Wisła Kraków pokrzywdzona! Szokująca prawda prezesa Królewskiego
Tylko dwa zwycięstwa w ostatnich pięciu tegorocznych meczach spowodowały, że Wisła Kraków wypadła poza barażową szóstkę. Czyżby zanosiło się na to, że drugi najstarszy polski klub i czwarty najbardziej utytułowany na dobre urządził się na zapleczu Ekstraklasy? Drużyna Mariusza Jopa wymaga wzmocnień, a cała Wisła kolejnej kuracji biznesowej, po tym jak dane ujawnione przez prezesa Jarosława Królewskiego zszokowały piłkarską Polskę.
Gdy prezes Jarosław Królewski we wrześniu zluzował Kazimierza Moskala, by powierzyć misję walki o Ekstraklasę Mariuszowi Jopowi, wydawało się, że teraz będzie z górki. I do pewnego momentu było. Sęk w tym, że i pod batutą Jopa drużynie przytrafiły się wpadki, jak porażka z Polonią Warszawa, czy remisy u siebie ze Stalą Rzeszów i GKS-em Tychy.
ZOBACZ TAKŻE: Wisła Kraków zbulwersowana! Trener Mariusz Jop ruszył do sędziego
W efekcie po 19 kolejkach Wisła ma o punkt mniej niż rok temu. Na dodatek wówczas traciła tylko trzy punkty do drugiego miejsca, dającego awans bezpośredni. Teraz to manko wynosi aż 10 „oczek”. Zespół odpadł z Pucharu Polski, więc na wiosnę czeka go tylko rywalizacja ligowa. W ubiegłym sezonie przygoda pucharowa była odskocznią do innego, lepszego świata, ale finalnie nie pomagała w koncentracji na obowiązkach ligowych. W efekcie drużyna Alberta Rude zakończyła rozgrywki na dziesiątym miejscu, najgorszym w historii klubu.
Ostatnio pięć punktów uciekło „Białej Gwieździe” przez wirus, z jakim zmagał się niemal cały zespół przed starciem z Polonią, a i na ostatni tegoroczny mecz z Miedzią drużyna nie odzyskała wigoru.
Koniec roku dobitnie wybił braki. Serce zespołu jest uzależnione od Marca Carbo. Hiszpan prezentuje futbol kontaktowy, trudno, żeby było inaczej na strategicznej pozycji. W związku z tym jest narażony na kontuzje. Bez niego zespół jest ułomny w walce o odbiór piłki.
Letnie wzmocnienia to zawodnicy z bardzo bogatym jak na wymogi 1. Ligi CV. Sęk w tym, że niemal każdy z tych piłkarzy wypadł jak na zdjęciu bez ostrości. Potwierdzające wysoki potencjał momenty były, ale brakowało systematyczności. Główny powód jest prosty – trafili do Krakowa bez letnich przygotowań.
Piłkarz, pod którym każdy podpisze się obiema rękoma w rubryce „wzmocnienie” to Rafał Mikulec. Również dlatego, że potrafi wzmocnić obie strony obrony czy pomocy. Wychowanek LKS Nakło był pewniakiem, niezależnie od tego, czy skład układał trener Moskal, czy Jop. Jako obrońca zdobył dwie bramki, a przy dwóch kolejnych asystował.
Natomiast pozostałe wzmocnienia: Łukasz Zwoliński, James Igbekeme, Giannis Kiakos, Tamas Kiss, Oliver Sukiennicki, Frederico Duarte, Wiktor Biedrzycki, czy Olivier Sukiennicki, który był objawieniem, ale tyko lata, można scharakteryzować jednym hasłem: każdy z nich może dać zespołowi więcej. Musi być tylko dobrze przygotowany i należycie wkomponowany.
Prezes Królewski stawia na Mariusza Jopa, deklaruje wzmocnienia
Wszystko na to wskazuje, że Mariusz Jop poprowadzi zespół również na wiosnę. Uzależniał to wprawdzie od rozmowy z prezesem Jarosławem Królewskim, ale ten już po remisie ze Stalą Rzeszów ogłosił: „Stawiam na Jopa”.
Trener nie jest pewny, czy dojdzie zimą do wzmocnień, ale prezes Królewski zadeklarował je już w komunikacji z niecierpliwiącymi się kibicami. Poza tym dyrektor sportowy Vullnet Basha ma już gotową listę. Na dodatek ruch nastąpi w obie strony. Tym bardziej, że minione pół roku było całkowicie stracone dla Enisa Fazlagicia, Piotra Starzyńskiego i Mateusza Młyńskiego. Całe trio zostało sprowadzone dla wzmocnienia zespołu grającego jeszcze w Ekstraklasie, więc wyposażono ich także w niemałe pobory. Tymczasem Starzyński i Młyński przydatni byli głównie w trzecioligowych rezerwach, Fazlagić zagwarantował sobie w kontrakcie, że nie będzie w nich występował. Ostatni cały mecz zaliczył w marcu, będąc jeszcze na wypożyczeniu w Górniku Łęczna. Było to zresztą jego jedyne 90 minut w tym roku, poza meczem Wisła Płock – Górnik, wchodził tylko na ogony. Po powrocie do Krakowa nie zaliczył nawet minuty. Ma dopiero 24 lata, ale zamiast walczyć o miejsce w składzie, co byłoby łatwiejsze wobec kłopotów Wisły z obsadą środka, woli pobierać solidną pensję, którą kontrakt gwarantuje mu do czerwca 2026 r.
Priorytetem wzmocnień będzie środek pomocy i skrzydła. Ważne też, by na fali dokonywanej rewolucji kadrowej co pół roku nie zmyć procesu budowy silnej, zgranej „jedenastki”, które jest w stanie wygrywać na dłuższą metę, a nie tylko przebudowy zespołu
Mariusz Jop z najlepszą średnią punktową od czasów Macieja Skorży
Choć Mariusz Jop ma na razie najlepszą średnią punktową (2,0 pkt na mecz ligowy) spośród wszystkich trenerów Wisły od czasów Macieja Skorży, który w latach 2007-2010 odnosił sukcesy (mistrzostwo Polski z 2009 r.) i uzyskiwał 2.07 pkt na mecz, awans Wisły wygląda mgliście. Głównie dlatego, że szkoleniowcy Bruk-Betu Termaliki (Marcin Brosz – 2,37 pkt/mecz), Arki Gdynia (Tomasz Grzegorczyk – 2,58 pkt/mecz), Ruchu Chorzów (Dawid Szulczek – 2,25 pkt/mecz), Miedzi Legnica (Ireneusz Mamrot – 2,0 pkt/mecz) punktują jeszcze lepiej. Na dodatek mają przewagę w tabeli. Oczywiście, w wypadku Arki może się okazać, że lepsze jest wrogiem dobrego, bo od 10 grudnia za drużynę odpowiada Dawid Szwarga.
- Stać nas na walkę o znacznie lepszą pozycję w tabeli. Mamy mocny zespół. Musimy teraz odpocząć i wrócić z mocą, energią do przygotowań, a później walczyć o awans w tabeli – powiedział Polsatowi Sport najlepszy piłkarz Wisły Angel Rodado, który z 13 bramkami na liście ligowych strzelców ustępuje tylko Karolowi Czubakowi z Arki Gdynia.
Kuracja biznesowa Wisły daleka jest od ukończenia
Dla Wisły kluczowa jest dalsza kuracja biznesowa klubu. Nie można wiecznie trwać na kroplówkach pod postacią pożyczek od akcjonariuszy, dotacji Stowarzyszenia Wisła Socios, a uzyskiwanie wpływów ze sprzedaży biletów i pamiątek sięgają już zenitu. Kluczem jest kulejąca współpraca z miastem w zakresie korzystania ze Stadionu Miejskiego im. Henryka Reymana. W dobie, gdy np. Gliwice, w jednym tylko roku, przelewają 18 mln zł na ratowanie Piasta, w Krakowie to Wisła jest dobrodziejką dla miasta, pokrywając niemal 100 procent kosztów funkcjonowania obiektu, który jest tak drogi w utrzymaniu, bo mało gospodarnie zaprojektowała go i zbudowała Gmina Kraków. Prezes Królewski ujawnił ostatnio, że w minionych trzech latach Wisła za stadion zapłaciła miastu ponad 10 mln zł! Z powodu inflacji, kwota najmu rośnie automatycznie i ostatnio przekroczyła już 202 tys. zł netto, płatne z góry.
Screen Królewskiego zszokował środowisko piłkarskie w Polsce. Tak drogo za stadion nie płacą nawet kluby w Ekstraklasie, nawet te dysponujące większymi obiektami, czyli Śląsk Wrocław, Lechia Gdańsk i Lech Poznań. Tylko w mijającym roku we Wrocławiu spółka Stadion Wrocław dostała z miejskiej kasy prawie 48 mln zł dotacji na wykup obligacji, a klub WKS Śląsk otrzymał 21 mln zł na „budowanie i utrzymanie struktur drużyn piłkarskich wraz ze sztabami wspomagającymi, w tym Akademii Piłkarskiej Śląska. Bieżące utrzymanie infrastruktury sportowej, utrzymanie i dzierżawa obiektów meczowych, treningowych, administracyjnych i biurowych.” Dodatkowo Śląsk otrzymał 1,7 mln zł od miejskiej spółki Zoo Wrocław, za wykup lóż VIP.
W Poznaniu prezydent Ryszard Grobelny już w 2013 r., wbrew opinii radnych, obniżył Lechowi czynsz za roczny najem stadionu z 3,1 mln zł do zaledwie 600 tys. zł. Co więcej, miasto inwestuje w stadion, a dywidendę wypłaca sobie operator – Amica Spółka Akcyjna, którego beneficjentem jest właściciel klubu – Jacek Rutkowski. W czerwcu tego roku Wirtualna Polska wyjawiła, że miasto Poznań pokrywa koszty remontów stadionu, a operator wypłacił sobie dywidendę 5 128 912,64 zł, za okres 3 listopada 2022 r. – 31 grudnia 2023. W tym czasie Królewski płacił Gminie Kraków za stadion Wisły bez mała 3,5 mln zł za 23 rozegrane w 2023 r. mecze.
Przejdź na Polsatsport.pl