Polacy pokazali serce i charakter w starciu z ekipą z elity MŚ! Kapitan dogonił legendę
Przywykliśmy do sytuacji, w której polskie drużyny, np. piłkarze na ostatnich ME, pakują się już do domu. Tymczasem hokeiści na identycznym etapie, pokonując 3:1 groźnych Słoweńców, znacznie przybliżyli się do końcowego zwycięstwa w turnieju Euro Ice Hockey Challenge Sosnowiec Cup. Kapitan Polaków Krystian Dziubiński rozegrał 191. spotkanie w barwach narodowych, zrównując się z piątym na liście wszech czasów legendarnym obrońcą śp. Jerzym Potzem,


Paweł Zygmunt: Mieliśmy słaby początek, ale bardzo dobrze na to zareagowaliśmy

Mirosław Minkina: Drużyna złapała wiatr w żagle i sprawia nam dużo radości swoją grą

Robert Kalaber: Znaleźliśmy drogę do zwycięstwa, choć kosztowało nas to dużo sił

Karol Biłas: W poprzednich latach nie pomagały mi kontuzje i mam nadzieję, że teraz pokażę, na co mnie stać

Krystian Dziubiński: Stać nas na to, żeby powalczyć o powrót do elity
Słoweńcy są wzorem godnym do naśladowania niemal w każdej dyscyplinie sportu. Dwumilionowy kraj znacznie wyżej od nas stoi nie tylko w hokeju, ale też w koszykówce, piłce ręcznej, narciarstwie alpejskim, skokach narciarskich, nie wspominając o kolarstwie. Za wyjątkiem siatkówki, piłki nożnej i tenisa dystansują nas niemal we wszystkim, dysponując 18-krotnie mniejszym potencjałem ludzkim. Mają za to świetny system rozwoju sportu i niemałe nakłady.
ZOBACZ TAKŻE: Drugi mecz, druga wygrana reprezentacji Polski!
Tym razem w Sosnowcu pokonaliśmy ich w hokeju i nie tylko dlatego, że najbardziej ulgowo potraktowali turniej EIHC. Ze składu, który 10 miesięcy temu wywalczył awans do elity MŚ przywieźli tylko czterech hokeistów (Rozle Bohnic, Aljosa Crnovic, Matic Torok i Marcel Mahkovec). Trener Edo Terglav zdecydował się na przegląd zaplecza. Z naszych informacji wynika, że na MŚ elity, oprócz wyżej wymienionych, może jeszcze zabrać bramkarza Matiję Pintaricia i napastnika Nikę Simsicia.
Polska w Sosnowcu występuje również w składzie dalekim od optymalnego. Na dodatek na regenerację, po czwartkowym 5:2 z Włochami, miała o kilka godzi mniej niż rywal. Poza tym trener Kalaber zluzował środkowego pierwszego ataku Kamila Wałęgę, a Bartosz Fraszko doznał kontuzji - przyjął strzał na stopę, przez co pękła mu w niej kość.
M.in. dlatego też podopieczni Terglava na początku sprawiali wrażenie świeższych. I dość szczęśliwie wyszli na prowadzenie – będący już za bramką Mahkovec obił krążek o plecy Johna Murraya.
„Biało-Czerwoni” byli podmęczeni, ale charakteru im nie brakło. Na początku II tercji, po zgraniu Mikołaja Sytego, strzałem pod poprzeczkę wyrównał Dominik Paś, zdobywając trzeciego gola podczas sosnowieckiego turnieju. Sędziowie uznali bramkę po analizie wideo, gdyż nie byli pewni, że krążek przekroczył linię bramkową.
Jeszcze w tej samej odsłonie zwycięskiego gola zdobył dla nas 22-letni obrońca Karol Biłas, który zapuścił się pod bramkę Słoweńców i tak naprawdę podawał, ale przypadkowo krążek do bramki skierował próbujący przeciąć podanie Bericić.
W ostatniej minucie rywale próbowali wyrównać za wszelką cenę, wycofali bramkarza. Wówczas skarcił ich Paweł Zygmunt, który pod bramką Murraya odebrał krążek i uderzeniem z dystansu, przez dwie trzecie lodowiska podwyższył na 3:1. Asystę przy tym trafieniu zapisano także Murrayowi.
- Johnny utrzymał nas przy życiu szczególnie w pierwszej tercji, broniąc w ciężkich sytuacjach – chwalił spolonizowanego Amerykanin trener Polaków Robert Kalaber.
- Widać było nie tylko, że nogi nie niosą tak jak w czwartek, bo są cięższe, ale też zabrakło podejścia mentalnego takiego, jak w meczu z Włochami. Chłopcy myśleli, że spotkanie ze Słowenią będzie łatwiejsze, Tymczasem Słowenia pokazała, że ma bardzo zdolną młodzież i była świetnie zorganizowana – dodał nasz selekcjoner.
Wielka chwila Krystiana Dziubińskiego. Dogonił legendę Jerzego Potza
Kapitan „Biało-Czerwonych” Krystian Dziubiński rozegrał 191. spotkanie w barwach narodowych. Na liście wszech czasów awansował na piąte miejsce, zrównując się z legendarnym obrońcą, śp. Jerzym Potzem, który uczestniczył w czterech IO – w Sapporo (1972), Innsbrucku (1976), Lake Placid (1980) i Calgary (1988). Do czwartego w zestawieniu Damiana Słabonia brakuje mu 12 meczów. Gdy zagailiśmy go, że w parę lat gry jest w stanie doścignąć nawet Marcina Kolusza (210 spotkań) i menedżera reprezentacji Leszka Laszkiewicza (213 meczów), zaooponował.
- Kilka lat to troszkę przesada. Nie życzyłbym sobie aż tak długiej kariery, ale cieszą mnie te występy. Zawsze zazdrościłem wujkowi Bogdanowi Dziubińskiemu tego, że był na IO w Lake Placid. Nie wiem, czy nam się uda to dokonać, ale nadrabiam czymś innym. Cieszę się z tego, co robię dla reprezentacji – powiedział Polsatowi Sport podczas pomeczowego roztrenowania na rowerze stacjonarnym.
O ile popularny „Dziubek” dobija powoli do brzegu swej pięknej przygody z hokejem, o tyle na początku rejsu jest dopiero 22-letni Karol Biłas. Wychowanek STS-u Sanok od trzech lat dostaje szanse gry w reprezentacji, podczas turniejów niższej rangi, ale na MŚ nie było mu jeszcze dane zagrać. Czy teraz to się zmieni? Wszak jego bramka przesądziła o pokonaniu Słowenii.
- Myślę, że samo strzelenie bramki nie będzie tak istotne, jak gra w obronie, odpowiedzialność itd. W poprzednich latach na przeszkodzie stanęły mi kontuzje, miałem już dwie operacje. Teraz kontuzje mnie omijają – cieszy się Biłas.
Sanocka młodzież spod warsztatu trenera Ząbkiewicza
Do kadry przebija się ze swym rówieśnikiem i kolegą klubowym Bartoszem Florczakiem. To smaczne owoce pracy długoletniego trenera sanockiej młodzieży Krzysztofa Ząbkiewicza.
- Trener Krzysiek prowadził nas niemal przez całe życie. Przeprowadziliśmy z nim dużo rozmów, także po meczach reprezentacji. Pomaga nam też to, że w Sanoku dostajemy dużo minut gry na lodzie – dodał Karol.
W kontekście do kwietniowo-majowych MŚ Dywizji IA w Rumunii Biłas może mieć spory problem – brak treningów, jeśli jego STS szybko odpadnie z play-offu, a w ćwierćfinale z pewnością nie będzie faworytem w starciu z liderem – GKS-em Tychy.
- Będę szukał alternatyw. Jeśli ktoś odpadnie z play-offów, to postaram się dostać do niego na treningi – obiecuje Biłas.
- Faktycznie, istnieje duże ryzyko, że pod koniec lutego niektórzy zawodnicy nie będą mieli gdzie trenować i rozgrywać meczów. MŚ zaczynają się dopiero 27 kwietnia, więc to całe dwa miesiące bez procesu treningowego. To bardzo duży problem. Mam nadzieję, że ktoś z PHL dostrzeże potencjał Karola i się nim wzmocni – reaguje trener Kalaber.
Strzałem do pustej bramki, przez dwie trzecie lodowiska, na 3:1 wynik ustalił Paweł Zygmunt. Jedyny Polak grający w czeskiej ekstraklasie, w Vervie Litwinów.
- Przypomniały mi się czasy juniorskie, gdy w barwach Polonii Bytom, na olimpiadzie młodzieży strzeliłem takiego samego gola, również w Sosnowcu, tyle że na starym lodowisku Zagłębia – opowiadał 25-letni napastnik.
Prezes Minkina postawił cele przed MŚ w Rumunii
Prezes PZHL-u Mirosław Minkina cieszy się z powodzenia kadry w Sosnowcu, ale ma świadomość, że na MŚ Dywizji IA będzie o niebo trudniej.
- Zawsze patrzę na świat z optymizmem. Planem minimum jest utrzymanie się w Dywizji IA, natomiast celem głównym jest powrót do elity – powiedział Polsatowi Sport.
W sobotę, o godz. 14:30 Polacy zmierzą się z Węgrami, którzy w ubiegłym roku wywalczyli powrót do elity MŚ.
Docelową imprezą dla reprezentacji Polski są MŚ Dywizji IA w Rumunii, które zostaną rozegrane od 27 kwietnia do 3 maja. Transmisja z MŚ wyłącznie na sportowych kanałach Polsatu i na Polsat Box Go.
Przejdź na Polsatsport.pl