To największy problem polskich skoczków. „Trzeba się rozejrzeć za nowym trenerem”

Dariusz OstafińskiZimowe
To największy problem polskich skoczków. „Trzeba się rozejrzeć za nowym trenerem”
fot. PAP
Co dalej z Thomasem Thurnbichlerem?

- Już rok temu mówiłem, że Thurnbichlera należy zwolnić. Wzięliśmy człowieka, który nie zrobił nic i daliśmy mu najlepszych zawodników - przyznał w rozmowie z Polsatem Sport Krzysztof Sobański, były trener Kamila Stocha.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Gdyby nie dziesiąte miejsce Pawła Wąska na inaugurację Turnieju Czterech Skoczni, to mielibyśmy prawdziwą katastrofę.

 

Krzysztof Sobański, były trener Kamila Stocha: To dziesiąte miejsce też wiosny nie czyni. Mimo wszystko cudownie, że jeden zawodnik potrafił dwa razy trafić w próg. To się tej zimy rzadko naszym zdarza.

 

Przed TCS rozmawiałem z trenerem Kazimierzem Długopolskim, który krytycznie oceniał nasze szanse. Jednak już Apoloniusz Tajner próbował zarażać wszystkich optymizmem.

 

Polo ma tę wspaniałą cechę, że zawsze jest optymistą i to się często przelewa na innych. I ja się zgadzam co do tego, że można było mieć nadzieję, bo każdy z naszych potrafi skakać lepiej, niż to miało miejsce w Oberstdorfie. Mamy jednak problem.

 

Jaki?

 

Każdy z naszych zawodników ma olbrzymie problemy z przyjęciem pozycji najazdowej. Chodzi o to przejście przez łuk i taki wjazd na próg, który nie wybija z równowagi. U naszych to wygląda tak, że oni się na progu rzucają. Tak się stało u Kubackiego.

 

Jeśli jest taki problem, to ktoś za to odpowiada.

 

Jest trener, jest sztab, więc to są te osoby odpowiedzialne. Ja już rok temu mówiłem, że Thurnbichlera powinno się odsunąć od kadry. Nie tylko tego nie zrobiono, ale i pozwala się Austriakowi puszczać Kamila Stocha, choć ten zatrudnił innego trenera, a Polski Związek Narciarski zgodził się na ten układ. Przy skokach Stocha nie widać jednak Doleżala i to mnie dziwi. Tak samo jak to, że nikt nie zwraca na to uwagi.

 

Zgoda, to jest bardzo dziwne. Ogólnie jednak rzecz ujmując, już można usłyszeć wypowiedź, choćby Rafała Kota, członka zarządu PZN, że Thurnbichler nie zostanie zwolniony w trakcie sezonu.

 

Nie wiem, jakie kto ma umowy. Rafał Kot jest w prezydium, więc ma widzę. Mnie jednak najbardziej interesują wyniki, a nie umowy. Wyników nie ma, a przykro patrzy się, jak zawodnik mający wszystko, nie potrafi oddać przyzwoitego skoku. Nie mógł jednak tego zrobić, skoro trenował na małych skoczniach, a nagle puszczono go na dużą. Mam tutaj na myśli Dawida, ale z Kamilem, który teraz trenuje na małych, będzie to samo.

 

Nie raz jednak mówiono, że ci nasi weterani mają wszystko, że może być u nich problem z motywacją.

 

Wszystko to ma Kamil. Kubacki ma medal igrzysk, ale nie złoty, a Żyła nie ma żadnego. Emerytury z tego nie będzie. A Kamilowi, który ma wszystko, pozwólmy skakać, bo może jeszcze Doleżal go naprawi. Zresztą, jak Ammann skacze, a też ma wszystko, to nikomu to nie przeszkadza, a Kamilowi wciąż to wypominamy.

 

Na Turniej Czterech Skoczni trener Thurnbichler jednak Stocha nie zabrał.

 

I może to był błąd. Kamil już nie wypadał z trzydziestki, więc pewnie nie byłoby takiego rozczarowania, jak przy Kubackim. Ewidentnie zawiodła wymiana informacji. Ktoś się za bardzo zachwycił treningowymi skokami Dawida na małej skoczni.

 

Tymczasem zaskakują inni. Ponownie najlepszym z naszych był Wąsek.

 

Pamiętam go jeszcze jako dzieciaka. To wnuk mojego kolegi, razem z nim jeździł na zawody. Paweł to świetny zawodnik. Wtedy niewielu potrafiło z nim wygrać. Teraz byłoby lepiej, gdy nie błędy na rozbiegu, o których mówiłem. Bo w powietrzu Wąsek radzi sobie świetnie, potrafi latać. A to da się naprawić, ale trzeba wiedzieć jak. Kraft też miał kłopot, bo spóźniał skoki, ale w Oberstdorfie trafił i teraz już pójdzie. A u nas wciąż tylko opowieści dziwnej treści, że spóźnił się, że szarpnął, a to nie o to chodzi.

 

Coś na ten temat próbował nam powiedzieć Zniszczoł.

 

No tak. On przekazał, że dostaje zbyt wiele informacji. Dobrze mu się skacze, ale sztab zarzuca go uwagami i potem on gubi to, co mu wychodzi. Horngacher, jak był trenerem, to mówił wprost: nie kombinować, utrzymać to, co jest. Przy dużej szybkości i w niezbyt dobrej formie można się pogubić. Zawodnik zasypywany uwagami nie wie, na czym się koncentrować.

 

Thurnbichler jest młodym trenerem, dla którego praca z nami jest w pewnym sensie poligonem doświadczalnym. Pewnie dlatego popełnia błędy.

 

A naszym błędem jest to, że wzięliśmy człowieka, który nie zrobił nic i daliśmy mu najlepszych zawodników. Bo jak on przejmował kadrę, to nie wypadaliśmy z trójki. Doświadczony trener wiedziałby, jak tym pokierować. Zawodnik dostałbym od niego jeden, góra dwa proste komunikaty. Tymczasem Thurnbichler się rozdrabnia.

 

Nic dziwnego, że Zniszczoł przestał się gryźć w język.

 

Zabolało go, bo coś mu zaczęło iść, a tu taka wpadka. Powtarzam, Thurnbichlera należało zwolnić rok temu, a on nie tylko został, ale dostał do pomocy Maciusiaka, który się nie sprawdza. Pamiętam tylko, jak dostał ode mnie Stękałę i cały splendor przejął na siebie. A przecież każdy z nas miał swój wkład w sukcesy Andrzeja.

 

To co teraz? Zwolnić Thurnbichlera? I kto w zamian?

 

Nie ma sensu zwalniać Thurnbichlera teraz. Zresztą tam jest Stoeckl, który powinien dopilnować trenera. Trzeba jednak rozejrzeć się za świetnym trenerem do grupy juniorskiej, który dostanie wsparcie naszych szkoleniowców. Taka mocna grupa wokół kadry B mogłaby się rozwijać i naciskać na kadrę A. A potem? Nie musimy szukać za granicą. Mamy Grzegorza Sobczyka, który pokazuje, że zna się na rzeczy pracując z Zografskim. Musimy wyciągnąć wnioski z błędów. Pamiętam, jak kiedyś zatrudniliśmy Kuttina, który marzył tylko o tym, żeby zrobić karierę na plecach Małysza.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie