Rok do zapomnienia. To nie było udane 12 miesięcy dla Polaków w UFC
Na przestrzeni ostatnich lat Polacy występujący w UFC zapewnili nam mnóstwo pozytywnych emocji. I choć w 2024 roku dobrych momentów nie brakowało, tak ogólny bilans ich walk pod szyldem największej organizacji MMA na świecie pozostawia wiele do życzenia. Wystarczy wspomnieć, że tylko Marcin Tybura w ciągu ostatnich 12 miesięcy zanotował więcej zwycięstw niż porażek.
W okresie od stycznia do grudnia próg klatki UFC przekroczyło 10 reprezentantów Polski - ośmiu zawodników i dwie zawodniczki. Po jednym pojedynku stoczyli Michał Figlak, Robert Bryczek, i Klaudia Syguła. Wymieniona trójka dopisała do swojego rekordu porażki. Dodajmy, że dla Bryczka i Syguły były to debiutanckie walki w organizacji Dany White'a.
ZOBACZ TAKŻE: Jeszcze kilka dni temu świętował zdobycie pasa. Nie żyje znany pięściarz
Pod względem wyników sportowych to nie był udany rok dla Karoliny Kowalkiewicz. Doświadczona zawodniczka w 2024 roku stoczyła dwa boje - oba przegrała na punkty. Podobnie było w przypadku Michała Oleksiejczuka. "Husarz" wchodził do oktagonu trzykrotnie i za każdym razem wychodził na tarczy. Niewykluczone, że jego kolejny pojedynek może okazać się kluczowy dla jego przyszłości w organizacji.
Trzy pojedynki w mijającym roku stoczył również Łukasz Brzeski. 32-latek zaczął udanie, bo od wygranej w kwietniu nad Valterem Walkerem. Później jednak zanotował dwie porażki i jego obecny łączny bilans w UFC to jedno zwycięstwo i aż pięć porażek. To oznacza, że najprawdopodobniej zawodnika z Poronina zabraknie w amerykańskiej organizacji w 2025 roku.
Z kolei Marcin Prachnio, Mateusz Gamrot i Mateusz Rębecki kończą rok z takim samym bilansem w UFC - jedna wygrana i jedna przegrana. Pierwszy z wymienionych wróci do oktagonu niedługo po rozpoczęciu roku. Na UFC 312 w Sydney Prachnio skrzyżuje rękawice z Jimmym Crutem. Natomiast Gamrot zaczął rok od zwycięstwa na punkty w starciu z Rafaelem Dos Anjosem. Później jednak przyszła przegrana z Danem Hookerem i przynajmniej na razie "Gamer" oddalił się od rozgrywki o mistrzowski tytuł w wadze lekkiej. Pozostaje liczyć na to, że w przyszłym roku powróci do niej na dobre.
Rębecki zaś w maju przegrał z Diego Fereirą. Dla "Rebeastiego" była to pierwsza porażka w zawodowym MMA od niemal dekady. 32-latek powrócił do oktagonu w październiku. Na UFC 308 stoczył fenomenalny bój z Myktybekiem Orolbaiem. Polsko-kirgiskie starcie uznawane jest za jedną z najlepszych potyczek mijającego roku. Zawodnicy zostawili w klatce mnóstwo serca, ale ostatecznie to ręka Rębeckiego powędrowała w górę. Po tym pojedynku jego notowania w UFC z pewnością wzrosły.
Zadowolony z siebie z pewnością może być wspomniany na początku Tybura. Najlepszy polski "ciężki" w marcu pokonał przez poddanie Taia Tuivasę. W sierpniu jednak przyszła porażka w rewanżowym starciu z Sergejem Spivakiem. W listopadzie jednak "Tybur" uporał się z Jhonatą Dinizem i rok zakończył "na plusie". 39-latek ponownie wejdzie do klatki 22 marca na gali w Londynie. Jego rywalem będzie niepokonany Mick Parkin.
Warto podkreślić, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy ani razu nie walczył Jan Błachowicz. Były mistrz UFC w wadze półciężkiej zmagał się z problemami zdrowotnym. Do oktagonu ma wrócić na tej samej gali co Tybura. Jego przeciwnikiem będzie Carlos Ulberg.
Łącznie Biało-Czerwoni w 2024 roku stoczyli w UFC 20 walk. Sześciokrotnie Polacy opuszczali oktagon jako zwycięzcy i aż 14 razy jako przegrani. Warto wspomnieć, że od kwietnia do października reprezentanci naszego kraju przegrali aż dziewięć pojedynków z rzędu. Pozostaje wierzyć, że przyszły rok będzie lepszy i liczyć na to, iż do rosteru organizacji dołączą nowe twarze znad Wisły.
Przejdź na Polsatsport.pl