PZPN przechytrzył Nitrasa ws. PGE Narodowego?! Lubański i Piechniczek zabrali głos
Perspektywa wyprowadzenia reprezentacji Polski ze PGE Narodowego na legendarny Stadion Śląski obudziła wiele emocji. Niezależnie od tego, ile meczów na którym z tych obiektów kadra ostatecznie rozegra, widać gołym okiem, że PZPN ograł ministra sportu Sławomira Nitrasa. Jeśli kadra zostanie w Warszawie, to na zupełnie innych warunkach niż chciała spółka podległa ministerstwu spółka PL.2012+. Ostatecznie Stadion Śląski dostanie co najmniej jeden ważny mecz w walce o MŚ.
Wojna o wyjście kadry z Narodowego. Interwencja premiera Tuska
Doniesienia o tym, że PZPN wyprowadza reprezentację Polski na Stadion Śląski, rozgrzały nie tylko kibiców, ale też rząd. Z informacji portalu "Meczyki" wynika, że premier Donald Tusk miał polecić ministrowi Sławomirowi Nitrasowi zmianę frontu w negocjacjach z PZPN-em, by kadra ostatecznie została w Warszawie.
ZOBACZ TAKŻE: PGE Narodowy czy Stadion Śląski? PZPN przekazał najnowsze informacje
Rządowi nie chodzi tylko o interes Narodowego, który straciłby najbogatszego klienta, a utrzymanie skandalicznie źle zaprojektowanego stadionu, który jako jedyny tego typu obiekt nie posiada na stałe murawy, rośnie z roku na rok. W tle są oczywiście wybory prezydenckie. Kandydat obozu rządzącego, a zarazem prezydent stolicy Rafał Trzaskowski na pewno nie zyskał poparcia, gdy przyznał się, iż nic nie wie, że kadra opuszcza Warszawę.
Spółka PL.2012+ zapomniała o kosztach ochrony Stadionu Narodowego
Czarę goryczy przelał komunikat PL.2012+. Spółka zarządzająca Stadionem Narodowym próbowała obalić doniesienia o dwukrotnej podwyżce czynszu za najem stadionu. Według niej opłata za najem pójdzie w górę tylko o 35 procent – z 1,3 mln do 1,9 mln zł. PL.2012+ zapomniała jednak dodać, że w odróżnieniu od poprzednich meczów rozgrywanych na Narodowych tym razem PZPN musiałby pokrywać koszty ochrony obiektu, a te mogą przekroczyć nawet 0,5 mln zł. Zresztą na ten fakt zwrócił uwagę sekretarz generalny związku Łukasz Wachowski podczas wtorkowej konferencji.
PZPN ograł Nitrasa i nie zamierza podnosić cen biletów
PZPN ograł Nitrasa: jeśli kadra zostanie w Warszawie, to na warunkach, które jest w stanie zapłacić federacja, bez bicia po kieszeni kibiców.
- Postanowiliśmy, że cena biletów, która od kilku lat utrzymuje się na poziomie 240 zł za miejsca pierwszej kategorii, nie ulegnie zmianie – ogłosił Wachowski.
Asem atutowym związku jest podpisana umowa, na razie jednostronnie, przez Stadion Śląski, umowa na korzystanie z legendarnej areny z Chorzowa. Oczywiście, po awanturze na politycznej wierchuszce nikt się nie chce przyznać do podpisania tego dokumentu.
- My jak najbardziej jesteśmy gotowi na przyjęcie reprezentacji Polski. Zresztą u nas się odbywają mecze ligowe Ruchu Chorzów. W poprzednim sezonie była to Ekstraklasa, teraz jest 1. Liga. Zatem wszystko mamy jak najbardziej przygotowane. Złożyliśmy ofertę i czekamy na ostateczną decyzję PZPN-u, ale jesteśmy jak najbardziej otwarci na przyjęcie naszej kadry narodowej i serdecznie ją zapraszamy – powiedziała nam Adrianna Księżnik, rzeczniczka Stadionu Śląskiego.
Włodzimierz Lubański i Antoni Piechniczek zajęli stanowisko
Największe postaci w historii polskiej piłki zajęły stanowisko w awanturze o reprezentację.
- Na podstawie doświadczeń z mojej kariery i wspólnej gry z moimi kolegami mogę powiedzieć, że część meczów graliśmy w Warszawie na ówczesnym Stadionie Dziesięciolecia, na miejscu którego powstał Narodowy, a część na Stadionie Śląskim. Ja jako zawodnik przeżyłem dużo więcej emocji na Śląskim, bo były one związane także z europejskimi pucharami. Dlatego sentyment i sympatia do Stadionu Śląskiego zostaną już na lata – mówi Polsatowi Sport legendarny napastnik Orłów Górskiego i Górnika Zabrze Włodzimierz Lubański.
- To całe zamieszanie jest jasnym sygnałem, że musi być rozgrywane coś za kulisami, o czym normalny kibic nie wie – dodał.
Inna legenda polskiej piłki – Jacek Gmoch, w latach 70. przeniósł mecze kadry narodowej z Warszawy na Stadion Śląski dla lepszej atmosfery na nim.
- Ja byłem jednym z pierwszych, który zaczął grać na Śląskim. Wtedy białych kołnierzyków nie było, a szczególnie byłem pokłócony z prasą, wtedy prokomunistyczną, zresztą innej nie było. W Warszawie nie miałem dobrej atmosfery, w związku z tym wyprowadziłem reprezentację na Stadion Śląski, Z prostego powodu – tam byli kibice, którzy czuli piłkę – wspomina Jacek Gmoch.
- Ja byłem zawsze bardzo zadowolony z dopingu na Stadionie Śląskim. Mogę tylko potwierdzić, że atmosfera na nim była zawsze wspaniała. Ona zachęcała do maksymalnego wysiłku, dzięki któremu osiągaliśmy dobre wyniki – wybija Włodzimierz Lubański. – Oczywiście, to tylko część tego, co decyduje o wyniku, bo najważniejszymi sprawami są umiejętności i sposób gry, ale na pewno wsparcie kibiców było bardzo ważne – dodaje.
Słynny selekcjoner Antoni Piechniczek, mimo że jest hospitalizowany, również zajął stanowisko w ważkiej sprawie.
- Boli mnie, że Stadion Śląski jest tak traktowany, nie zasłużył sobie na to. Tym bardziej, że nie jest to traktowanie jednorazowe. Reprezentacja Polski jest największym piłkarskim dobrem narodowym i drużyną numer 1 w kraju. Chciałbym więc, żeby możliwość jej oglądania mieli kibice w różnych częściach naszego kraju – powiedział katowickiemu dziennikowi "Sport" Piechniczek.
Czas pracuje na korzyść PZPN-u. Jego prezes Cezary Kulesza planuje wizytę na Śląsku, przyglądnie się też nowej ofercie PGE Narodowego.
- W tym roku reprezentacja Polski rozegra sześć meczów – cztery eliminacyjne i dwa towarzyskie. Na pewno jednego meczu, wrześniowego, nie będzie w Warszawie, bo Narodowy jest zajęty pod inną, komercyjną imprezę – powiedział Wachowski.
We wrześniu kadra ma zagrać najbardziej atrakcyjny mecz – z Hiszpanią, bądź Holandią i właśnie ta wisienka na torcie trafi najpewniej na Stadion Śląski.
Przejdź na Polsatsport.pl