Tak wspomina grę na Stadionie Śląskim. "To kawał historii, słynny kocioł, który nam pomógł"
Trwa zamieszanie wokół meczów piłkarskiej kadry. W związku z podwyżką kosztów wynajmu PGE Narodowego PZPN rozważa przenosiny na Stadion Śląski. – To był kocioł, a doping był wspaniały. To nam pomogło rozbić Norwegów i przesądzić sprawę awansu na mundial w Japonii i Korei – wspomina były selekcjoner Jerzy Engel.
Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Od kilku dni rozmawiamy o możliwej przeprowadzce kadry z PGE Narodowego na Stadion Śląski. Mieliśmy przeciek, a teraz to wszystko wygląda na gierkę, która ma skłonić operatora PGE Narodowego do rezygnacji z podwyżki kosztów wynajmu.
Jerzy Engel, były selekcjoner: Też mam takie wrażenie, ale wolałbym rozmawiać o aspekcie sportowym. Tylko to mnie interesuje.
To rozmawiajmy.
Przez wiele lat czekaliśmy na to, żeby reprezentacja miała swój dom, żeby miała taki stadion, jak ten w Warszawie. Kiedy już go ma, to w ogóle nie powinno być dyskusji o tym, by te najważniejsze mecze grać na innym obiekcie. O punkty grajmy na PGE Narodowym. Co innego z meczami towarzyskimi, czy Ligą Narodów. Tu już można wybrać coś innego. Jest wiele pięknych opcji, a Stadion Śląski jest jedną z nich.
Pan na Śląskim świętował z kadrą awans na mundial.
Śląski przez wiele lat spełniał ważną rolę. Długo był jedynym obiektem, który mieścił ponad 45 tysięcy. W dawnych czasach to był kocioł czarownic, gdzie był wspaniały doping. Ja to poczułem na własnej skórze, to nam pomogło rozbić 3:0 Norwegów i zamknąć temat, przesądzić sprawę awansu na mundial w Japonii i Korei. Choć to był inny stadion niż dzisiaj.
Wtedy wciąż czekał na ostatni etap modernizacji.
Tak. Wciąż stała tam ta słynna wieża, a tylko połowa trybun była nowoczesna. Pamiętam małe szatnie. Pół drużyny miałem w jednej, a pół w drugiej. Musiałem przechodzić między prysznicami, żeby rozmawiać raz z jednymi, a raz z drugimi. To były siermiężne czasy, ale Śląski spełnił zadanie i bardzo nam pomógł. Potem jeszcze zagraliśmy mecz o nic z Ukrainą, który zremisowaliśmy. Nie ukrywam, że ja darzę ten stadion wielkim sentymentem. Z drugiej strony mam taką refleksję, że to już zostało zamknięte, jak strona złotej książki. To, co tam się zdarzyło, na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Legenda Śląskiego będzie wiecznie żywa. Skoro jest jednak PGE Narodowy, to teraz to jest nasz dom.
Wielu narzeka na ten monopol.
Nigdy nie jest tak, żeby wszystkim się coś podobało. Jednak skoro wiele lat walczyliśmy o ten obiekt, to po coś było to robione. Ludzie szybko zapominają, ale ja pamiętam, że trzeba było grać finał Pucharu Polski w Bełchatowie. Z całym szacunkiem dla Bełchatowa, ale to brzmi dziwnie. Albo granie finału w Bydgoszczy na innym obiekcie, niż ten obecny, czy na Widzewie przed modernizacją. Dla kadry przez lata szukaliśmy miejsca, więc skoro wybudowano typowo piłkarski obiekt, który na dokładkę nosi imię naszego najwybitniejszego trenera Kazimierza Górskiego, to chyba warto to uszanować. Pamiętam, jak przy okazji Euro 2012 opiekowałem się ludźmi z UEFA, którzy byli pod wrażeniem PGE Narodowego. Mówili, że powinniśmy być dumni, mając taki obiekt.
Dumni jesteśmy, ale inne reprezentacje grają na różnych stadionach i o to też jest awantura.
Dlatego mówię, żeby mecze towarzyskie i Ligi Narodów robić na innych obiektach, a na PGE Narodowym grać te ważne mecze o punkty eliminacji mistrzostw świata i Europy. Poza tym nie rozumiem tego narzekania. Warszawa jest punktem centralnym w Polsce, dojazd jest łatwy, do tego dochodzi wielka baza hotelowa, więc to najlepsza opcja dla wszystkich. Także dla kibiców. Ja byłem nie raz na meczu kadry na Narodowym i muszę przyznać, że to jest niezapomniane wrażenie. Ostatnia zwrotka hymnu a cappella, kartoniada, słowem jest wszystko, co wzbudza patriotyczne uczucia.
Wiele osób słysząc o szansie grania na Śląskim, szczerze się z tego cieszy. Nie tylko pan zapewnił sobie tam awans na mundial. Ostatnio ograliśmy tam w barażu Szwedów.
Ja już chyba mówiłem, że Śląski był szczęśliwy, a mój sentyment do tego obiektu nigdy nie zgaśnie. I pewnie nie tylko mój. Jak się sięgnie głębiej, to awans na mundial świętował na Śląskim trener Antonin Piechniczek, czy wspomniany przeze mnie wcześniej Kazimierz Górski. To kawał historii. Po modernizacji zrobiono jednak ze Śląskiego obiekt do zawodów lekkoatletycznych. I bardzo dobrze, bo przy okazji takich imprez przyjeżdżają tam ludzie z całego świata.
Wygląda jednak na to, że mecz eliminacyjny z Finlandią zagramy właśnie tam, bo PGE Narodowy jest w terminie meczu zajęty.
Nie znam dobrze tematu, ale jeśli tak się stanie, to nikt nie będzie kwestionował. To przecież kolejny przepiękny stadion. Inna sprawa, że dla mnie dziwne jest, że ustalając terminy meczów eliminacyjnych, nie sprawdzono zajętości PGE Narodowego. Dla mnie to jest teraz dom kadry i powinno się zrobić wszystko, żeby właśnie tam grać kluczowe mecze.
Przejdź na Polsatsport.pl