Kamil Stoch miał plan na MŚ! "Rozmawialiśmy, ale kim ja jestem?"

Michał BiałońskiZimowe

- Wiadomo, że główną motywacją Kamila Stocha było to, żeby pojechać na MŚ i walczyć tam o medale. Oczywiście, że rozmawialiśmy w Sapporo, ale nie na temat Pucharu Kontynentalnego. Podkreślam, nie jestem osobą, która powinna mu doradzać w jakikolwiek sposób – powiedział nam Maciej Kot, który ostatnio wywalczył dla Polski dodatkowe miejsce w PŚ w skokach narciarskich. Jest też optymistą przed dalszą częścią MŚ, na które on, ani Stoch nie został zabrany.

Kamil Stoch miał plan na MŚ! "Rozmawialiśmy, ale kim ja jestem?"
PAP
Kamil Stoch w styczniu zdobył wicemistrzostwo Polski, ale na MŚ nie został zabrany choćby jako szósty skoczek. Maciej Kot (z prawej) rozmawiał z nim podczas PŚ w Sapporo

Michał Białoński, Polsat Sport: Masz zagwarantowane ze strony trenera Thomasa Thurnbichlera, że wystartujesz w marcowych konkurach Pucharu Świata, w związku z tym, że to właśnie ty wywalczyłeś dla Polski dodatkowe, szóste miejsce?

 

Maciej Kot: Gwarancji nie mam. Wiadomo, że trener i cała kadra, która jest na MŚ, koncentruje się na imprezie centralnej. Ja przygotowuję się do kolejnego periodu, natomiast myślę, że tak jak to było do tej pory, czyli zawodnik, który powiększył naszą kwotę, jedzie na zawody o PŚ. Mam nadzieję, że tak będzie dalej, ale wiadomo, że przez najbliższe dni jeszcze różne rzeczy się mogą wydarzyć. Ja po prostu muszę być gotowy na to, żeby pojechać na te zawody. Dlatego dam z siebie wszystko, by mimo przerwy w startach być w stu procentach gotowym. Oczywiście, przerwa nie jest łatwa, ona może mnie wybić z rytmu, więc muszę przygotować dobrą formę fizyczną na cykl Raw Air, który jest bardzo wymagający pod tym względem.

 

ZOBACZ TAKŻE: Cudu w Trondheim nie było. Ekspert zastanawia się, co nasi skoczkowie robili w lecie

 

Na ostatnich zawodach PŚ w Sapporo byłeś razem z Kamilem Stochem. Czy nie doradzałeś mu po koleżeńsku, by zjechał o piętro niżej, do Pucharu Kontynentalnego, by w tamtejszej rywalizacji poszukać zwyżki formy? Tym bardziej że na ten krok decyduje się wielu skoczków o znanych nazwiskach jak Robert Johansson, czy Manuel Fettner?

 

Kim ja jestem, żeby doradzać Kamilowi Stochowi? Kamil jest wielkim mistrzem, który osiągnął w skokach właściwie wszystko, co można. Nie jestem na takiej pozycji, bym w czymkolwiek mógł mu doradzać. Kamil jest tak doświadczonym i utytułowanym zawodnikiem, że sam wie, co dla niego najlepsze. Ma sztab szkoleniowy, który koncentruje się tylko i wyłącznie na nim. Michal Doleżal i Łukasz Kruczek to są doświadczeni trenerzy, którzy na pewno we własnym gronie to wszystko przedyskutowali. Wydaje mi się, że Kamil też jest zainteresowany tylko i wyłącznie najwyższymi celami. Wiadomo, że jego główną motywacją było to, żeby pojechać na MŚ i walczyć tam o medale. Jego tylko taka stawka interesuje.

 

Oczywiście, że rozmawialiśmy, ale nie na temat Pucharu Kontynentalnego. Podkreślam, nie jestem osobą, która powinna mu doradzać, w jakikolwiek sposób.

 

Paweł Wąsek jest nowym liderem polskich skoków, ale pozostali skoczkowie mają problemy z utrzymaniem wysokiej formy, czy nawet powrotem do niej. To może być pochodną jeszcze z przygotowań do sezonu 2023/2024, gdy organizmy zostały przetrenowane?

 

Ciężko mi powiedzieć. Wydaje mi się, że analiza poprzedniego sezonu została przeprowadzona bardzo wnikliwie i ona była dobra. Wnioski były wyciągnięte, zmiany zostały wprowadzone. Natomiast trudno mi powiedzieć, co w tej chwili nie funkcjonuje, gdyż nie mam kontaktu z tą grupą. My jeździmy na PK, a oni na PŚ i można powiedzieć, że jestem bardzo skoncentrowany na swojej pracy. Ją głównie analizuję. Po sezonie przyjdzie czas, by usiąść i o tym porozmawiać, co nie zadziałało. Oczywiście, jest to pytanie bardziej do sztabu szkoleniowego.

 

Są jakieś plusy?

 

Ja wciąż widzę motywację w ich pracy. Mimo że im nie idzie, to cały czas próbują, wiedzą, w którą stronę mają iść. I mam nadzieję, że to w końcu przyniesie rezultat. No kiedy, jak nie teraz, podczas imprezy docelowej, w tym najważniejszym momencie sezonu.

 

Czy jesteś zadowolony ze zmian sprzętowych, jakie zaszły przed sezonem?

 

One nie są łatwe i czasami niewiele zmieniają, jeżeli chodzi o czucie zawodników i osiągane odległości, a bardziej utrudniają życie, jeśli chodzi o przygotowanie sprzętu, szycie, dopasowanie się do niego. Zatem niby zmiany były niewielki, ale sporo utrudniły w przygotowaniach. Dopasowywanie kombinezonów, nowe kroje itd. Myślę, że finalnie setup, który mam, funkcjonuje. Czuję się w nim dobrze. Wspólnie z trenerem Wojciechem Toporem doszliśmy do zestawu, który pozwala skakać naturalnie, w którym czuję się dobrze i nic mi nie przeszkadza. Jest w stanie pomóc wtedy, gdy jest dobry skok.

 

Ile masz kombinezonów? Mieścisz się w limicie narzuconym przez FIS?

 

Ja mam zaczipowane trzy, może cztery kombinezony. Bez startów w PŚ nie można ich czipować, więc ja mogłem to robić tylko wtedy, gdy dostawałem szansę, czyli w Lillehammer, Wiśle i ostatnio Sapporo. Na Puchar Kontynentalny mam osobne kombinezony, żeby nie zużywać tych zaczipowanych. W PK nie ma limitu. Tam jest troszkę inny system – w drugiej serii trzeba skakać w tym samym kombinezonie, co w pierwszej. W ten sposób mam dwie linie kombinezonów – jedna na PŚ, a druga na PK.

 

Na razie masz 13 pkt w PŚ. Jaki stawiasz sobie cel na ostatni miesiąc sezonu?

 

Zdobycie kolejnych punktów. Im więcej, tym lepiej. Stoi przede mną duże wyzwanie, ponieważ większość konkursów będzie się odbywać na skoczniach mamucich, na których w zeszłym roku sobie nie poradziłem. Można powiedzieć, że te "mamuty" mnie trochę pokonały. W Oslo i Lahti zazwyczaj czuję się dobrze. Tam mam nadzieję powalczyć o wysokie lokaty, najlepsze, jakie osiągnąłem w tym sezonie.

 

Będzie rewanż na skoczniach do lotów?

 

W Vikersund chciałbym w końcu polatać, mieć z tego radość, frajdę. Latać ponad 200 m. Tylko w ten sposób, mając frajdę i czując się swobodnie, można myśleć o dobrych wynikach na mamucie. Wtedy one przychodzą automatycznie.

 

Podejrzewam, że od Vikersund będzie zależeć Planica, czy na nią pojadę. Nie wybiegajmy aż tak bardzo w przyszłość. Tym bardziej że stoi przede mną duże wyzwanie – sam powrót do Pucharu Świata, ale jestem na dobrej drodze do tego, by skakać tak jak w Pucharze Kontynentalnym. Czyli dobrze, naturalnie. Sprawiać sobie radość nie tylko z wyników, ale też z dalekich skoków.

 

Czyli odnośnie lotów starasz się zastosować recepturę, która przyniosła powodzenie w Oberstdorfie Pawłowi Wąskowi, dla którego największe obiekty były piętą achillesową, a 26 stycznia zajął czwarte miejsce w PŚ i poprawił rekord życiowy pod względem długości skoku na 233 m?

 

Udane loty narciarskie sprowadzają się do frajdy z latania. Żeby czerpać z nich przyjemność, trzeba skakać stabilnie i wtedy nie ma z tym problemu. Wiadomo, że jeżeli zawodnik jest nie do końca w dobrej formie, jego skoki są niestabilne, zdarzają się błędy po wyjściu z progu, to pewności siebie i swobody brakuje. Jeżeli forma jest na odpowiednim poziomie, to skoki wyglądają dobrze, naturalnie na każdym obiekcie. Zawodnik zaczyna budować pewność siebie, swobodę. Wraz z tym skoki stają się coraz dalsze, pojawia się radość. Wtedy można walczyć o rekordy życiowe. Taki mam cel.

 

Fajnie było patrzyć na Pawła, który rzeczywiście swoje loty na mamucie ewoluował, skakał coraz lepiej. Widać było moment, w którym złapał radość z latania i to przyniosło mu świetne wyniki.

 

Pierwszy konkurs na MŚ nam nie wyszedł. Najlepszy Polak – Paweł Wąsek na skoczni normalnej był dopiero 10., Dawid Kubacki – 19., Piotr Żyła – 20., Aleksander Zniszczoł – 28., a Jakub Wolny – 29.  W czwartek czeka nas konkurs drużynowy, a w sobotę indywidualny na skoczni dużej. Poproszę cię o ekspercką opinię. Czy doczekamy się w którymś z nich pierwszego w tym sezonie Polaka na podium?

 

Tak. Logika podpowiada, że w konkursie indywidualnym największe szanse ma na to Paweł Wąsek, który skacze najlepiej, najrówniej. Natomiast myślę, że w składzie naszej reprezentacji mamy takich zawodników, którzy obecnie schowani są w cieniu, ale i tak są w stanie, na jeden konkurs przygotować taką formę, która pozwoli im wskoczyć na podium. Poza tym mamy konkurs drużynowy, a jako drużyna zawsze jesteśmy silni. Nawet gdy coś nie idzie, to jesteśmy w stanie się zmotywować i skakać na równym, wysokim poziomie. Liczę na to, że tak się stanie tym razem, trzymam kciuki za chłopaków. Wszystko jest możliwe, wszystko jest w ich rękach, nogach i głowach.

Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Kanada - Francja. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie