Bolesna diagnoza triumfatora PŚ! "Kamil Stoch zasłużył na lepsze traktowanie w Polsce”
- Trzy lata temu, gdy PZN wyrzucał Michala Doleżala i Grzegorza Sobczyka, pokazał Kamilowi Stochowi, gdzie jest jego miejsce, wbrew temu, co zrobił dla skoków. To nie jest tak, że to zawodnik jest dla działacza, tylko działacz dla zawodnika. Nasi działacze stąpają po cienkim lodzie. Przecież to dzięki takim zawodnikom jak Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła mają te posady i sponsorów – powiedział nam Jan Ziobro, zwycięzca konkursu Pucharu Świata w Engelbergu, w sezonie 2013/2014.
Michał Białoński, Polsat Sport: Za wyjątkiem Pawła Wąska, polscy skoczkowie zmagają się z kryzysem, który dotknął nawet ubiegłorocznego lidera Aleksandra Zniszczoła. Doświadczeni mistrzowie świata Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki są cieniem samych siebie. Co się dzieje? To wina metod trenera Thurnbichlera, czy Doleżala, który prowadzi Stocha, czy po prostu nasza elita w skokach najlepsze lata ma już za sobą?
Jan Ziobro: Ciężko mi powiedzieć. Wiadomo, że nie każdy będzie jak wino – im starszy, tym lepszy, ale ten kryzys nie powinien dotknąć niemal wszystkich. Powinien być wyjątek, przynajmniej jeden z naszych doświadczonych skoczków powinien skakać na dobrym poziomie, a tak nie jest. A to dowód na to, że gdzieś tam problem leży. Nie chcę mówić źle o Thurnbichlerze, bo go nie znam jako trenera. Wydaje mi się, że temat może być bardziej złożony, że to nie jest wina tylko trenera.
ZOBACZ TAKŻE: Wiemy już wszystko! Zobacz, jak wygląda pełna klasyfikacja i rozkład głosów 90. Plebiscytu PS i Polsatu!
Trener Thurnbichlera znasz pewnie jako zawodnika z Pucharu Kontynentalnego?
Tak. Rywalizowaliśmy do pewnego momentu, bo on też dosyć wcześnie skończył karierę, więc nie miałem z nim kontaktu. Nie chcę powiedzieć, że on jest złym trenerem, bo nie wiem tego. Żeby coś takiego komuś zarzucić, to trzeba mieć na to jakieś dowody.
Trzeba wziąć pod uwagę jedną zasadniczą rzecz: Kamil, Dawid, czy Piotrek, to zawodnicy, którzy mają spore osiągnięcia. Oni mogę, ale nie muszą dalej wygrywać. Ciężko jest od nich wymagać przez całe życie. Oni na pewno by chcieli dobrze skakać. Na pewno czują presję i to im z pewnością nie pomaga. Na pewno siedzi im w głowie to, że nie tylko jeden z nich ma kryzys, ale zdecydowana większość naszych skoczków nie skacze dobrze.
W czym można szukać ratunku?
Ciężko go znaleźć wobec faktu, że brakuje nam zaplecza. Brakuje nam zawodników, którzy mogliby postraszyć tych starszych, że zabiorą im miejsce w kadrze A. To jest złe. Gdy byłem zawodnikiem, to miałem inne spojrzenie niż teraz, patrząc na to z boku. Patrząc z perspektywy czasu i doświadczenia, którego nabrałem, mogę powiedzieć jedno – na pewno w środku kadry są większe emocje i ciśnienie jest większe, pomimo tego, że się go nie pokazuje na zewnątrz. Jak się jest w środku, to perspektywa i odległość do dobrych skoków wydaje się mega daleka. Ale patrząc z dystansu, nie wydaję mi się, że jest aż tak źle. Wydaje mi się, że jest wiele możliwości, metod, które by mogły szybko zadziałać ozdrowieńczo na formę naszych zawodników. Jest wiele rzeczy, które by mogły w miarę szybko pomóc.
Trzeba sobie jasno powiedzieć: Kamil, Piotrek i Dawid to są zawodnicy, którzy potrafią dobrze skakać. Na razie jednak bariera psychiczna, spowodowana świadomością, że oni wszyscy słabo sobie radzą, jest ciężka do przełamania. Może się to łatwo mówi, i jak zawsze, łatwiej się mówi niż się robi, ale wydaje mi się, że perspektywa do oddawania dobrych skoków przez naszych doświadczonych zawodników nie jest aż tak odległa.
Jan Ziobro diagnozuje problemy Dawida Kubackiego
Dawid Kubacki również powtarza, że czuje robione postępy, żałuje tylko, iż nie widać tego po wynikach.
Po części problem tkwi w głowie, bo brakuje im wiary i przekonania, a one się biorą z dobrych skoków. Sam wiem z doświadczenia, że jeżeli się skakało dobrze, to na konkurs jechało się z nadzieją, człowiek czuł się pewny swego. Dawało mu to gwarancję, poczucie bezpieczeństwa, skoki były luźniejsze. Nawet, gdy coś nie wyszło, to nie działo się nic wielkiego. A teraz, gdy chłopakom nie wyjdzie jeden skok w treningu, czy w kwalifikacjach, przez brak swobody i pewności siebie, rodzi się duży niepokój. Duży lęk, którego nie ma w momencie, gdy się dobrze skacze. Tak to niestety wygląda w perspektywie profesjonalnej.
Dawid Kubacki był rekordzistą skoczni w Garmisch-Partenkirchen i jego rekord został poprawiony dopiero kilka dni temu, w Nowy Rok. Zniszczoł potrafił ciągnąć naszą kadrę jeszcze w ubiegłym sezonie.
Na pewno żaden z nich nie zapomniał jak skakać. Patrząc moim okiem, widzę, że Dawidowi naprawdę nie brakuje aż tak wiele, by wrócić do czołówki. Co do Wąska, to zawsze twierdziłem, że Paweł ma papiery na dobrego skoczka. To poukładany, inteligentny gość. On ma właściwie wszystko, co potrzebuje dobry zawodnik. Ma to coś. A nie każdy ma to coś, co pozwala być dobrym zawodnikiem i wygrywać Puchar Świata. Żeby kręcić się tam wysoko w czubie klasyfikacji generalnej PŚ, to to coś trzeba po prostu mieć i tym się różnić od pozostałych zawodników w stawce. Zawodników z tym darem nie jest wielu, a moim zdaniem, Paweł Wąsek zalicza się do tej elity i na chwilę obecną nie potrzebuje wiele, żeby wskoczyć na podium. Widząc jego technikę, to co prezentuje i jego potencjał, widzę go na podium w niedługim czasie.
A Dawid Kubacki?
W jego przypadku perspektywa wydaje się być bardzo odległą: najlepsi skaczą po 145 m, a Dawid – 127 m. Dawid potrafi odlecieć również ponad 140 m i nie potrzeba mu do tego aż tak wiele jak się wydaje. Trzeba mu tylko do tego utorować drogę, żeby zrobił to i to, by zrobił szybki postęp, stosunkowo niewielkim nakładem pracy.
Jan Ziobro o skokach Piotra Żyły
Co dolega skokom Piotra Żyły?
Technicznie prezentuje się trochę chaotycznie. Nie chcę się wdawać w szczegóły. Niemniej jednak trzeba mu poświęcić trochę więcej uwagi i czasu, ale on również jest w stanie wrócić na właściwe tor. Wiadomo, że najłatwiej załamać ręce i poddać się, ale rolą sportowca jest też przezwyciężać kryzysy, walczyć o to. Jeżeli jest możliwość walki, pojawia się światło w tunelu, to trzeba walczyć z całych sił. Jeżeli wszystkie możliwości zostały wyczerpane, to nie ma sensu się kopać z koniem, ale wiadomo, że oni są w takim położeniu, że cały czas powinni walczyć.
Kamil Stoch trzy razy wygrał Turniej Czterech Skoczni. Według ciebie to był dobry pomysł, że na ostatnią edycję w ogóle nie pojechał?
Nie znam genezy. Dlaczego on nie pojechał?
Jan Ziobro: Kamil Stoch zapracował w Polsce na większy szacunek
Prezes Adam Małysz zapewniał, że był już gotowy bilet dla Stocha, ale Kamil wspólnie z trenerami Doleżalem i Thurnbichlerem uznał, że lepiej będzie mu potrenować w spokoju.
Wydaje mi się, że Kamil Stoch zasługuje w Polsce na większe uznanie, którego nie widać przez to, jak się go ostatnio traktuje. Dla polskich skoków zrobił bardzo dużo. Moim zdaniem to jest najlepszy zawodnik w historii polskich skoków i to sobie musimy jasno powiedzieć. Była najpierw małyszomania, która dużo wniosła nie tylko do skoków, ale i całego polskiego sportu, ale to Kamil Stoch jest najlepszym zawodnikiem, jakiego kiedykolwiek mieliśmy w Polsce. Dlatego powinien spotykać się z większym uznaniem.
Jeżeli wspólnie podjęli decyzję, że nie jedzie na TCS, to OK. Ale prawie trzy lata temu, gdy PZN wyrzucał Michala Doleżala i Grzegorza Sobczyka, wtedy pokazali Stochowi, gdzie jest jego miejsce, wbrew temu, co zrobił dla skoków i jakim był, czy nadal jest zawodnikiem. Wtedy związek pokazał mu, co może, a czego nie może. Wydaje mi się, że kolej rzeczy jest trochę odwrócona. To nie jest tak, że to zawodnik jest dla działacza, tylko działacz dla zawodnika. Nasi działacze stąpają po cienkim lodzie, postępując w ten sposób. Przecież to dzięki takim zawodnikom jak Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła mają te posady. Dzięki nim mają też sponsorów. Gdyby nie było tych mistrzów świata, to dla kogo oni by siedzieli na tych stołkach?! Trzeba sobie to jasno powiedzieć! Tymczasem mamy taką sytuację, że gdyby zawodnik mógł mieć rację, bo wyraża swoją wolę, to niestety, ludzie z zarządu robią mu łaskę. A przecież to oni powinni być dla niego!
Musimy sobie jasno powiedzieć: mamy czterech czy pięciu zawodników w polskich skokach i poza nimi nie mamy nikogo! To jest tak, jak ja bym robił problemy jednemu z najlepszych klientów mojej firmy i szukał wymówek, bo przyjechał np. brudnym autem. Świat jest dziś taki, a nie inny i nie powinno się pewnych spraw stawiać na głowie. A traktowanie Kamila Stocha w taki sposób to stawianie tych spraw na głowie.
Grzegorz Sobczyk potrafił rozwinąć talent Bułgara Władymira Zografskiego.
Dlatego nie powinno się Kamilowi Stochowi zrywać współpracy z Grzegorzem. Patrząc też na technikę skoków Kamila, dochodzę do wniosku, że stać go na dużo więcej. Nie dziwię się, że miejsca w trzeciej dziesiątce PŚ są dla niego frustrujące. Kamil jest wybitną jednostką. On się urodził do wygrywania i gdy tylko poziom jego skoków opada, to on się frustruje. Różne są momenty w życiu skoczka. Swoje kryzysy mieli Adam Małysz, Martin Schmitt, Gregor Schlierenzauer, ale i sam Kamil Stoch podnosił się już nieraz z takiego dołku, wychodził na tak wysoki poziom, że i tym razem powinien tego dokonać. Mam cichą nadzieję w sercu, że zobaczymy go jeszcze na podium. Pamiętamy, jak Adam miał ciężko, wydawało się, że przyszła kryska na Matyska, ale sięgnął po Hannu Lepistoe i wrócił na szczyt.
Przed sezonem Kamil Stoch sięgnął po Michala Doleżala.
Zawodnik w pewnym momencie kariery dochodzi do momentu, w którym decyduje się na swój sztab, nawet kosztem określonego nakładu finansowego. Dzięki temu może spokojnie trenować. Pytanie, czy Kamil ma ten spokój, czy ów spokój jest tylko dla mediów, a w rzeczywistości jest inaczej. Ciężko mi osądzić. Nie pytam się go o to, bo to nie mój interes. Rozmawialiśmy jesienią na skoczni w Zakopanem, podczas zawodów dzieci. Wywnioskowałem po tej rozmowie, że wszystko jest na dobrych torach. Ja też nie dopytywałem, nie wchodziłem w szczegóły, bo mi nie wypadało. Cieszył się, że udało mu się zbudować swój sztab pod kierunkiem Michala Doleżala, współpracę z którym sobie wymarzył. Podejrzewam, że potrzeba czasu, aby ten układ znów zadziałał. To wszystko pokazuje jak specyficznym i trudnym sportem są skoki. Nawet najwięksi mistrzowie, tacy jak Kamil, też są ludźmi. Oni również potrzebują czasu, zrozumienia i wewnętrznego spokoju. Skoki w 90 procentach bazują na czuciu i dobrym dojeździe, bez którego nie będzie dobrego skoku. Każda nerwowa sytuacja powoduje turbulencję, która burzy spokój potrzebny zawodnikowi.
Dyrektor sportowy naszych skoków Alexander Stoekl stwierdził, że faktycznie brakuje naszym skoczkom spokoju i potrafią ich wybić z rytmu różne doniesienia medialne.
Oczywiście, ciężko jest się odciąć od całego świata, by robić po prostu swoje. Łatwiej by o to było, gdyby na podmiankę byli młodsi zawodnicy. Wewnętrzna rywalizacja o miejsce w kadrze wychodzi tylko na korzyść, rodzi postęp. A poza tym, jeśli tym starszym nie idzie w Pucharze Świata, to mówisz: "Dawaj młody na moje miejsce, a ja sobie idę potrenować". To powoduje wewnętrzny spokój, możliwość odpuszczenia kilku konkursów i nic wielkiego się nie stanie. A jak wyjmiemy Piotrka czy Dawida, to kogo mamy wstawić?
Na Pucharze Kontynentalnym w Ruce najlepiej spośród Polaków wypadli Żyła i Maciej Kot. Fińska skocznia powiedziała prawdę o naszej młodzieży.
Tak niestety jest.
Przejdź na Polsatsport.pl