"Bitwa o Wielką Brytanię" i co najmniej trzy mecze dla selekcjonera. Tłusty czwartek z Ligą Europy UEFA

"Bitwa o Wielką Brytanię" i co najmniej trzy mecze dla selekcjonera. Tłusty czwartek z Ligą Europy UEFA
fot. PAP
"Bitwa o Wielką Brytanię" i co najmniej trzy mecze dla selekcjonera. Tłusty czwartek z Ligą Europy UEFA

Mierzmy siły na zamiary. Mimo że w trakcie udanej jesieni polskich klubów w Lidze Konferencji pojawiały się głosy, że nie ma się czym ekscytować, bo naszym celem powinna być co najmniej Liga Europy, a za kilka lat Champions League, to zachowajmy umiar i trzeźwy ogląd naszych zasobów.

Cieszmy się tak długo, jak tylko będziemy mogli, z trzeciego co do ważności pucharu. Bo wcale nie martwię się, że tym razem w Europa League nie mamy swojego drużynowego przedstawiciela. Nie sądzę, że przy aktualnym stanie naszego potencjału i możliwości bylibyśmy w stanie osiągnąć tam wyniki, które dałyby satysfakcję, a nie kolejne powody do narzekania. Czy mielibyśmy nadzieję na udział w  lutowych play-offach, nie mówiąc już o bezpośrednim awansie do 1/8 finału, co przecież w LK powiodło się Legii? Obawiam się, że tu progi mogłyby być za wysokie i nie do przekroczenia.

 

ZOBACZ TAKŻE: Oficjalnie! Jakub Moder zagra w utytułowanym klubie

 

Liga Europy jest "małą Ligą Mistrzów", bo jej rozgrywki są dokładną kopią najważniejszego z "pucharów". Do tego z udziałem wielu zespołów, które mogły spokojnie być w Champions League. Tu też w pierwszej fazie, tak zwanej "ligowej", jest osiem meczów – w Lidze Konferencji sześć – i dwie ostatnie kolejki odbywają się już w styczniu. Nie trzeba nikogo nadmiernie przekonywać, jak mocno gra w LE skomplikowałaby przygotowania polskiego klubu do wiosny i być może wpłynęła na całą rundę aż do maja. Siódma kolejka zaczyna się bowiem już dziś, a jej lwia część odbędzie się w czwartek. Za tydzień, 30 stycznia, wszyscy zagrają już o jednej porze, o 21:00. Emocje będą jeszcze większe, niż podczas analogicznej sytuacji w Lidze Konferencji w grudniu. Tylko, że tam Jagiellonia i Legia walczyły o "ósemkę". W tym bardziej ekskluzywnym towarzystwie dla polskiego klubu mogłaby to być typowa "mission impossible".

 

Bez szans na pozostanie w Europie jest już Dynamo Kijów. Zespół, który walczył latem o Champions League (przegrał z Rangersami) nie zdobył dotychczas nawet punktu! Jasne, że mecze "u siebie" rozgrywane w… Hamburgu nie dają atutu własnego boiska, trwające wciąż w Ukrainie działania wojenne komplikują życie, lecz mimo wszystko od lidera Premier Lihi oczekiwano zdecydowanie więcej.

 

Wymaganiom "nowej formuły" LE nie sprostała też francuska Nicea (z Marcinem Bułką) czy dominatorzy swoich lig Karabach Agdam, Łudogorec Agdam czy Malmoe FF, czyli zespół dużo mocniejszy w Szwecji od Djurgarden, z którym niedawno przegrała w Sztokholmie Legia. Problemy mają Slavia Praga, Besiktas, Hoffenheim, pewne pozostania w Europie na wiosnę nie są też jeszcze Fenerbahce Stambuł i PAOK Saloniki. To nie mój minimalizm!  Po prostu uważam, iż na chwilę obecną, lepiej było się nam pasjonować grą o czołowe lokaty w LK, niż drżeć szaty o pozostanie w LE. Nie chodzi tylko u punkty do rankingów. Zwróćmy uwagę na to, jaka wokół Jagielloni i Legii panuje dziś aura. I co działo się przed rokiem z oceną Rakowa, który – jeszcze w "starej" formule – z Ligą Europy głębszej przyjaźni nie nawiązał.

 

Już dziś "prawie" pewny występ w 1/8 finału LE może sobie zagwarantować Galatasaray Stambuł, który o 16:30 zagra z Dynamem Kijów (transmisja w Polsacie Sport 1). Jutro, też w Stambule, tyle że na stadionie Besiktasu o "komfort" powalczy rewelacja rozgrywek Athletic Bilbao, w tej chwili na drugim miejscu w tabeli. Baskowie są w szczególnej sytuacji, bo finał rozegrany zostanie na ich San Mames, wiadomo więc, jaki mają plan.

 

W czwartek szlagierowo zapowiada się "Bitwa o Wielką Brytanię" pomiędzy Manchesterem United a Rangers FC. Dla pogrążonych w marazmie w Premier League "Czerwonych Diabłów" rozgrywki te to jedyna szansa na awans do kolejnej Ligi Mistrzów, więc będą przywiązywać do nich szczególną wagę. Także w czwartek będziemy się mogli przyjrzeć Sebastianowi Szymańskiemu, którego Fenerbahce gra z Olympique Lyon czy Adamowi Buksie, który wraz z duńskim Midtyjland zawita do Razgradu, by zmierzyć się z Ludogorcem Jakuba Piotrowskiego.

 

Sztab selekcjonera Michała Probierza powinien też rzucić okiem na mecz PAOK Saloniki - Slavia Praga, by nabrać przekonania, że Tomasz Kędziora zasługuje na kolejną szansę w reprezentacji. Czy w holenderskim Alkmaar swoje minuty w barwach Romy dostanie Nicola Zalewski? Skoro przez dwa nadchodzące czwartki nie musimy się koncentrować na polskich wieczorach w Conference League, warto zobaczyć, jak jeszcze dużo dzieli nas od rozgrywek, do których aspirujemy. Bo to poziom, w których karty Polacy co prawda mogą rozdzielać, ale wciąż grając jednak w "niepolskich" zespołach.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie