiony z ogromnymi problemami w przyjęciu. Wydawało się kwestią czasu kiedy Vicentin to wykorzysta… ale nie wykorzystał, a Carle oddaje zaufanie. Wciąż się w przyjęciu trochę męczy, ale w końcu pokazuje na lewym skrzydle cały wachlarz cechujący wszystkich francuskich lewoskrzydłowych.
Gianni
Przyznaję się - nie do końca wierzyłem w tego trenera ze względu oczywiście na jego klubową przygodę we Włoszech, ale już mnie przekonał. Widać, że jest pomysł, że jest energia i widać, jak bardzo dużo wymaga. Szanuję to.
Trefl Gdańsk
Dzióbią, skrobią, wyszarpują i w taki sposób zrobią utrzymanie, bo drugą rundę powinni mieć łatwiejszą. Na dzisiaj 3 zespoły walczą o jedno bezpieczne miejsce. Lwów i Nysa, które zagrają ze sobą w sobotę i Będzin. Gdańsk z delikatnym spokojem może sobie na tę walkę z góry spoglądać i wciąż punkty dzióbać.
Goryczki tygodnia
GKS Katowice
Zwolnić trenera zawsze można. Takie życie, ale brak pomysłu, co dalej to już inna bajka. Nikt z trenerów nie dał się przekonać, nikt nie chciał ryzykować, bo utrzymanie GKSu w lidze to prawie "mission impossible". Postawiony w trudnej sytuacji Emil Siewiorek musi sobie radzić, ale sytuacja jest dramatyczna. Walcz kolego!
Będzin
Z bólem serca dostają się do goryczek tygodnia, bo dobrze wiem, jak to jest walczyć bez rozgrywającego w najważniejszych meczach mimo że Mateusz Szpernalowski robi, co potrafi i nie można mieć do niego pretensji, ale walcząc o życie, spodziewasz się na boisku krwi i potu. Ze Lwowem po prostu mecz się odbył.
Resovia
Nie spodziewałem się finału Mistrzostw Polski, ale brak tego wielkiego klubu w Pucharze Polski, a przede wszystkim bilans porażek, chluby nie przynosi.
Nysa
Za 8 porażek z rzędu mimo,że nie grając źle poza meczem z Będzinem.
Tuinstra
Nie ma Tuinstry, nie ma systemu Lublina. Bez jego dobrej gry wszystko się posypało.
Przejdź na Polsatsport.pl