Nadchodzi rewolucyjna zmiana w tenisie. Wielu na to czekało
Andre Agassi nazwał kiedyś tenis najbardziej samotnym sportem. Od nowego sezonu zawodnicy w trakcie meczów nie będą już zdani tylko na siebie, bo oficjalnie dozwolony stanie się coaching. Możliwość korzystania ze wskazówek trenerów nie wszystkim się jednak podoba.
"Tenis przepełniony jest samotnością, prawdopodobnie najbardziej ze wszystkich sportów. Na korcie jesteś bez drużyny, bez trenera i nie masz gdzie się ukryć. To dlatego tenisiści nie tylko mówią do siebie, ale jeszcze sami sobie odpowiadają" - powiedział Agassi, były amerykański tenisista, w 2011 roku, gdy został wprowadzony do "Galerii Sław".
Choć trenerzy są obecni na trybunach, to do niedawna w męskich turniejach ATP i w Wielkim Szlemie jakakolwiek ich komunikacja z podopiecznymi była niedozwolona. W ostatnich latach przepisy zliberalizowano, zezwalając szkoleniowcom na przekazywanie informacji gestami czy krótkimi wypowiedziami, gdy zawodnik znajduje się po tej samej stronie kortu.
Nieco inaczej sprawa wyglądała w kobiecych turniejach WTA. W 2008 roku umożliwiono zawodniczkom wezwanie raz w trakcie seta szkoleniowca i rozmowę z nim. Później pojawił się coaching z trybun.
ZOBACZ TAKŻE: W tym mieście odbędą się igrzyska olimpijskie w 2036 roku? Mocna kandydatura
Za sprawą decyzji Międzynarodowej Federacji Tenisowej (ITF) od stycznia coaching spoza kortu będzie możliwy we wszystkich rozgrywkach. Dozwolone będzie to między punktami, podczas zmiany stron boiska i w przerwach pomiędzy setami, a także w każdym innym momencie wskazanym przez organizatorów, z wyjątkiem rozgrywania punktu. Wskazówki muszą być jednak krótkie i dyskretne.
Decyzja ITF jest efektem testów, które były przeprowadzane w latach 2017-23. Wypadły one na tyle pozytywnie, że wszystkie organy nadzorujące rozgrywki poparły wprowadzenie zmian. Światowa centrala decyzję motywowała tym, że dzięki niej tenis będzie "bardziej sprawiedliwy i potencjalnie bardziej rozrywkowy".
Zwolenniczką pomocy trenera podczas meczu jest Magda Linette. Polska tenisistka, obecnie 38. w światowym rankingu, zdradziła, że walczy o to, by szkoleniowcy mogli pomagać swoim podopiecznym na korcie.
"Ja z Markiem (Gellardem, szkoleniowcem - PAP) walczymy o to tak bardzo i muszę powiedzieć, że jesteśmy jedynymi osobami, które chciałyby do tego wrócić (do wzywania trenerów na kort - PAP). I trenerzy, i zawodniczki kompletnie nie chcą do tego wrócić" – przyznała Linette w podcaście "Break point".
"Niektórzy trenerzy twierdzą, że ich praca kończy się na korcie treningowym i w trakcie meczu zawodnik powinien być zostawiony sam sobie, taką mają teorię" – powiedziała poznanianka i dodała, że są szkoleniowcy, którzy boją się reakcji zawodników pod presją na ich wskazówki.
Skrajnie odmienne zdanie ma czwarty w światowym rankingu Amerykanin Taylor Fritz. Nie jest on zwolennikiem zmian. Uważa wręcz, że umożliwienie wsparcia trenerskiego podczas meczów zrujnuje strategiczne i mentalne elementy rywalizacji jeden na jednego.
"Czy możemy przestać niszczyć mentalny/strategiczny aspekt 1 na 1 tego sportu, PROSZĘ" - napisał w poście na platformie X.
Takiego samego zdania jest Kanadyjczyk Denis Shapovalov. Według niego decyzja o zezwoleniu na coaching spoza kortu jest "smutna" dla fanów tego sportu. "Tenis jest wyjątkowy, ponieważ jesteś tam sam. Dlaczego próbuje się zmienić piękno tej gry?" - przekazał w mediach społecznościowych.
Jak uważa jednak starszy dyrektor wykonawczy ITF Stuart Miller, decyzja została podjęta po konsultacjach z kluczowymi zainteresowanymi, w tym zawodnikami, trenerami i sędziami. Większość graczy była za wprowadzeniem zmiany.
"Zawodnicy uznali, że jest to pozytywny rozwój sytuacji, który sprawi, że turnieje będą dla nich bardziej interesujące. Trenerzy powiedzieli natomiast, że pomaga to w rozwoju graczy i pomaga poprawić pozycję ich zawodu w świecie sportu" - powiedział Miller.
Od usankcjonowania coachingu znacznie ciekawiej zapowiada się inny aspekt, na który zezwoliła ITF. Zawodnicy będą bowiem mogli mieć dostęp do urządzeń, które analizują ich grę. Korzystać z nich będą mogli w tych samych momentach, w których dozwolony jest coaching.
"Zawodnik powinien być w stanie rozwiązać problem instynktownie, ale czasami to, co myślisz, że robisz, nie jest tym, co naprawdę się dzieje. Musisz zobaczyć dane, a potem je wykorzystać" - zwróciła uwagę mistrzyni olimpijska z Barcelony (1992) Amerykanka Jennifer Capriati.
Zgoda ITF na coaching to najpoważniejsza zmiana w tenisowych przepisach od 2018 roku, kiedy wprowadzono zegar odmierzający czas na zagranie serwisu.
Przejdź na Polsatsport.pl