PZPN podjął już decyzję ws. Narodowego! Legenda grzmi! "Boli mnie to. Traktowanie z buta"

PZPN podjął już decyzję ws. Narodowego! Legenda grzmi! "Boli mnie to. Traktowanie z buta"
Cyfrasport
Prezes PZPN-u Cezary Kulesza (z lewej) pozostawi reprezentację Polski (na zdjęciu jej kapitan w meczu ze Szkocją Piotr Zieliński). Trener Antoni Piechniczek (z prawej) nie godzi się z marginelizowaniem Stadionu Śląskiego

W czwartek PZPN ogłosi, że trzy mecze w eliminacjach do MŚ 2026 Polska zagra na PGE Narodowym, a tylko jeden na Stadionie Śląskim. Czekająca na kadrę z szeroko otwartymi podwojami chorzowska arena przysłużyła się do rozmiękczenia stanowiska ministra sportu w sprawie warunków najmu Narodowego, ale czy na wrześniowym ochłapie z Finlandią atrakcje na Śląsku powinny się skończyć? Warto wziąć pod uwagę argumentację legendarnego selekcjonera Antoniego Piechniczka, w rozmowie z Polsatem Sport.

Pod politycznym naciskiem PZPN się ugiął. Kadra zostanie na PGE Narodowym. Największym paradoksem w całym zamieszaniu jest fakt, że zarządzający największą areną w kraju, zapomnieli o wrześniowym terminie kadry i udostępnią wówczas Narodowy pod drifty. Największy piłkarski magik, nie tylko naszych czasów, Robert Lewandowski skorzysta wówczas z gościnności Stadionu Śląskiego.

 

W roli arbitra w kwestii Narodowego wystąpił premier Donald Tusk, po interwencji którego stanowisko ministra sportu Sławomira Nitrasa uległo znacznemu złagodzeniu. PZPN nie będzie już musiał płacić gigantycznej podwyżki z 1,3 mln zł na prawie trzy miliony za każdorazowe korzystanie z Narodowego.

 

- Nie jestem w stanie potwierdzić doniesień o tym, że reprezentacja Polski pozostaje na Stadionie Narodowym, gdyż właśnie aktualnie w tej sprawie obraduje Komisja ds. Nagłych PZPN. Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Planujemy opublikować nasze stanowisko w tej sprawie jutro - powiedział Polsatowi Sport Emil Kopański, rzecznik PZPN-u.

 

Z naszych źródeł wynika jednak jasno, że "Biało-Czerwoni" pozostaną w Warszawie, a Stadion Śląski ugości ich na pewno 7 września, podczas meczu z Finlandią.

 

Na dodatek nie zdarzyło się, by Komisja ds. Nagłych zajęła inne stanowisko niż wola prezesa i zarządu, a najwyższe organy federacji postanowiły właśnie o kontynuowaniu współpracy z PGE Narodowym, choć na znacznie korzystniejszych warunkach, niż pierwotnie proponowała spółka PL.2012+.

 

ZOBACZ TAKŻE: PZPN się wycofuje, ekspert wbija szpilkę. "Nie wypada. Finlandia to za mało"

 

Pozostając w szewskiej pasji, ale też podobnej dialektyce, warto zacytować legendarnego selekcjonera Antoniego Piechniczka.

 

- Stadion Śląski, a Ślązacy przede wszystkim, nie zasługują na to, żeby ich traktować z buta i robić wokół nich i legendarnego obiektu jakieś gierki. Swego czasu odebrano nam prawo organizacji grupowych meczów na Euro 2012 – w rozmowie z Polsatem Sport przypomina trener, który z mundialu 1982 r. przywiózł dla Polski srebrne medale, co dla współczesnej kadry brzmi jak marzenie ściętej głowy.

 

Województwo Śląskie zamieszkuje 4,5 mln ludzi, zatem po Mazowszu jest to najludniejszy region w kraju. Gdyby z całej populacji wyodrębnić kibiców piłkarskich, bez wątpienia Śląsk byłby naszą "jedynką". Tymczasem za wyjątkiem marcowego barażu ze Szwecją, z 2022 r., gdy Narodowy miał awarię iglicy, nie zagraliśmy w Chorzowie ani jednego meczu od 2020 r., od listopadowego 1:2 z Holandią.

 

Za rządów Cezarego Kuleszy nastąpiła centralizacja meczów reprezentacji Polski, która jest przecież ogólnonarodowym dobrem. Z 21 meczów tylko dwa rozegraliśmy poza Warszawą – oprócz barażu ze Szwecją w Chorzowie, w czerwcu 2022 r., w ramach Ligi Narodów, podjęliśmy Walię we Wrocławiu.

Zbigniew Boniek częściej woził reprezentację po Polsce niż robi to Cezary Kulesza

We wcześniejszych dwóch kadencjach Zbigniewa Bońka była większa dywersyfikacja i kadra regularnie podróżowała po kraju. Z 52 domowych meczów PGE Narodowy nie dostał nawet połowy, bo 22. Z pozostałymi PZPN pojechał do Gdańska i Wrocławia (po dziewięć razy), pięć razy na Stadion Śląski, a także do Poznania (czterokrotnie) i raz do Krakowa. Chorzowski "Kocioł Czarownic", nie tylko z racji na swą pojemność, ale też niepowtarzalną atmosferę, dostałby zapewne więcej spotkań, ale aż do końca 2017 r. był gruntownie modernizowany.

 

- Uważam, że wykreślając Śląski z aren Euro 2012, zrobiono Ślązakom i temu stadionowi wielką krzywdę. Pokazano nam plecy, wypięto się na nas. I to pomimo tego, że chorzowski kocioł jest swego rodzaju ikoną związaną z największymi sukcesami naszej reprezentacji. Ja wciąż czuję zadrę z tego powodu. Nie potrafię tego darować nie tylko PZPN, ale i czynnikom politycznym – grzmi Piechniczek i dodaje: - Boli mnie to, że wciąż tylko słyszę, jaki to Śląski jest be, bo lekkoatletyczny. A to jest uniwersalny obiekt.

Ślepa centralizacja to problem nie tylko piłki i sportu

Ten problem wykracza daleko poza piłkę nożną i sport, ale też przekłada się na nasze życie codzienne. Zamiast wzmacniać cały kraj, poprzez rozbudowę jego regionów, nie tylko tych najważniejszych i najludniejszych, magnesem karier i zarobków ściągamy elity i "elity" do Warszawy. Tylko dlatego, że zbudowaliśmy szybką kolej łączącą w dwie godziny ze stolicą Kraków, Katowice, Wrocław, Poznań i Gdańsk? Dlaczego u naszych sąsiadów mogą ze sobą konkurować Berlin z Frankfurtem, Hamburgiem i Monachium, a u nas nie jest to możliwe i niektórzy by byli najszczęśliwszy, gdyby Stadion Śląski zarósł pokrzywami. A wydawać się mogło, że podziały na Polskę A, B i C to już zmory z zamierzchłej przeszłości.

 

- Ja nie utożsamiam się z Narodowym, ale ze Śląskim. Na tym obiekcie wyrosła wielkość naszej piłki, tam się wykuły największe sukcesy. To się rozpoczęło w 1957 roku, kiedy wygraliśmy 2:1 z ZSRR po dwóch bramkach Gerarda Cieślika. Ślązacy byli bohaterami tamtego spotkania, by wymienić takie nazwiska jak Brychczy, Szymkowiak, Kempny czy Lentner. Jak dla mnie, to choćby nie wiem, co robili na Narodowym, to ten stadion nigdy nie dorówna Śląskiemu – grzmi Antoni Piechniczek, który jako mieszkaniec Wisły w województwie śląskim nie czuje się pasażerem drugiej czy trzeciej klasy, a takie dostaje sygnały, gdy kadra ciągle omija legendarną chorzowską arenę.

 

- Chcesz zobaczyć w akcji reprezentację Polski na żywo, musisz najpierw wydać 400 zł na pociąg w obie strony do Warszawy, a dopiero później 240 zł na bilet na mecz – słyszą całe rzesze kibiców ze Śląska, czy przyległych Małopolski i Dolnego Śląska.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie