Polacy rozgrzali ręce przed MŚ. Wciąż mają jednak chłodne głowy
Polska - Tunezja. Skrót meczu
Polska - Japonia. Skrót meczu
Polska - Austria. Skrót meczu
Polska wygrała 4 Nations Cup. Dekoracja po zakończeniu turnieju
Reprezentacja Polski wygrywając turniej 4 Nations Cup zanotowała bardzo solidną rozgrzewkę przed mistrzostwami świata, które lada chwila rozpoczną się w trzech krajach. W Płocku polscy piłkarze ręczni pokonali innych uczestników mundialu - Austrię, Japonię i Tunezję, ale wciąż mają chłodne głowy przed najważniejszym wydarzeniem tego roku.
Turniej w Płocku wniósł sporo optymizmu w głowy reprezentantów Polski i serca kibiców naszej kadry. Wysoka wygrana 31:19 nad Austrią została jednak przyjęta "na chłodno" przez naszych szczypiornistów i samego selekcjonera Marcina Lijewskiego.
- Myślę, że wynik nie odzwierciedla do końca klasy rywali. Nie umniejszając naszych zasług, stoimy twardo na ziemi - mówił po starciu z Austrią trener biało-czerwonych.
ZOBACZ TAKŻE: Polska wygrała 4 Nations Cup! Oto końcowa tabela
Austriacy przyjechali do Płocka bez swojej kontuzjowanej gwiazdy Nikoli Bilyka i nie przypominali ekipy, która zajęła 8. miejsce podczas ostatnich mistrzostw Europy. W meczu z Polakami długo testowali też grę "7 na 6" w polu, a że kompletnie nie radzili sobie z tym wariantem ofensywnym, to właśnie wtedy nasi zawodnicy "odjechali" rywalom w drugiej połowie spotkania.
Patrząc z polskiej perspektywy - cieszy jednak duża liczba łatwo zdobytych bramek przez reprezentantów Polski. Na mistrzostwach świata tak łatwo pewnie już nie będzie. Austriacy mieli w Płocku imitować drużynę Szwajcarii, z którą zmierzymy się na mundialu, ale trudno się spodziewać, że Helweci oddadzą nam w duńskim Herning tak dużo łatwych trafień.
Mecz z reprezentacją Austrii rozpoczął w bramce Adam Morawski. Choć każdy z naszych bramkarzy podkreśla, że nie może czuć się pewnym wyjazdu na MŚ, to co do obecności Morawskiego w ostatecznej kadrze nikt nie ma żadnych wątpliwości. Doświadczony golkiper też tonował nastroje po pierwszym spotkaniu 4 Nations Cup. - Duża przewaga nas cieszy, ale trzeba też schłodzić głowy, bo wciąż jest dużo do poprawy - mówił zawodnik MT Melsungen.
W drugiej połowie po 15 minut między słupkami dostali Marcel Jastrzębski i Kacper Ligarzewski. Jeden z nich może nie dostać biletu na MŚ, dlatego turniej w Płocku miał być dla nich kluczowym momentem w walce o miejsce w kadrze. Obydwaj z Austrią spisywali się bardzo dobrze i wspólnie z kolegami z obrony dopuścili rywali do rzucenia jedynych sześciu bramek po przerwie.
Z Japonią Ligarzewski oraz Jastrzębski dostali po 30 minut od selekcjonera, ale tym razem mieli problemy z zatrzymaniem dynamicznie grających rywali. Dopiero w samej końcówce bramkarz Orlen Wisły zanotował kilka ważnych interwencji, co umożliwiło biało-czerwonym skuteczną pogoń w ostatnich sekundach spotkania.
W tym miejscu trzeba podkreślić ważny aspekt mentalny wygranej z Japończykami, na których bardzo długo nie potrafiliśmy znaleźć recepty. "Graliśmy dziś falami, bardzo długo przyzwyczajaliśmy się do charakterystyki gry Japonii, bo jest to zespół zupełnie inny niż Austria, z którą graliśmy wczoraj, ale bardzo się cieszę, że mecz skończył się happy-endem. Pierwsza bramka dla reprezentacji Polski to spełnienie moich marzeń" - mówił po spotkaniu Kamil Adamski, który stawia pierwsze kroki w kadrze.
Najlepszy strzelec Orlen Superligi też nie może czuć się pewny wyjazdu na mundial. Marcin Lijewski na pewno zrezygnuje w najbliższych godzinach z jednego rozgrywającego, a istnieje możliwość, że skreśli nawet dwa nazwiska na tej pozycji. Do Danii powinni polecieć Piotr Jędraszczyk, Michał Olejniczak czy przestawiony na prawe rozegranie Arkadiusz Moryto. 7 bramek Pawła Paterka z Austrią czy decydujące trafienie Ariela Pietrasika z Japonią na pewno pomogły tym zawodnikom w przekonaniu do siebie selekcjonera. W piątek przeciwko Tunezji bilet "wykupił" chyba Damian Przytuła, który podczas płockiego turnieju rozgrywał pierwsze mecze po półtorej miesiąca przerwy. Z kolei Andrzej Widomski jest jedynym nominalnym prawym rozgrywającym w reprezentacji. Co z pozostałymi? Trener Lijewski z pewnością będzie miał tutaj spory ból głowy.
Dużo przemyśleń selekcjoner miał na pewno po spotkaniu z Japonią, które uwidoczniło kilka problemów reprezentacji. - Martwi duża liczba niewymuszonych błędów własnych z naszej strony. Kiedy za tydzień pojedziemy na mistrzostwa i popełnimy tyle błędów, co dzisiaj, to przeciwnicy ukażą nas bardzo szybko - bez ogródek wskazywał Lijewski.
Najlepszym strzelcem kadry przeciwko Japończykom był Mikołaj Czapliński, który rzucił rywalom 5 bramek. Skrzydłowy Wybrzeża Gdańsk, a także pozostali zawodnicy grający na skrzydle - Jan Czuwara, Marek Marciniak oraz Mateusz Wojdan - mogą być raczej pewni, że znajdą się w 18-osobowej grupie, która pojedzie na mistrzostwa świata 2025.
ZOBACZ TAKŻE: MŚ w piłce ręcznej. Kiedy grają Polacy? Terminarz meczów
W piątkowym spotkaniu z Tunezyjczykami, oprócz Przytuły kilku innych zawodników spisało się z bardzo dobrej strony. Jednym z nich był Kamil Syprzak, do którego bardzo regularnie trafiały piłki zagrywane przez kolegów z kadry. Wiadomo nie od dziś, że współpraca rozgrywających z naszym najlepszym obrotowym może być kluczem do zwycięstw kadry. Przeciwko Tunezji wyglądało to bardzo obiecująco.
Na mistrzostwach świata poprzeczka będzie jednak zawieszona wyżej. Polacy podkreślają, że najważniejsze są dla nich mecze numer 2 i 3 w fazie grupowej - z Czechami i Szwajcarią. Niemców traktujemy jak wyraźnych faworytów premierowego starcia mundialu, ale przy konsekwentnej grze - jak w długich fragmentach meczów z Austrią i Tunezją - możemy utrzeć nosa faworytom.
Na razie nosa nie zadzierają reprezentanci Polski, wiedząc, że do osiągania dobrych wyników na mundialu będzie potrzebna chłodna głowa i duża konsekwencja. Po wygranym turnieju 4 Nations Cup nastroje w drużynie na pewno będą bardzo dobre, ale 15 stycznia w Herning z pewnością nie będziemy już pamiętać o tym, co działo się w Płocku.