Gigantyczny problem potentata w skokach! Mówi o bankructwie
Myślisz - potęgi skoków narciarskich, mówisz - Austria, Niemcy i Norwegia. Niestety, Norwegowie przyznają się do sporych problemów finansowych, co rzutuje na formę ich reprezentantów w tym sezonie. A może być jeszcze gorzej.
Skoki narciarskie kojarzone są przede wszystkim z takimi krajami jak Austria, Niemcy czy Norwegia. Do tego należy dodać Szwajcarię, Polskę, Finlandię i Japonię. Silni są również Słoweńcy. Ale nawet największe potęgi tej dyscypliny sportu mają swoje problemy.
Idealnym przykładem jest Finlandia, której kibice z rozrzewnieniem mogą jedynie wspominać czasy Mattiego Hautamakkiego czy Janne Ahonena. Od wielu lat kraj ten nie może doczekać się skoczka, który będzie dzielnie rywalizował o czołowe lokaty w Pucharze Świata. W tym sezonie najlepszy z Finów - Antti Aalto w klasyfikacji generalnej plasuje się na... 39. miejscu.
Istnieją obawy, że los Finlandii może podzielić Polska, gdzie nieuchronnie dochodzi do wymiany pokoleniowej. Nie ulega wątpliwości, że legendarna trójka, która dostarczała nam przez lata tyle emocji - Kamil Stoch, Dawid Kubacki i Piotr Żyła najlepsze czasy ma już za sobą, a pojedyncze zrywy nie zmienią mizernego krajobrazu ich dyspozycji. Iskierką nadziei na lepsze "jutro" jest Paweł Wąsek.
Jeszcze inny problem ma Norwegia. Tam z pozoru wszystko wygląda dobrze. Co prawda w tym sezonie żaden z norweskich skoczków nie liczy się w walce o Kryształową Kulę, ale w czołowej dziesiątce jest ich dwóch - ósmy Johann Andre Forfang oraz siódmy Kristoffer Eriksen Sundal. A przecież jeszcze niedawno w Pucharze Świata królował Halvor Egner Granerud.
ZOBACZ TAKŻE: Thurnbichler zdecydował! Mistrz świata nie wystartuje w lotach w Oberstdorfie
Norweskie media mówią jednak o czarnych chmurach nad tamtejszą federacją skoków narciarskich. Powodem gigantyczna dziura budżetowa, która może zmusić działaczy do drastycznych cięć. "Dagbladet" informuje o kłopotach z brakiem pieniędzy, a na jego łamach trener kadry Norwegów mówi dosadnie o obecnej rzeczywistości.
- Wypróbowaliśmy wiele produktów i metod, współpracowaliśmy z różnymi ludźmi. Trudno się zjeżdża z zaciągniętym hamulcem ręcznym. Ale w takim momencie się znajdujemy. Trudno jest być bankrutem, tak jak w życiu. Skoki Johanna są dobre. Kiedy masz złą prędkość, a kończysz drugi w Pucharze Świata, to skaczesz dobrze - przyznał Magnus Brevig na temat przeciętnej dyspozycji jego podopiecznych w tym sezonie.
Według opinii norweskich ekspertów, problemem ich rodaków jest zbyt wolna prędkość najazdu na próg. Mogłaby pomóc w tym specjalna maszyna do szlifowania nart, ale tamtejszy związek nie ma to funduszy. Koszt takiego sprzętu to półtora miliona norweskich koron, czyli ponad pół miliona złotych.
Warto podkreślić, że to właśnie w Norwegii, a konkretnie na skoczni w Trondheim w dniach 27 lutego - 8 marca odbędą się mistrzostwa świata. Być może udział przed własną publicznością pomoże norweskim skoczkom odzyskać blask.
Przejdź na Polsatsport.pl