Zostały już tylko godziny! Polacy wystartują na mistrzostwach Europy
Ostatnie godziny dzielą najlepszych europejskich panczenistów od walki o tytuły na Starym Kontynencie. W piątek w Heerenveen wystartują mistrzostwa Europy w łyżwiarskim wieloboju i wieloboju sprinterskim, podczas których biało-czerwoni mają zamiar włączyć się do gry o wysokie lokaty.
Tegoroczny europejski czempionat zostanie przeprowadzony w formule wielobojowej. W wieloboju, jak również wieloboju sprinterów kluczem do walki o najwyższe cele jest wszechstronność, dlatego słabszy przejazd na jednym z dystansów może sporo kosztować. W rywalizacji wieloboistów, zwłaszcza sprinterskich, znakomicie odnajdują się gospodarze, którzy od lat przewodzą stawce. W marcu ubiegłego roku, na wielobojowych MŚ w Inzell panczeniści z Holandii wywalczyli aż 7 na 12 możliwych medali, a jedynym z Europejczyków, który poza nimi stanął na podium, był Norweg Hallgeir Engebraten. Z kolei na poprzednich ME w wieloboju w Hamar, rozgrywanych na początku 2023 roku, Holendrzy wygrali każdą konkurencję. Karolina Bosiek, najlepsza z Polaków, była wówczas piąta.
– Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, z czego wynikała dominacja Holendrów. Wielobój to królewskie zawody, bo wyłaniają najbardziej wszechstronnego, potrafiącego się odnaleźć na każdym dystansie łyżwiarza. Wiadomo, że dziesiąte sekundy mogą mieć później znaczenie. Sprint jest trochę nieprzewidywalny, na 500 metrów w 0,1 sekundy mogą się zawrzeć czasy kilku zawodników. Na 1000 metrów wygrywa się za to ostatnim wirażem i wytrzymałość szybkościowa będzie miała znaczenie do końcowego zwycięstwa – uważa Roland Cieślak, trener reprezentacji Polski panczenistów specjalizujących się w średnich i długich dystansach.
ZOBACZ TAKŻE: Polacy ruszają na uniwersjadę do Turynu. Dwa lata temu byli rewelacją akademickich igrzysk
Jedną z głównych kandydatek do medali w wieloboju sprinterskim będzie trenująca z Cieślakiem Andżelika Wójcik. W trwającym sezonie 28-letnia zawodniczka dwukrotnie stawała na podium PŚ na 500 metrów – w Nagano była druga, a w Pekinie zajęła trzecie miejsce. Wraz z Kają Ziomek-Nogal, zwyciężczynią PŚ w Chinach na najkrótszym dystansie, oraz Bosiek z pewnością mogą myśleć o wysokich lokatach. Na szybkie przejazdy w Heerenveen liczy też Marek Kania, który rok temu, na rozgrywanych w Heerenveen ME na dystansach zdobył indywidualnie brąz na 500 metrów, a na 1000 metrów zajął wysoką, szóstą lokatę.
– Pierwsza część sezonu była znakomita, bo przede wszystkim pojawiła się stabilność, której brakowało w zeszłym roku. Moje starty wówczas mocno różniły się od siebie, a teraz na cztery starty aż trzy kończyłem w pierwszej dziesiątce, z czasami mieszczącymi się w 0,1 sekundy. Skoro jest stabilnie, to małymi kroczkami chcę się zbliżać w stronę podium i walczyć o medale. Mam nadzieję, że tak jak rok temu, będę się rozkręcał się wraz z sezonem – wskazuje Kania, który nie nakłada na siebie presji związanej z medalem ME w wieloboju sprinterskim, aczkolwiek zdaje sobie sprawę, że stać go przynajmniej na miejsce w okolicach podium. – Przed rokiem nie przygotowywałem się pod 1000 metrów, a wyszedł mój najlepszy rezultat w Europie, jedyny dotąd poniżej 1:09.00. Teraz więcej czasu poświęciłem na ten dystans i liczę, że atmosfera panująca w Heerenveen nas poniesie – dodaje panczenista Legii Warszawa, obok którego w męskim wieloboju sprinterskim zobaczymy Damiana Żurka i Piotra Michalskiego.
W "dużym" wieloboju ujrzymy natomiast troje Polaków – Natalię Jabrzyk, Olgę Piotrowską i debiutującego w polskich barwach Władimira Semirunnija, dla którego będzie to również debiut w dużej, międzynarodowej imprezie.
– Na krajowym podwórku można wygrywać, natomiast na międzynarodowych zawodach zobaczy najlepszych zawodników na świecie. Sam jestem ciekaw, jak Władek mentalnie podejdzie do startu. Na pewno wraz z Natalią są w stanie zakwalifikować się do finałowej ósemki – przekonuje trener Cieślak. – Z kolei jeśli chodzi o Olgę, to po słabszym poprzednim sezonie wraca na właściwe tory. To zawodniczka, która nigdy nie będzie rasową sprinterką, brakuje jej też wytrzymałości, jaka cechuje choćby Magdę Czyszczoń. Wielobój jest więc optymalny dla Olgi. Czekam z niecierpliwością na jej na 1500 metrów w Heerenveen – dodaje opiekun polskiej kadry narodowej.
Areną zmagań tegorocznych, wielobojowych ME będzie legendarna hala Thialf, która zwykle po brzegi jest wypełniana przez miejscową, żywo reagującą publiczność. – Jako trener jeszcze nie byłem na zawodach, gdzie panuje taka atmosfera. Na torze w Heerenveen czuje się dopływ mocy z trybun i wiarę ludzi. Przed taką publicznością trzeba się dobrze zaprezentować, nie ma mowy o rezygnacji podczas biegu – zapewnia Cieślak.
Początek trzydniowych ME panczenistów w wieloboju i wieloboju sprinterskim w Heerenveen w piątek, 10 stycznia. Transmisja na Polsat Sport 3 oraz na Polsat Box Go (piątek od godz. 19:40, sobota od 10:55, niedziela od 13:40).
Przejdź na Polsatsport.pl