Polska gwiazda przed startem w Mediolanie: Coraz bardziej się rozkręcam!

W najbliższy weekend w Mediolanie odbędzie się ostatnia w tym sezonie edycja World Tour w short tracku. Zawody rozgrywane będą na obiekcie, na którym już za niecały rok zostaną rozdane medale igrzysk olimpijskich. - Teraz chciałabym nie zastanawiać się nad tym, że to start na obiekcie olimpijskim, choć na pewno gdzieś tam te myśli z tyłu głowy będą przychodziły – mówi przed startem we Włoszech reprezentantka Polski, Natalia Maliszewska.

Polska gwiazda przed startem w Mediolanie: Coraz bardziej się rozkręcam!
Fot. PAP
World Tour w short tracku odbędzie się w Mediolanie. Transmisje wyścigów głównych w sobotę i niedzielę od 14:00 na sportowych antenach Telewizji Polsat i online w Polsat Box Go.

Grzegorz Michalewski: Patrząc na Twój występ w ostatnim World Tourze w Tilburgu to chyba możesz to skwitować jednym określeniem: wróciłam! Poza świetną dyspozycją, widać było u Ciebie taką radość z każdego kolejnego przejechanego wyścigu.

 

Natalia Maliszewska: To prawda, zresztą to było już widać w czasie mistrzostw Europy w Dreźnie. Zeszło ze mnie ciśnienie, które od początku sezonu na siebie nakładałam. Chciałam bardzo szybko wrócić do mocnego ścigania, bo wydawało mi się że to będzie takie proste - włożę strój, kask oraz łyżwy i będę jeździć tak jak zawsze. W tamtym momencie zderzyłam się z rzeczywistością, która nie dawała mi większego spokoju i każdy start był bardzo ciężki i taki emocjonujący. Po mistrzostwach Europy to się zmieniło i do Holandii jechałam już z innym nastawieniem i większym spokojem. Właśnie ten spokój przełożył się na moją dyspozycję oraz radość z jazdy. Indywidualnie zakwalifikowałam się do finału na 500 metrów i w tym decydującym wyścigu, choć przecież bardzo krótkim, to jednak starałam się czerpać radość z każdej tej sekundy. Było naprawdę blisko podium i choć ostatecznie się nie udało, to i tak bardzo się cieszę z tego szóstego miejsca.

 

Zaraz po wyścigu podjechałaś do trenerki Urszuli Kamińskiej. O czym rozmawiałyście po tym finale?

 

Trenerka zapytała się mnie: „dobrze się bawiłaś Natka?”. A ja mówię, że najlepiej jak tylko mogłam. Było naprawdę bardzo fajnie i czułam się znakomicie.

 

A propos powrotów. W Tilburgu startowałaś w tym swoim jasno różowym kasku. Czy ta zmiana spowodowana była tym, że miał Ci przynieść szczęście?

 

Zażartuję sobie tutaj, że po prostu ładnie w nim wyglądam, a poza tym ten różowy kask jest już charakterystyczny i ludzie mnie z nim kojarzą Więc to taki żarcik z nutką prawdy. Lubię ten kask i ten kolor, bo to jest „perfect pink” (perfekcyjny różowy - przyp. red.), który sobie wymyśliłam i udało się go stworzyć razem z moim znajomym lakiernikiem z Białegostoku. Na ostatnich mistrzostwach Europy połamałam poprzedni kask w trakcie upadku w półfinale i nie mogłam już dalej w nim jeździć. Po powrocie z Drezna zmieniłam na swój stary - nowy i dobrze się w nim czuję. Nie będę „ściemniać”, bo to jest na pewno mój kolor, który chciałabym ze sobą zatrzymać.

 

Zmagania w Holandii zakończyłaś – poza wspomnianym szóstym miejscem w finale A na 500 metrów - czwartymi lokatami w sztafecie żeńskiej oraz mieszanej. Jak oceniasz te oba starty?

 

Jeśli chodzi o półfinał sztafety żeńskiej to mamy taki ogromny niedosyt. Myślę, że każda z nas czuła że naprawdę chciałyśmy i walczyłyśmy do samego końca o to, żeby stanąć na podium. Wiem że Kamila (Stormowska - przyp. red.) oddała wszystko co mogła na tych ostatnich dwóch okrążeniach, zresztą walczyła jak każda z nas o to żeby na tym podium się znaleźć. Byłyśmy świadome i przygotowane na tę walkę i myślę, że to było widać. Wprawdzie zostawiłyśmy na lodzie całe „serducho”, ale niestety nie udało nam się tego zakończyć na podium, więc na pewno pozostał niedosyt.

 

Jak skomentujesz decyzję o ukaraniu was dyskwalifikacją w finale sztafety mieszanej. Finałową rywalizację ukończyliście na drugim miejscu, ale po otrzymaniu kary, spadliście na czwarte miejsce.

 

Nie ma się co oszukiwać, ale popełniliśmy błąd. Wiadomo, że jest nam przykro, bo naprawdę super przejechaliśmy ten finał. Z drugiej strony padły też pytania gdyby taka sytuacja zdarzyła się naszej drużynie, że ktoś wychodząc na zmianę strąciłby naszego zawodnika z lodu i nie wyszedłby na zmianę. My też chcielibyśmy sprawiedliwości w tej sytuacji, aby to zostało odebrane właśnie w taki sposób. To była słuszna decyzja. Z drugiej strony w sztafecie żeńskiej i mieszanej nie mamy nic do stracenia, tylko ciągle możemy coś zyskać. Jesteśmy cały czas widoczni i pokazujemy się z dobrej strony. Short track jest niesprawiedliwy i często potrzeba też odrobinę szczęścia, my na razie po prostu chyba tego szczęścia jeszcze nie mamy. Mam nadzieję, że to się niebawem zmieni na naszą korzyść.

 

Ponad roczna przerwa w treningach zrobiła swoje i to było widać w pierwszych startach w tym sezonie. Dało się zauważyć, że potrzebujesz czasu, aby wrócić do swojej optymalnej formy. Patrząc na Twoje występy w Tilburgu czujesz, że masz jeszcze w sobie jakieś rezerwy?

 

Nie wiem czy można to nazywać rezerwami. Byłoby tak gdybym była w super formie i zastanawiałabym się nad tym czy byłabym w stanie „dociągnąć” w takiej dobrej formie do końca sezonu. Ja mam wrażenie że u mnie jest troszeczkę inaczej, bo ja bardziej się rozkręcam i sama nie wiem jakie tempo to rozkręcanie będzie miało i na jakim poziomie po prostu skończę ten sezon. Mam wrażenie że przynajmniej w startach indywidualnych na 500 i nawet na 1000 metrów pokazuję, że się rozwijam i adaptuję się do okrążeń. Cieszą mnie też te pierwsze dwa i pół kółka na 500 metrów. Widać, że ten start nie jest już takim ciężkim i męczącym momentem. Początkowo walczyłam o to żeby złapać się za dziewczynami, a teraz już normalnie jadę z nimi i jeszcze zaczynam wyprzedzać. Na pewno te ostatnie półtora okrążenia jest takim momentem, który się może jeszcze rozwinąć. Podobnie jest z dystansem 1000 metrów, bo zauważam że wracają do mnie te moje stare, dobre nawyki.

 

To znaczy?

 

Może to śmiesznie zabrzmi, ale po prostu mogę wziąć wdech i wydech w momencie w którym robi się ciężko. W sytuacji kiedy kwas „zalewa” nogi i po prostu zaczyna piec i wtedy to jest ten moment kiedy trzeba właśnie wziąć ten wdech, dosłownie na chwilę się wyłączyć i nie zastanawiać się nad tym co się dzieje poniżej pasa, tylko jechać dalej. Każdy bieg ma swoje bardzo dobre momenty i elementy którymi się „żywię” - jak to często mówię do trenerki Uli (Kamińskiej przyp. red.). Właśnie te momenty i elementy dają mi bardzo dużo takiego potrzebnego paliwa.

 

W zakończonych w połowie stycznia mistrzostwach Europy w Dreźnie zdobyłaś w obu sztafetach dwa brązowe medale. Który z nich było trudniej wywalczyć?

 

Myślę, że sztafeta żeńska to było coś czego przez kilka lat po prostu nie potrafiłyśmy „dojechać”, bo to może nie była nawet presja, że już tyle czasu minęło od zdobycia pierwszego medalu na mistrzostwach Europy, ale już trochę człowiek chciałby stanąć na tym „pudle” żeby to już wreszcie „odbębnić” jako wykonane zadanie. Pamiętam jak na kilka dni przed mistrzostwami Europy stanęłam w szatni - akurat były wszystkie dziewczyny - i tak po prostu się ich zapytałam: „ej laski, to co zdobywamy ten medal w ten weekend, bo tak trochę by wypadało”. I ten uśmiech na twarzy dziewczyn się rzeczywiście pojawił i wszystkie przytaknęły.

 

A ten krążek wywalczony w sztafecie mieszanej?

 

Mam wrażenie, że tutaj jest zupełnie inna energia. Michał Niewiński, który jest taką bardzo silną osobowością, uwielbiam z nim zbijać piątki przed biegiem, bo to jest taka silna, solidna piątka. Zresztą ja też mam taką i pasuje mi strasznie ta energia.

 

Medal w sztafecie kobiet był drugim w historii short tracku, zdobyty po dwunastu latach przerwy. Zresztą ten pierwszy wywalczony w Malmoe w 2013 roku, także był Twoją zasługą. Gdybyś miała je porównać, to który z tych krążków darzysz większym sentymentem?

 

Trudne pytanie. Wiadomo, że pierwszy medal zawsze będzie właśnie tym pierwszym. Po tylu latach mam wrażenie, że zdobywanie medalu na mistrzostwach Europy z zupełnie inną drużyną jest też trochę takim momentem jakbym to zrobiła po raz pierwszy. Znowu miałam okazję stanąć na podium i cieszyć się tym co zrobiłyśmy i osiągnęłyśmy. Niestety ten „przestrzał” czasowy daje mi znać, że ja już naprawdę bardzo długo jestem w kadrze. Z drugiej strony cieszę się że mogłam posmakować tego medalu będąc najmłodszą w ekipie. Przy pierwszym podium startowałam z dziewczynami, które były dużo bardziej doświadczone ode mnie i ja tak naprawdę tylko pomogłam na tyle na ile mogłam. One wtedy bardziej we mnie wierzyły, niż ja sama w siebie. Tutaj w Dreźnie mogłam być na zupełnie innej pozycji. Byłam najstarsza, najbardziej doświadczona, takim trochę liderem tej sztafety. Chciałabym podziękować tym dziewczynom za to, że mogłam się tam z nimi znaleźć. Te dwa medale są zupełnie inne. Wydaje mi się, że nie da się ich porównać i jeden i drugi na pewno bardzo mocno zostaną w moim serduszku.

 

Przed nami ostatnie w tym sezonie zawody z cyklu World Tour, ale bardzo ważne z racji tego, że odbędą się z Mediolanie niemal rok przed igrzyskami olimpijskimi. W jaki sposób podchodzisz do tego startu?

 

Tak jak już wcześniej wspominałam, presję którą nakładałam na siebie bardzo mocno zaniżała mój „performance”. Teraz chciałabym nie zastanawiać się nad tym, że to start na obiekcie olimpijskim, choć na pewno gdzieś tam te myśli z tyłu głowy będą przychodziły. Doskonale wiem, że to będzie za rok, a do tego czasu chciałabym po prostu powrócić do tego jak się czułam za każdym razem wchodząc na lód i ten start w Mediolanie będzie kolejnym etapem w moim - nie chciałam używać tego słowa - ale takim powrocie. Chciałabym znowu poczuć się jak Natalia Maliszewska, która cieszy się z jazdy, która przechodzi z biegu do biegu, która umie się ścigać i odnalazła swoje miejsce w tym świecie łyżwiarskim.

 

World Tour w short tracku odbędzie się w Mediolanie. Transmisje wyścigów głównych w sobotę i niedzielę od 14:00 na sportowych antenach Telewizji Polsat i online w Polsat Box Go.

Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Szwecja - Czechy. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie