Alfabet Iwanowa. Od Adriana po Znak. Drogowy…

Alfabet Iwanowa. Od Adriana po Znak. Drogowy…
fot. PAP
Alfabet Iwanowa. Od Adriana po Znak. Drogowy…

31 grudnia… Chciałoby się dziś powiedzieć: „Ach, cóż to był za rok, nie zapomnę go nigdy”. I faktycznie przez minione dwanaście miesięcy wydarzyło się na tyle dużo, że pewne fakty trudno będzie wymazać z pamięci. I choć wiele wspomnień budzi radość i dumę, to jest też i sporo takich, które wywołują uśmiech. Niestety także ten politowania bądź przez łzy. Oto moje subiektywne podsumowanie AD 2024 w postaci corocznego alfabetu.

A jak Adrian

Siemieniec. Trener Jagielloni Białystok, sensacyjnego Mistrza Polski, który po zdobyciu tego tytułu radzi sobie na trzech frontach, mimo że latem odeszło mu przecież dwóch kluczowych zawodników. Do tego ze względu na swoją osobowość, sposób bycia i nieodłączny uśmiech budzi wielką sympatię każdego, kogo spotka na swej drodze. Litości nie ma tylko dla przeciwników.


B jak Brondby i Betis

Najpoważniejsi rywale Legii Warszawa. Pierwszy w eliminacjach do Ligi Konferencji, drugi już w fazie ligowej. Obaj nie znaleźli sposobu na drużynę z Łazienkowskiej. Druga połowa w Danii była prawdopodobnie najlepszą w całej tegorocznej europejskiej drodze stołecznej drużyny.


C jak Czurlinow

Darko, macedoński skrzydłowy Jagielonii Białystok. Piłkarz, który zachował zimną krew na Parken w Kopenhadze, dając mistrzowi Polski sensacyjną wygraną na inaugurację Conference League. To prawdopodobnie najbardziej pamiętna jesienią bramka polskiego klubu w europejskich pucharach.


D jak dramat

Polskiej reprezentacji w ostatniej minucie doliczonego czasu meczu ze Szkocją w Warszawie. Jak można było nie utrzymać „zwycięskiego remisu”, który przedłużał nasze nadzieje na pozostanie w Dywizji A Ligi Narodów?


E jak Euro 2024

Turniej, w którym zdobyliśmy zaledwie jeden w punkt w meczu, który zarówno dla nas, jak dla Francji nie miał już żadnego znaczenia. A i tak występ Biało-Czerwonych w tym turnieju oceniony został lepiej niż wyjście z grupy po ponad trzydziestu latach na Mistrzostwach Świata 2022. Czy słusznie?


F jak finał

Ligi Konferencji. We Wrocławiu. Niepoprawni optymiści widzieli w nim w pewnym momencie nawet dwa polskie kluby. Na ziemię sprowadził ich grudzień i kluby ze Słowenii, Szwajcarii, Szwecji oraz czeska Mlada Boleslav. Poza tym przy pomyślnych dla „Jagi” i Legii wiatrach polskie ekipy mogą wpaść na siebie już w 1/8…


G jak Gawrjołek

Łukasz. Odpowiedzialny za niewpisanie do protokołu na mecz z Portugalią Karola Świderskiego, choć winni są też wszyscy inni, którzy nie wiedzieć czemu tego nie zauważyli. Złośliwi twierdzą, iż szkoda, że sędzia techniczny był bardziej spostrzegawczy i nie pozwolił na wejście „Świdra” na boisko. Walkower nie przewiduje bowiem pięciu straconych goli…


H jak Hajto

Nasz ekspert i komentator, człowiek wielu talentów i nie stroniący od kolejnych wyzwań. Z kariery w oktagonie (chwilowo?) zrezygnował. Realizuje się za to co środę w roli prowadzącego (sic!) w Polsat Futbol Cast. Czy to pierwsze przymiarki do przejęcia moderowania Cafe Futbol?


I jak indolencja

Strzelecka. Polskich napastników w Ekstraklasie. Próżno ich szukać w czołówce „snajperów”. Najlepsi z Polaków to Bartosz Kapustka i Piotr Wlazło. Następców Lewandowskiego w reprezentacji na razie nie ma tu co szukać, niestety…


J jak Jagiellonia

Białystok. Drużyna Roku. Bez wątpienia. Nawet zadyszka na koniec roku nie spowodowała zmiany postrzegania tego, co działo się w związku z tym klubem przez ostatnie dwanaście miesięcy. Niech słońce wciąż budzi się na wschodzie, Jagiellonio!


K jak kierunek

Ten dobry, w którym podobno idzie nasza reprezentacja…


L jak Lech.
Nikt inny nie potrafi - jak on właśnie - tracić przewagi, która może dać względny spokój w drodze do wymarzonego mistrzostwa. Nikt nie odpada w bardziej wstydliwy sposób z Pucharu Polski, bo przegrana z Resovią była niewytłumaczalna. Nikt nie daje swoim kibicom takich wahań nastrojów jak „Kolejorz”. Czy wiosną czeka ich kolejny rollercoaster?


Ł jak Łagożny

Przemysław. Przez kilka lat nasz komentator, który żadnej pracy się nie bał i w roli eksperta wspomagał nas przy meczach wszystkich dostępnych na sportowych antenach Polsatu rozgrywkach. Chiny, MLS, piłka południowoamerykańska, reprezentacje, Eredivisie czy liga szkocka, a nawet czeska. I europejskie oraz krajowe puchary. Od czerwca pomaga Thorstenowi Finkowi w belgijskim Genk. Na tyle owocnie, że zakończyli rok na pozycji lidera w Jupiler League.


M jak maska

Kamila Grabary. Bramkarza, który wciąż nosi ją na twarzy, mimo, że tej groźnie wyglądającej kontuzji doznał już kilkanaście miesięcy temu jeszcze w Kopenhadze. Widzi w niej na tyle dobrze, że w Wolfsburgu należy do najlepszych na swojej pozycji w Bundeslidze. W kadrze jednak cały czas go nie widzą. Czy to w nadchodzącym roku się zmieni?


N jak nadzieja

Na mundial. Pewnie będziemy nią żyć aż do marcowych baraży już w 2026 roku, bo pierwsze miejsce w grupie eliminacji będzie raczej szalenie trudne do osiągnięcia. Ale skoro poza Hiszpanią bądź Holandią rywale są zdecydowanie słabsi od nas, to cieszmy się nią. Bo ponoć umiera ostatnia.


O jak Oyedele

Maxi. Sensacyjny debiutant w kadrze Michała Probierza. Chłopak, który zagrał zaledwie dwa mecze w Legii i nie mieścił się w planach narodowej drużyny U-21, miał trzymać środek pola przeciw Portugalii z Bruno Fernandesem i Bernardo Silvą. Jak długo będzie on czekał na kolejne powołanie, skoro wiosną nie będzie mu łatwo o plac w Legii Warszawa?


P jak Pajor

Ewa. Nasza największa od lat gwiazda, która podobnie jak Robert Lewandowski świetnie czuje się w Barcelonie. Z nadziejami na sukces nie tylko w lidze hiszpańskiej, ale i Champions League. Zobaczymy, które z nich zdobędzie w nadchodzącym roku więcej? Ciekawi jesteśmy też, kto znajdzie się wyżej w Plebiscycie Przeglądu Sportowego i Telewizji Polsat. O tym przekonamy się wcześniej, bo już 4 stycznia podczas Gali i Balu Mistrzów Sportu i podczas naszej transmisji z tego wydarzenia.


R jak ruchy

Transferowe. Nieustająco bardzo liczne co okno transferowe i niezmiennie poza wyjątkami potwierdzającymi regułę (Jagiellonia, GKS Katowice), często w przeważającej części niestety nietrafione. Dyrektorom sportowym w zimie życzymy więcej celności.


S jak Skorupski.

Łukasz. Nasz najlepszy bramkarz, który nie wiedzieć czemu ciągle nie może oficjalnie otrzymać tego miana od selekcjonera Michała Probierza. Na eliminacje do mistrzostw świata „jedynka” jest już ustalona?


T jak trenerzy

Niby w polskich klubach jest spokojniej niż kiedyś, ale i tak niewielu zdołało utrzymać stanowiska od stycznia. Jedyni, którym na najwyższym szczeblu to się udało, pracują w Zabrzu, Białymstoku, Łodzi, Gliwicach i Niepołomicach. W dwunastu innych klubach zmieniano.


W jak widmo

Degradacji. Dla Śląska Wrocław, który pół roku wcześniej przegrał mistrzostwo Polski tylko przez minimalnie gorszy bilans bezpośrednich spotkań z Jagiellonią, a poprzedni rok kończył na pozycji lidera. Takie rzeczy tylko u nas!


Z jak znak

Drogowy. Ten z Lublina. Zabrany dla żartów (?) przez naszych sędziów, którzy mieli pracować na varze przy meczu eliminacji Champions League Dynamo Kijów – Glasgow Rangers. Obu panom życzę Sylwestra „bez zakrapiania” i spokojnego powrotu do pracy już po odbyciu karencji.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie