Bezwzględna Sabalenka! "To nie może stanąć mi na drodze"
Aryna Sabalenka przyznała, że choć z Paulą Badosą łączy ją przyjaźń, to hiszpańska tenisistka nie może liczyć na taryfę ulgową w ich półfinałowym starciu w Australian Open w Melbourne. - To nie może stanąć na drodze do trzeciego z rzędu tytułu - zaznaczyła Białorusinka.
Badosa w ćwierćfinale dość niespodziewanie pokonała rozstawiona z "trójką" Amerykankę Coco Gauff 7:5, 6:4, a prowadząca w światowym rankingu Sabalenka wygrała z Rosjanką Anastazją Pawliuczenkową (nr 27.) 6:2, 2:6, 6:3. Białorusinka pozostaje w grze o trzeci z rzędu triumf w Melbourne, co nie udało się w wielkoszlemowym Australian Open żadnej tenisistce od czasów Martiny Hingis. Szwajcarka była najlepsza w latach 1997-99.
Sabalenka we wtorek była opałach w pojedynku z Pawliuczenkową. Straciła pierwszego seta na kortach Melbourne Park od finału w 2023 roku, a w decydującej partii po przełamaniach przegrywała 0:1 i 1:2.
- Szczerze mówiąc po prostu modliłam się, żeby przetrwać. W tych trudnych, wietrznych warunkach bardzo trudno było momentami przebić piłkę na drugą stroną. Był moment, w którym rywalka grała niesamowity tenis, jak na panujące warunki, ale jakimś cudem ostatecznie to ja wygrałam - przyznała liderka listy WTA.
ZOBACZ TAKŻE: Sabalenka znów górą nad Świątek! Co za wymiana ciosów!
O tym, że nie wolno się poddać przypominał jej m.in. wizerunek tygrysa, który ma wytatuowany na ramieniu.
- Urodziłam się w roku tygrysa i przez kilka miesięcy marzyłam, by zrobić sobie taki tatuaż. Teraz on przypomina mi, żeby nigdy nie rezygnować z walki, zawsze być agresywną i zmuszać się do wysiłku niezależnie od okoliczności - tłumaczyła 26-latka z Mińska, która na co dzień mieszka na Florydzie.
Z Badosą ma bilans 5-2 i nie tylko z tego względu będzie zdecydowaną faworytką. Jak przyznała, bliskie relacje, w jakich pozostają od dawna, nie mogą wpłynąć na ich postawę na korcie.
- Dawno temu postanowiłyśmy, że poza kortem jesteśmy przyjaciółkami, ale w trakcie gry obie robimy wszystko, żeby wygrać - zaznaczyła. - Na korcie zapominamy o naszej przyjaźni.
Białorusinka nie chciała spekulować na temat swoich szans na dołączenie do elitarnej grupy zawodniczek, które wygrały Australian Open co najmniej trzykrotnie z rzędu. A należą do niej Margaret Court (1969-71), Evonne Goolagong (1974-76), Steffi Graf (1988-90), Monica Seles (1991-93) i Hingis.
- Jestem naprawdę szczęśliwa, że zostały mi dwa kroki, by zostać jedną z nich, ale to nie jest celem samym w sobie. Wow, to byłoby coś pięknego, ale... spokojnie. Nie myślę jeszcze o tym, podążam w tym kierunku krok po kroku. Jeśli jednak w każdym meczu będę w stanie zaprezentować swój najlepszy tenis, a jeśli nie najlepszy tenis, to chociaż pokazać najlepszego ducha walki, to wiem, że stać mnie na to. I nawet przyjaźń nie może stanąć na drodze do trzeciego tytułu z rzędu - podsumowała Sabalenka.
Jeśli w środę do półfinału awansuje Iga Świątek, która w ostatniej parze ćwierćfinałowej będzie rywalizować z Amerykanką Emmą Navarro, to Białorusinka będzie musiała co najmniej dostać się do finału, aby obronić prowadzenie w światowym rankingu.
Przejdź na Polsatsport.pl