Iwanow: Lekcja odrobiona. Kolejne punkty do rankingu
Jagiellonia zrobiła swoje. Z nawiązką. Drugie zwycięstwo nad Backą Topolą daje nie tylko dowód na ciągły rozwój zespołu, ale i kolejne punkty do rankingu dla całej polskiej klubowej piłki. Efekty z tego, co w spotkaniach 1/16 finału Ligi Konferencji zdobyła ekipa Adriana Siemieńca, czerpać zatem będzie nie tylko drużyna z Podlasia. To także trzeba podkreślać i doceniać.


Maciej Stolarczyk: Adrian Siemieniec utrzymuje wewnętrzny spokój

Jagiellonia straci swoją gwiazdę? "Łakomy kąsek"

Jagiellonia Białystok - TSC Backa Topola. Obszerny skrót meczu
Każdy mecz jest lekcją, jeżeli nie zawsze bolesną, to tym lepiej. Przed tygodniem w Serbii „Jaga” dość często łapana była w pułapki ofsajdowe. Ale wnioski zostały wyciągnięte, element poprawiony i już po dziesięciu minutach szybkie wyjście z własnej połowy z odpowiednim tempem zagrania przez Jesusa Imaza oraz z właściwym momentem wyjścia do piłki Kristoffera Hansena dały drużynie z Białegostoku pierwszego gola.
ZOBACZ TAKŻE: Radość po meczu Jagiellonii, a tu nagle cios z Niemiec. To zaszkodzi Polsce
Obecność Norwega w podstawowej jedenastce była w zasadzie jedyną niespodzianką, jeśli chodzi o wyjściowy skład. Siemieniec powiedział jednak wprost – Miki Villar i Hansen pasowali bardziej pod specyfikę przeciwnika. To, że miał rację, pokazała nie tylko bramkowa akcja „Dumy Podlasia”. Hiszpan zaliczył przecież asystę, a wprowadzony za niego Darko Czurlinow wypracował trzeciego gola. Zarządzanie meczem? Bomba! Kontuzja Michala Sacka? W jego miejsce wchodzi bez problemu grający już przed tygodniem (Czech pauzował za kartki) w wyjściowej jedenastce Norbert Wojtuszek. Klub na kryzysową sytuację tym transferem też doskonale się przygotował.
Fakt, że trener mistrzów Polski, mając w perspektywie dwa trudne wyjazdy – na Cracovię w Ekstraklasie i na Legię w Pucharze Polski – nie kombinował nadmiernie ze składem, nie kryjąc się za skomplikowaną najbliższą przyszłością świadczy o tym, że mimo młodego wieku sporo już doświadczył i jest szkoleniowcem nie szukającym „kwadratury koła”. Polskie przysłowie mówiące o indyku myślącym o ostatnim dniu tygodnia sprawdziło się już wielokrotnie. Mimo korzystnego wyniku w Backiej Topoli i świadomości, że rywal w tym roku swoje każde spotkanie przegrał, Siemieniec nie kalkulował. Bo wszyscy wiemy, że przed meczem nikt jeszcze nie wygrał, a wielu przegrało. To jedna z fraz, której często używał, pracując jeszcze w Białymstoku, Michał Probierz. To święte słowa.
Chcąc grać w pucharach, musisz być przygotowany na większą niż normalnie intensywność grania. Klasa przeciwników już podczas obozu w Turcji była dobrana właśnie pod kątem wiosennych wymagań. Drużyna miała być gotowa na inne tempo i szybsze myślenie, dlatego w styczniu rywalizowała m.in. z Dinamem Zagrzeb, które w Europie gra od lat i nie kończy swej przygody na letnich eliminacjach. I w tej kwestii lekcja została właściwie odrobiona.
