Polski klub chce odzyskać pieniądze od gwiazd. Powodem fatalny sezon
![Polski klub chce odzyskać pieniądze od gwiazd. Powodem fatalny sezon](https://ipla.pluscdn.pl/dituel/cp/22/22acjkcnwnmscmueyf2ghuvddkbuavwp.jpg)
Takie sytuacje w świecie sportu, a nawet patrząc stricte na rozgrywki żużlowe, nie zdarzają się zbyt często. Krono-Plast Włókniarz Częstochowa postanowił bowiem odzyskać część pieniędzy od swoich byłych już zawodników, którzy przyczynili się do fatalnej postawy zespołu. Ten o mało nie spadł z PGE Ekstraligi, mimo że miał walczyć o czołowe lokaty.
Poprzedni sezon był dla Włókniarza najgorszym odkąd klub w 2017 roku wrócił do PGE Ekstraligi. Zamiast walki o medale, drużyna ledwo co utrzymała się w gronie najlepszych. A przecież w jej kadrze znajdowały się wielkie gwiazdy. Zabrakło jednak wszystkiego - począwszy od aspektów sportowych, jak i dobrej atmosfery. Dochodziło bowiem do kłótni i sprzeczek, a nawet rękoczynów między członkami drużyny i zawodnikami! Nad wszystkim nie umiał zapanować menedżer Janusz Ślączka, z którym bez żalu rozstano się po ostatnim meczu. Jego następcą został Mariusz Staszewski.
Włodarze Włókniarza nie zamierzali jednak zostawiać tej sprawy i postanowili wyciągnąć konsekwencje wobec tych, którzy rozczarowali. Mowa o Maksymie Drabiku i Mikkelu Michelsenie. Obaj totalnie zawiedli oczekiwania klubu i kibiców. Zwłaszcza ten drugi, który był zakontraktowany jako gwiazda mająca prowadzić "Lwy" po sukcesy.
Duńczyk nie tylko fatalnie spisywał się na torze, ale również popadł w otwarty konflikt z Madsenem - innym z liderów Włókniarza. Do niego akurat nie można mieć pretensji w kontekście wyników, aczkolwiek również ma wiele za uszami. Częstochowianie także do niego zwrócili się z poleceniem zwrotu części pieniędzy za przygotowanie do sezonu.
ZOBACZ TAKŻE: Rosyjski gwiazdor zaapelował do Polaków! Liczy na angaż
W żużlu to norma, że zawodnicy dostają pieniądze przed sezonem, aby mogli zainwestować w sprzęt. A ponieważ niektórzy żużlowcy Włókniarza totalnie zawiedli, oficjele klubu stwierdzili nienależyte przygotowanie się do rozgrywek. Stąd roszczenie sobie praw do odzyskania pieniędzy. Na to również pozwala regulamin.
Sęk w tym, że Włókniarz w trakcie sezonu... zalegał pieniądze Madsenowi. Dogadano się zatem, że Duńczyk nie będzie musiał oddawać pieniędzy, ale w zamian nie będzie żądał odsetek od faktu wypłaconych po terminie oraz zaległej umowy sponsorskiej, o czym informuje Przegląd Sportowy Onet.
Częstochowianie nie odpuszczą jednak Drabikowi i Michelsenowi. Ten pierwszy ma zwrócić do klubowej kasy 50 tysięcy złotych w pięciu ratach po 10 tysięcy. Z Duńczykiem wciąż trwają negocjacje, ale też jest blisko porozumienia.
Wracając do Madsena. Z nim klub dogadał się najszybciej, aczkolwiek on sam już wcześniej postanowił zmienić pracodawcę i w tym sezonie będzie bronił barw Stelmet Falubazu Zielona Góra. We Włókniarzu ścigał się od 2017 roku, będąc jego niekwestionowanym liderem i gwiazdą. Kulisy jego odejścia są mocno kontrowersyjne. W klubie podkreślają, że zbyt późno dowiedzieli się o jego planach, mimo że wcześniej deklarował chęć kontynuowania kariery pod Jasną Górą. Z tego powodu działacze nie kwapili się ze wzmacnianiem składu. Gdy jednak Madsen postanowił odejść, klub szybko musiał szukać zastępstwa. Rynek jest ubogi, więc sięgnięto po Jasona Doyle'a, który jednak nie gwarantuje aż takich zdobyczy, co Madsen.
Włókniarz w tym sezonie jest typowany jako jeden z kandydatów do spadku. Być może los okaże się jednak przewrotny dla "Lwów" i tak jak w poprzednim roku zamiast walczyć o medale, był blisko degradacji, tak w tegorocznych rozgrywkach skazywany na dolne rejony tabeli zespół powalczy o coś więcej.
Przejdź na Polsatsport.pl![](https://ipla.pluscdn.pl/dituel/cp/js/js6oj57wqnz8t8c459fst2z159mmubks.jpg)