PZPN nie chce wybitnego piłkarza. Ostra reakcja Grzegorza Laty! "Tak się nie robi”
Nie milkną echa awantury, jaka powstała wokół Klubu Wybitnego Reprezentanta Polski. Jego członkowie, przez aklamację, na przewodniczącego wybrali ponownie Dariusza Dziekanowskiego. Zarząd PZPN-u nie zatwierdził jednak tej kandydatury, więc p.o. szefa klubu został Piotr Świerczewski. Stanowisko w sprawie zajął legendarny piłkarz Grzegorz Lato, król strzelców MŚ 1974 r.
PZPN-owi nie spodobały się krytyczne publikacje Dziekanowskiego pod adresem prezesa Cezarego Kuleszy i selekcjonera Michała Probierza. Część środowiska uznała, że zablokowanie „Dziekana”, to kneblowanie ust, tłumienie krytyki.
- Dariusz Dziekanowski niekoniecznie musi być człowiekiem z mojej bajki, natomiast ingerencja zarządu PZPN-u w demokratyczny wybór wybitnych reprezentantów Polski, którzy tworzyli historię naszej piłki jest trochę niepotrzebna – powiedział nam Zbigniew Boniek.
ZOBACZ TAKŻE: Dwie bramki przewagi nie wystarczyły! Wisła Kraków odpadła z Pucharu Polski
Roman Kosecki: Mogę się wycofać z KWRP
W ostatnim programie Cafe Futbol zareagował z kolei Roman Kosecki. - Co do Klubu Wybitnego Reprezentanta, to powiem szczerze, że nie wiem, czy teraz w ogóle pójdę na jego zebranie. Po prostu nie chcę uczestniczyć w tego rodzaju sprzeczkach. Mam 69 występów w reprezentacji, ale nie grałem na ME czy MŚ. Mogę się wycofać z tego klubu tak naprawdę, jeżeli komuś tam przeszkadzam – powiedział „Kosa”.
Grzegorz Lato komentuje wojnę o "Dziekana"
Na łamach Polsatu Sport, stanowisko w wojnie o „Dziekana”, zajął Grzegorz Lato.
- Nie byłem na wyborach Klubu Wybitnego Reprezentanta Polski, nie zostałem na nie zaproszony. Ja wyznaję jedną zasadę, że we własne gniazdo, przepraszam za wyrażenie, się nie s**, nie robi się tego – wypalił dwukrotny medalista MŚ i IO.
- Jak się komuś coś w polskiej piłce nie podoba, to można sobie przecież siąść z prezesem Kuleszą porozmawiać o tym, czy o tamtym. A jak już zaczynają niektórzy publicznie prać brudy, to do czego to doprowadzi – łapie się za głowę Grzegorz Lato.
- Darkowi też można przypomnieć jego występy. Nie wszystkie przynosiły mu chlubę – wtrącił Lato, mając na myśli fakt nagłego odejścia Dziekanowskiego ze sztabu Leo Beenhakkkera.
W październiku 2008 r. Grzegorz Lato został prezesem PZPN-u, gdy kadrę, od pond dwóch lat, prowadził Holender i najpierw awansował z nią na Euro 2008, by na turnieju w Austrii przegrać 0:2 z Niemcami, 0:1 z Chorwacją i remisując 1:1 z gospodarzami.
- Tamten okres pamiętam dobrze, bo Holender wydał polecenie, żeby nikogo nie wpuszczać do szatni po meczu ze Słowenią, jaki na wyjeździe przegraliśmy 0:3. Wie pan, ja jako właściciel nie miałem prawa wejść (śmiech) i pracownik będzie o tym decydował, czy ja mogę podziękować zawodnikom za mecz, mimo że przegrali. Gdy wchodziłem do szatni ochrona nawet nie drgnęła. Przecież zdawała sobie sprawę z tego, że to ja im płacę. Wszedłem, zacząłem dziękować chłopakom, a Leo tyłkiem się do mnie odwrócił i udawał głupka. Dlatego ja wtedy pojechałem równo w wywiadzie, mówiąc, że pan Beenhakker już u nas nie pracuje – wspomina pożegnanie z Leo Grzegorz Lato.
Przejdź na Polsatsport.pl