Stanowcze słowa Mariana Kmity. "Nie będzie igrzysk w kraju, w którym trwa walka pomiędzy tymi dwiema instytucjami"
Marian Kmita w Polsacie Sport Talk: Dziwię się, że nie ma jednomyślności w Ministerstwie Sportu i Turystyki
Polsat Sport Talk - 20.01. Marian Kmita opowiedział o obecnej sytuacji polskiego sport
Marian Kmita był gościem najnowszego wydania Polsatu Sport Talk. Dyrektor ds. sportu Telewizji Polsat oraz wiceprezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego wypowiedział się na temat braku współpracy pomiędzy PKOL-em a Ministerstwem Sportu i Turystyki, co może utrudnić organizację igrzysk olimpijskich w Polsce.
Pomysł organizacji przez Polskę, a konkretnie Warszawę, igrzysk olimpijskich pojawił się w 2024 roku. To szlachetna idea, która spotkała się z pozytywnym odbiorem. Aby jednak naszemu krajowi udało się dostać prawa do organizacji najważniejszej imprezy sportowej świata, potrzebne jest spójne działanie PKOL-u z Ministerstwem Sportu i Turystyki. A ostatnio pod tym względem sytuacja nie wygląda najlepiej, o czym wspomniał Marian Kmita w Polsacie Sport Talk. Zdaniem dyrektora ds. sportu Telewizji Polsat oraz wiceprezesa PKOL-u, minister Sławomir Nitras nie wykorzystuje potencjału swoich zastępców.
- Przede wszystkim dziwię się, że nie ma jednomyślności w ministerstwie. Uważam, że minister Nitras nie korzysta z potencjału, jaki posiadają jego zastępcy. Mam tu na myśli wiceministra Ireneusza Rasia, który ma za sobą kilkunastoletnią karierę, jako przewodniczący sejmowej komisji sportu i turystyki, czyli jest to absolutnie autorytet w dziedzinie wiedzy o sporcie. Jeśli chodzi o przepisy prawne, dokumenty, strategie był w tym kilkanaście lat. Jest też Piotr Borys, który zna się dobrze na sporcie, nie tylko wrocławskim i dolnośląskim, ale też ogólnopolskim. Jest Ireneusz Nalazek, który o polskiej siatkówce wie wszystko. Jeśli zestawiam chronologicznie dwa wydarzenia - mamy bardzo udaną konferencję "Sport na TAK" zorganizowaną przez Ireneusza Rasia, a po dwóch tygodniach minister Nitras "poprawia" swoją konferencją - też udaną, z rozmachem i bardzo dobrym dokumentem, to dziwi mnie, że te dwa dokumenty nie są sumą pracy obu panów, tylko są projektami obok siebie. Żyjemy w bardzo trudnych czasach. Bezpieczeństwo Polski jest zagrożone. Konferencja Ireneusza Rasia miała w sobie mnóstwo elementów związanych z obroną Rzeczpospolitej i wojną za granicą - opowiada Kmita.
ZOBACZ TAKŻE: Tak będzie wyglądał podział meczów reprezentacji Polski? W grze nie tylko PGE Narodowy i Stadion Śląski!
- Trochę brakuje mi w dokumencie przygotowanym przez Deloitte elementów wyartykułowanych wprost. To jest bardzo uniwersalna analiza, ale pozbawiona nieco dobrego timingu, czyli gdzie jesteśmy, w którym momencie znajdujemy się i co przede wszystkim powinniśmy zrobić. Idea igrzysk olimpijskich jest cudowna. Czy będą w 2040, 2044 czy 2048 roku, nie jest tak ważne, jak to, żeby w sposób sensowny, logiczny i wspólny się do tego przygotować. Do tego nieodzowna jest rozmowa i współpraca. Umówmy się, że nie będzie w żadnej konfiguracji igrzysk w Polsce, jeżeli będzie trwała walka pomiędzy PKOL-em a ministerstwem. Ani Thomas Bach, ani jego następca nie będą zainteresowani umieszczeniem igrzysk olimpijskich w kraju, w którym od wielu miesięcy trwa walka pomiędzy tymi dwiema instytucjami - kontynuuje Kmita.
Igrzyska olimpijskie w Polsce to temat ważny, ale dotyczący odległej przyszłości, podczas gdy jedną z najważniejszych obecnych kwestii jest dbanie o bezpieczeństwo kraju w kontekście wojny w Ukrainie. Z tego powodu nieodzowna wydaje się współpraca Ministerstwa Obrony Narodowej z Ministerstwem Edukacji Narodowej w zakresie szkolenia i ćwiczeń obronnych wśród młodzieży. W tym wszystkim sport odgrywa niesamowicie istotną rolę.
- Są sprawy ważniejsze, takie jak postrzeganie sportu jako pewnej osi, która łączy przygotowanie Polaków do sytuacji kryzysowych, być może do wojny. Nie jestem zwolennikiem straszenia. I myślę, że nie miał takich intencji gen. Kukuła, opowiadając, że nasze pokolenie czeka walka w okopie, broniąc niepodległości ojczyzny. Czytam te wywiady, taki jak ten w "Rzeczpospolitej", gdzie generał poprawia się, sugerując, że mówił do podchorążych, kadetów i tych, którzy chcą zawodowo zajmować się służbą. Ale siłą rzeczą jest to jakaś informacja, która niepokoi nas wszystkich. Sport w takich warunkach ma inny wymiar. Powinien być partnerem MON-u i MEN-u, jeśli chodzi choćby o taki szczegół w tej całej układance, jak upowszechnienie posługiwania się bronią palną. I takie projekty powstały - zaznacza dyrektor i wiceprezes.
- Za ministra Bortniczuka podpisano trzyletni projekt upowszechnienia strzelectwa w szkołach ponadpodstawowych. Operatorem tego programu został Akademicki Związek Sportowy. Rozmawiałem o tym niedawno z odpowiedzialnym za to Dariuszem Piekutem. I cóż się okazało. Sprzęt został zakupiony. Pierwszy rok upłynął na wdrożeniach i poszukiwaniu instruktorów, których znaleziono 60. W drugim roku przeszkolono aż 110 tysięcy młodzieży. Posługiwano się bronią krótką i długą. Dariusz Piekut powiedział mi, że maksymalne możliwości przeszkolenia w ciągu roku to 400 tysięcy osób, czyli to niebagatelne w kategorii bezpieczeństwa kraju i tego, czym chciałby dysponować MON. Okazuje się, że AZS nie ma do dziś sygnału z ministerstwa, czy ten program będzie kontynuowany. A nie został też odwołany. To są bardzo złe sygnały. Bez sugestii, że te ministerstwa powinny się łączyć, ale powinny ze sobą współpracować. Tego trochę mi brakuje - tej interdyscyplinarności i działania międzyresortowego - skwitował Kmita.
Wypowiedź Mariana Kmity w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl