Królewski powiedział to publicznie o Wiśle Kraków! "To moja ostatnia wigilia w tej roli"

Królewski powiedział to publicznie o Wiśle Kraków! "To moja ostatnia wigilia w tej roli"
Polsat Sport/Michał Białoński
Prezes Wisły Jarosław Królewski podsumował rok klubu. Na spotkaniu był także drugi największy udziałowiec Jakub Błaszczykowski (z lewej)

- Mam nadzieję, że to ostatnia moja wigilia, w której przemawiam jako prezes pierwszoligowego klubu i w przyszłym roku będziemy świętować awans do Ekstraklasy – powiedział na spotkaniu opłatkowym prezes i właściciel Wisły Kraków Jarosław Królewski.

Na 15 kolejek przed końcem sezonu zasadniczego Wisła jest siódmym miejscu w tabeli 1. Ligi z zaledwie dwupunktową stratą do barażowego szóstego miejsca, ale aż z 10 pkt do dającego bezpośredni awans drugiego. Po porażce z Polonią Warszawa i remisie z Miedzią statystycy, na czele z Piotrem Klimkiem, wyliczyli, że szanse wiślaków na awans do Ekstraklasy spadły poniżej 15 procent.

 

ZOBACZ TAKŻE: Wisła Kraków pokrzywdzona! Szokująca prawda prezesa Królewskiego

 

Na klubowej wigilii optymizm był znacznie większy niż owe 15 procent. Nie burzyła go nawet kontuzja stawu skokowego Marca Carbo, przez którą Hiszpan najpewniej opuści, zaplanowane na połowę lutego, wznowienie rozgrywek ligowych.

 

- Oczywiście udział Marca w walce o odbiór piłki jest nieoceniony, ale mamy też statystyki, które pokazują, że spowalnia naszą grę do przodu – w rozmowie z Polsatem Sport, prezes Jarosław Królewski, jak zwykle, widzi szklankę do połowy pełną.

 

Spotkanie opłatkowe zgromadziło kilka pokoleń legend Wisły, na czele z Kazimierzem Kmiecikiem, Markiem Motyką, Krzysztofem Bukalskim, Pawłem Brożkiem i Marcinem Wasilewskim. Nie zabrakło drugiego największego udziałowca klubu i najważniejszego spośród jego ratowników Jakuba Błaszczykowskiego, który od pewnego czasu stroni od wypowiedzi na temat Wisły. Uznaje, że parkiet należy do prezesa Królewskiego, co nie zmienia faktu, że Kuba zasiada w Radzie Nadzorczej TS Wisła SA. Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy spółki zostanie przeprowadzone 30 grudnia.

 

Na uroczystości nie mogło zabraknąć jednego z największych i najwierniejszych spośród wiślaków. Chodzi oczywiście o byłego koszykarza klubu, a później trenera i długoletniego prezesa Ludwika Mięttę-Mikołajewicza, który w styczniu ukończy 93 lata, a nadal zdrowie, pamięć i siły mu dopisują. – Mam nadzieję, że doczekam awansu do Ekstraklasy. Na powrót do elity koszykarek już nie liczę, skoro one nawet z Bochnią przegrywają – powiedział nam Miętta-Mikołajewicz.

 

Wielkim nieobecnym na opłatku był prezydent Krakowa Aleksander Miszalski, który jest zdeklarowanym kibicem Wisły, dobrowolnie opodatkował się zresztą dla niego, będąc członkiem Stowarzyszenia Wisła Socios. Godną reprezentację województwa sprawowali wicewojewodowie Elżbieta Achinger i Ryszard Śmiałek.

 

- Mając na uwadze państwo, którzy tworzycie Wisłę na co dzień i macie w sobie dużo ambicję, wstaję co dzień rano, myśląc o tym, co by zrobić, żeby ten organizm lepiej funkcjonował – przemawiał do zebranych prezes Jarosław Królewski.

 

- Szukając przysłowiowej delty, nie powiem, że gdybym rok temu na tym spotkaniu ogłosił, że zdobędziemy Puchar Polski, zagramy o europejskie puchary, ale nie awansujemy do Ekstraklasy, to ktokolwiek potraktowałby tę wiadomość jako coś naturalnie normalnego. Tymczasem tak się stało – dodał Królewski.

 

Przypomniał też największy i pierwszy od mistrzostwa Polski z 2011 r. znaczący sukces klubu w mijającym roku, jakim było zdobycie Pucharu Polski.

 

- Ogólnie rzecz ujmując, w życiu kibica chodzi przede wszystkim o generowanie emocji, ale też o zbieranie doświadczeń i pisanie historii. Myślę, że – wbrew pozorom – w mijającym roku udało nam się napisać sporą historię i ona też pozwoliła młodym pokoleniom przeżyć z Wisłą wreszcie jakiś znaczący sukces. Będzie to kiełkowało w przyszłości – nie ma wątpliwości prezes Królewski.

 

- Natomiast oczywistym jest, że mam nadzieję, że to ostatnia moja Wigilia, w której przemawiam jako prezes pierwszoligowego klubu i w przyszłym roku będziemy świętować awans do Ekstraklasy. I realizację kolejnych celów, bo nie jest łatwo Wiśle w 1. Lidze, zarówno od strony finansowej, jak i mentalnej, tożsamościowej. Ale jest czasem element czyśćca, który trzeba przejść w życiu – podkreślił sternik "Białej Gwiazdy". - Jako organizacja mamy wady i zalety, których pewnie nie ma nikt, co ja bardzo lubię. I to jest coś, co nas bardzo mocno charakteryzuje.

 

Odniósł się też do sytuacji finansowej zadłużonego klubu, w którym trwa jedno wielkie gaszenie pożarów.

 

- Mijający rok był bardzo dużym wyzwaniem, ale jest nim ogólnie funkcjonowanie w gospodarce rynkowej. Dla Wisły tym bardziej, gdyż musieliśmy się nauczyć zupełnie nowych rzeczy. Będąc jedną nogą w pierwszej lidze, musieliśmy odkrywać europejskie puchary i starać się godnie reprezentować miasto i klub na arenie międzynarodowej, co – moim zdaniem – się udało – wybił Jarosław Królewski fakt, że wiślacy byli o włos od awansu do Ligi Konferencji, a w eliminacjach zdobyli dla Polski dwa punkty w rankingu UEFA.

 

Wisła ma nie tylko długi, głównie wobec udziałowców, ale budzi też coraz większe zainteresowanie społeczne. Jej wartość medialna za okres lipiec – październik, w przeliczeniu na ekwiwalent reklamowy, przekroczyła 39 mln zł. Mecze z udziałem Wisły biją też rekordy oglądalności, np. spotkanie wyjazdowe z imienniczką z Płocka obejrzało 214 tys. widzów. Na dodatek w całym roku 2024 na Stadion Miejski im. Henryka Reymana przyszło 437 813 kibiców, co jest rekordem. Wiślacy rozegrali w domu 22 mecze, więc ich średnia frekwencja wynosiła imponujące 19 900 kibiców.

 

Podczas wiślackiej wigilii uhonorowano drużynę ampfutbolistów Wisły, którzy zdobyli nie tylko krajowy prymat, ale także, po raz pierwszy w historii jako polski zespół, wygrali Ligę Mistrzów.

 

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie