Polski napastnik Lugano bez ogródek. "Jesteśmy faworytem meczu z Legią"
31-letni Kacper Przybyłko w czwartkowy wieczór 12 grudnia po raz pierwszy w swojej karierze klubowej zagra na polskiej ziemi. Wraz z FC Lugano postara się zatrzymać w Lidze Konferencji rozpędzoną Legię. "Jesteśmy faworytem" - mówi przed spotkaniem z warszawianami Przybyłko.
Kariera Przybyłki to temat na bardzo ciekawy materiał filmowy. W 2018 roku Polak urodzony w Niemczech, wyjechał do USA, gdzie trafił do występującej w MLS Philadelphia Union. Z Filadelfii w 2022 roku trafił do najbardziej polskiego miasta w Stanach Zjednoczonych, czyli Chicago. Jak to się stało, że po niemal 6 latach za Oceanem Atlantyckim, wrócił do Europy?
ZOBACZ TAKŻE: Odważne zapowiedzi świeżo upieczonych gospodarzy mundialu. "Najlepszy w historii"
- Trochę śmiesznie to się ułożyło, bo nie planowałem w ogóle wylądować w Lugano, które jest po prostu klubem partnerskim zespołu z Chicago. Zimą miałem potrenować z Lugano, trzymać dobrą formę. Miałem dwa dobre treningi, dwa dobre dni - przekonałem trenera i dyrektora sportowego i oni powiedzieli, żebym został. Tak to się ułożyło. Jestem szczęśliwy, bo zawsze chciałem wrócić do Europy - opowiada polski napastnik.
Co ciekawe Przybyłko nigdy w swojej karierze klubowej nie zagrał w oficjalnym meczu na polskich boiskach. "Byłem jednak na kilku stadionach z młodzieżówką" - mówi 31-latek, który w orzełkiem na piersi po raz pierwszy zagrał w kadrze U-15. Ostatni mecz w barwach narodowych rozegrał ponad 10 lat temu, kiedy reprezentacja U-21 mierzyła się z Grecją.
W dorosłej kadrze Przybyłko już nie zagrał, dlatego przeciętny polski kibic mógł zapomnieć o jego istnieniu. 12 grudnia 2024 roku zawodnik urodzony w Bielefeld będzie mógł jednak o sobie przypomnieć. Na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej 3, jego Lugano zagra w 5. kolejce Ligi Konferencji z Legią Warszawa. Jak Polak zareagował na wylosowanie Legionistów w fazie ligowej?
- Normalnie. Wiedziałem, że nie będzie łatwo. Jak popatrzymy na wyniki, to tym bardziej się w tym utwierdzam. Bardzo się jednak ucieszyłem, że będę mógł przyjechać do Polski - zdradza.
Wraz z całą drużyną, Przybyłko przyleciał w środę do Warszawy. Do tej pory, w czterech kolejkach rozgrywek, Polak wchodził na murawę z ławki rezerwowych i łącznie uzbierał 75 minut na murawie. W lidze szwajcarskiej regularnie występuje jednak w pierwszym składzie. Jak będzie w czwartkowy wieczór?
- Mam nadzieję, że dostanę parę minut, ale wiadomo - najważniejsza zawsze jest drużyna. Trener decyduje. Na razie wygląda to tak, że w trener rotuje i dostaję swoje minuty. Cieszyłbym się jednak, gdybym mógł zagrać od początku w Lidze Konferencji - mówi.
31-latek czeka na strzelonego gola od 1 września 2024 roku, kiedy trafił do siatki w ligowym meczu z Sankt Gallen. Przed polskimi kibicami Przybyłko będzie miał świetną okazję do przełamania niemocy.
- Każdy mi to mówi. Każda okazja jest dobra, żeby strzelić gola. W ostatnim meczu znowu się nie udało, bo był spalony. Jakbym mógł strzelić gola w Warszawie, to na pewno bym się ucieszył, bo miałbym pierwszą bramkę w Lidze Konferencji. Nie martwię się jednak, bo jak trafię do siatki, to będzie już dalej "leciało". Na razie mamy rotację i nie jest aż tak łatwo. Mamy taki styl, że u nas każdy może strzelić gola. Od nas, napastników, trener wymaga dużo pracy i chyba dobrze ją wykonujemy, bo na razie wygrywamy mecze - stwierdza polski snajper.
Przed 5. kolejką rozgrywek Lugano zajmuje ósme - ostatnie premiowane bezpośrednim awansem do 1/8 finału - miejsce w Lidze Konferencji. Legia jest druga z kompletem punktów i jako jedyna w europejskich pucharach, jesienią nie straciła jeszcze gola. Mimo to Przybyłko uważa, że to goście będą rozdawali karty przy Łazienkowskiej.
- Lugano jest faworytem. Mam wielki szacunek do Legii, bo na razie fenomenalnie grają w Lidze Konferencji. Ostatnio grają też dobrze w lidze, dlatego to nie będzie łatwy mecz. Jesteśmy jednak faworytem, bo widzę, jak dobrze wyglądamy w ostatnim czasie, przede wszystkim na wyjeździe. Potrzebujemy dużo cierpliwości, potrafimy długo utrzymać się przy piłce i czekamy na nasz dobry dzień - mówi zawodnik Lugano.
W Warszawie Przybyłko nie będzie mógł liczyć na wsparcie rodziny z trybun. Sam zawodnik tłumaczy to w rozsądnych słowach. - Rodzina jest niestety po drugiej stronie Polski. Do tego jest strasznie zimno. Żona chciała przylecieć z dzieciakami, ale powiedziałem jej: "Posłuchaj, pamiętam jak wygląda zima w Polsce, będziesz musiała siedzieć na stadionie. To nie jest dobry pomysł". Będą jednak kibicować przed TV - dodaje Przybyłko.
Transmisja meczu Legia Warszawa - FC Lugano w Polsacie Sport 1, na Polsat Sport Premium 1 oraz na Polsat Box Go. Godzina rozpoczęcia spotkania to 18:45. Start przedmeczowego studia o godzinie 17:00 w Polsacie Sport Premium 1 oraz na Polsat Box Go.