Dwa mecze jednego dnia. Iga Świątek wróciła na kort
Iga Świątek wróciła na kort. W czwartek (19 grudnia), w ramach World Tennis League, Polka, grając w parze z Paulą Badosą, najpierw przegrała w deblu z duetem Jasmine Paolini/ Simona Halep, a chwilę później wygrała w singlu z Jasmine Paolini. Jej drużyna (Team Eagles) ostatecznie przegrała jednak rywalizację z Team Kites.
Dla Igi Świątek jest to już trzeci udział w World Tennis League. Pokazowy turniej, rozgrywany w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, jest nie tylko doskonałą formą przygotowania się do rozpoczynającego się już 27 grudnia nowego sezonu, ale i... okazją do zarobku, gdyż pula nagród tegorocznych pojedynczych meczów ma przekraczać 100 tysięcy dolarów. Razem z Polką w Team Eagles grają: Paula Badosa, Stefanos Tsitsipas oraz Aleksandr Szewczenko. Dzisiejsi przeciwnicy, Team Kites, występują w składzie: Jasmine Paolini, Nick Kyrgios, Simona Halep i Casper Ruud. Ponadto grają również "Jastrzębie" (Team Hawks, m.in. z liderką rankingu WTA Białorusinką Aryną Sabalenką) i "Sokoły" (Team Falcons, w składzie z Kazaszką Jeleną Rybakiną czy Rosjaninem Andriejem Rublowem). Przez trzy pierwsze dni zmagań każda z ekip zagra z każdą, a w niedzielę dwie najlepsze zmierzą się w finale.
ZOBACZ TAKŻE: Była liderka rankingu WTA z dziką kartą! Czy to odpowiedni moment na wielki powrót?
Czwartkowe (19 grudnia) mecze polska tenisistka rozpoczęła od rywalizacji deblowej. Zawodniczka z podwarszawskiego Raszyna, wespół z Hiszpanką Paulą Badosą, przegrała z włosko-rumuńskim duetem Jasmine Paolini/ Simona Halep 5:7. Świątek i Badosa rozpoczęły znakomicie: nie tylko punktowały przy własnym podaniu, ale i wykorzystały już pierwszą okazję na przełamanie rywalek. Przy prowadzeniu Polki i Hiszpanki 4:1 wydawało się, że spotkanie zakończy się gładkim zwycięstwem Team Eagles. Przeciwniczki z Team Kites zdołały jednak niespodziewanie odwrócić losy meczu, w czym pomogła im... przerwa, wynikająca z problemów technicznych (czujnik na siatce). Najpierw, przy stanie 5:3 dla Świątek i Badosy, "Kanie" przełamały rywalki, następnie wygrały przy swoim podaniu i ponownie zanotowały break pointa, wychodząc na prowadzenie 6:5. Paolini i Halep nie popełniły błędu rywalek i po pełnej emocji walce wygrały gema do 30 i całe spotkanie 7:5. Był to trzeci z czterech setów w meczu pomiędzy "Orłami" a "Kaniami". Wcześniej kolega Świątek i Badosy z drużyny Kazach Aleksandr Szewczenko przegrał z Norwegiem Casprem Ruudem 4:6, a Szewczenko i Badosa ulegli Ruudowi i Paolini również 4:6. "Kanie" prowadziły więc w tym momencie 19:13.
Chwilę później Iga Świątek stoczyła kolejny mecz - tym razem w singlu, mierząc się z Jasmine Paolini. Początkowo obie zawodniczki zgodnie wygrywały przy swoim podaniu, choć Polka miała doskonałą okazję do przełamania rywalki już w trzecim gemie. Paolini zdołała jednak obronić dwa break pointy. Podobnie jak... Iga Świątek, która po kilku minutach również dwa razy musiała bronić się przed stratą punktu przy własnym serwisie. W piątym gemie to raszynianka miała kolejną okazję do przełamania Włoszki, ale ta zdołała się uratować, a chwilę później to ona zaliczyła pierwszego w tym meczu break pointa, wychodząc na prowadzenie 4:2. Iga Świątek przy stanie 5:3 dla Paolini zdołała przełamać złotą medalistkę olimpijską z Paryża w grze podwójnej, następnie zdołała uratować punkt przy swoim serwisie, broniąc trzech meczboli i... kolejny raz przełamała Włoszkę, wychodząc na prowadzenie 6:5, a w kolejnym gemie wygrała gładko do 15. Wynik 7:5 oznaczał dogrywkę. W niej Polka musiała wygrać cztery gemy z rzędu, aby doprowadzić remisu w całym spotkaniu (24:24) i stanąć przed szansą rozstrzygnięcia meczu na swoją korzyść w super tie-breaku. Trzynasty gem padł jednak łupem Paolini, która tym samym zapewniła "Kaniom" zwycięstwo nad "Orłami" 25:20.
Przejdź na Polsatsport.pl