313. derby Pragi! Gdzie oglądać?

Ta piękna historia, która liczy już 129 lat sprawia, że „Prazske derby” są jednymi z najstarszych na świecie. Sobotnie starcie pomiędzy Spartą i Slavią będzie już 313 oficjalnym meczem pomiędzy obiema ekipami. Dla broniącej tytułu mistrzowskiego Sparty będzie to najprawdopodobniej mecz ostatniej szansy na dogonienie rywala. W przypadku porażki przewaga Slavii na dziesięć kolejek przed końcem sezonu wynosić będzie aż szesnaście punktów.
Potknięcie rywali będzie chciała wykorzystać Viktoria Pilzno, która w niedzielę zmierzy się na wyjeździe z FK Pardubice.
Po rozegraniu dwudziestu czterech kolejek liderem ligi czeskiej jest Slavia, która zgromadziła 65 z 72 możliwych punktów. „Zszywani” w tym sezonie przegrali tylko raz – w ostatniej kolejce 2024 roku dosyć niespodziewanie przegrali na wyjeździe z FK Teplice 0:1. Ponadto dwa mecze zremisowali na wyjeździe: w pierwszej kolejce z FC Slovacko 0:0 i na początku listopada 1:1 z FC Hradec Kralove.
- Mamy mocny zespół i prezentujemy się bardzo dobrze w rozgrywkach ligowych. Do tego dysponujemy najlepszym atakiem i obroną w lidze. Owszem, nie jesteśmy zadowoleni z naszego startu w europejskich pucharach, ale na własnym podwórku praktycznie w każdym meczu udowodniamy, że mamy klasowy zespół, którego celem jest odzyskanie tytułu. Te trzynaście punktów przewagi nad drugim i trzecim zespołem to tylko potwierdza. Wiemy, o co gramy, dlatego w sobotę walczymy o pełną pulę – zapewnia zapewnia dyrektor sportowy Slavii Praga, Jiri Bilek.
Slavia jest zdecydowanym liderem i głównym kandydatem do tytułu mistrzowskiego. Niewykluczone, że zostanie pierwszym klubem, który po zakończeniu sezonu zasadniczego wywalczy mistrzowską koronę, zanim jeszcze rozpocznie się rywalizacja w grupie mistrzowskiej. Od siedmiu lat u naszych południowych sąsiadów po zakończeniu sezonu zasadniczego (po 30 kolejkach) tabela jest podzielona na trzy grupy. Drużyny z miejsc 1-6 rywalizują o mistrzostwo systemem każdy z każdym, po jednym meczu. Podobnie jak ekipy z miejsc 11-16, które walczą o utrzymanie. Zespoły z miejsc 7-10 rywalizują w systemie pucharowym (mecz i rewanż) w półfinałach i finale), a zwycięzca fazy play-off zagra w barażu o miejsce w eliminacjach Ligi Konferencji Europy. Z ligi automatycznie spadnie ostatnia drużyna, a zespoły z miejsc czternastego i piętnastego czekać będzie walka w dwumeczu barażowym z drugą i trzecią drużyną II ligi o pozostanie w elicie. Do zakończenia sezonu zasadniczego pozostało zaledwie sześć kolejek i jeśli Slavia będzie punktowała jak dotychczas, to tytuł mistrzowski będą już mogli świętować nawet w połowie kwietnia.
„Zszywani” dmuchają na zimne…
- Nikt w klubie nie może myśleć, że mamy tytuł w kieszeni. Ostatnio zdobyliśmy trzy ważne punkty na trudnym terenie najpierw wygrywając w Pilźnie, a ostatnio u siebie w derbach z Bohemians. Ale do końca jeszcze daleka droga i musimy cały czas iść do przodu, pokonując przeszkodę za przeszkodą – uważa trener Slavii, Jindrich Trpisovsky.
Wydaje się, że te słowa szkoleniowca „Zszywanych” nie są jedynie kurtuazją z jego strony, ale bardziej tonowaniem nastrojów i utrzymaniem koncentracji. Fakty jednak są takie, że tracące przed tą kolejką trzynaście punktów ekipy Viktorii Pilzno i Sparty zdają sobie sprawę, że dogonić Slavię będzie niezwykle trudno. - Do końca sezonu pozostało jedenaście meczów. Slavia ma nad nami trzynaście punktów przewagi, więc musieliby stracić więcej niż jeden punkt w każdej kolejce. Jest za późno, żeby przeprosić za to, co wydarzyło się w 2024 roku. Najważniejsze dla nas jest, żeby podchodzić do każdego meczu z zamiarem wygrania – powiedział przed tym meczem trener Sparty, Lars Friis. Jeszcze dalej poszedł opiekun Viktorii Pilzno, Miroslav Koubek, który po przegranym u siebie meczu ze Slavią 1:3 w przedostatniej kolejce przyznał, że walka o tytuł mistrzowski została rozstrzygnięta. - Chciałbym pogratulować Slavii wygrania tytułu w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach. My mamy w tym momencie trochę cele niż Slavia – podkreślił doświadczony szkoleniowiec.
Slavia w tym sezonie dysponuje zarówno najlepszym atakiem jak i obroną. W dwudziestu czterech kolejkach „Zszywani” strzelili 50 goli, tracąc przy tym zaledwie osiem bramek. Jeżeli Sparcie uda się zatrzymać rozpędzonego rywala, a Viktoria wygra w Pardubicach, to jedna i druga ekipa będzie traciła do Slavii dziesięć punktów, mając w perspektywie jeszcze po jednym meczu w grupie mistrzowskiej z podopiecznymi Jindricha Trpisovsky’ego.
- Uważam, że liga czeska nadal w dużej mierze opiera się na grze fizycznej. Stajesz do walki i stawiasz czoła wielu sytuacjom jeden na jeden. Zmieniło się to, że coraz więcej drużyn gra z trzema lub pięcioma zawodnikami w obronie. Ale nadal bazują na sile fizycznej. Oczywiście, derby to mecze o dużej intensywności, po prostu nie chcemy ich przegrać. Można to wyczuć już na tydzień przed rozpoczęciem spotkania. Z drugiej strony są to mecze dostarczające graczom najwięcej frajdy. To trudna konfrontacja, ale chcesz ją wygrać – mówił na piątkowej konferencji prasowej obrońca Sparty, Asger Soerensen.
Na Edenie górą gospodarze…
Jesienne derby na Edenie wygrała Slavia 2:1 dzięki szybko strzelonym golom przez Mojmira Chytila i Christosa Zafeirisa. W drugiej połowie kontaktową bramkę zdobył Albion Rrahmani.
- Początek spotkania będzie niezwykle ważny, nie poradziliśmy sobie dobrze w ostatnim derbowym meczu. Jednym z naszych zadań będzie na pewno uchwycenie intensywności meczu od samego początku. Z drugiej strony wiemy, jak się do tego zabrać, zresztą już tego doświadczyliśmy. Chodzi o to, że my też to robimy. Jeśli chodzi o sytuacje jeden na jeden, to wiemy, że Slavia jest w tym silna. Ale wierzę, że znamy sposoby na pokonanie tego problemu – twierdzi trener Sparty, Lars Friis.
Szkoleniowiec Sparty w sobotnim meczu nie będzie mógł skorzystać z pomocy napastnika Victora Olatunjiego, który po zdobyciu zwycięskiej bramki w samej końcówce starcia w Ołomuńcu otrzymał czwartą żółtą kartkę w sezonie. Kontuzjowany jest także Indrit Tuci, a od dłuższego czasu urazy leczą Angelo Preciado i Imanol Garcia. W Slavii pod znakiem zapytania stoją występy Jana Borila, Lukasa Provoda, Christosa Zafeirisa i Oscara Dorleya, który w tym sezonie należy do kluczowych postaci w ekipie „Zszywanych”. Od dłuższego czasu z gry wyłączeni się kontuzjowani Tomas Vlcek i Lukas Vorlicky. Niewykluczone, że do gry będą zdolni Ondrej Lingr, Ivan Schranz i Stepan Chaloupek, którzy ostatnio zmagali się z urazami.
- Dla nas niezwykle ważne będzie abyśmy weszli w derby jak najlepiej, ponieważ nasze zdrowie nie było w ostatnich dniach idealne. Zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja tych zawodników, którzy mieli problemy – mówi trener Jindrich Trpisovsky.
Slavia gra o 99. zwycięstwo!
Sobotnie derby będą 313. Oficjalnym starciem pomiędzy Spartą i Slavią, a po rozpadzie Czechosłowacji będzie to sześćdziesiąty dziewiąty mecz ligowy pomiędzy dwoma najstarszymi i najbardziej utytułowanymi klubami w historii czeskiego futbolu. Historia tych spotkań liczy już prawie 129 lat i derby Pragi są jednymi z najstarszych na świecie.
Historyczne starcie pomiędzy nimi odbyło się 29 marca 1896 roku na "Cisarskiej louce" (Cesarskiej łące) i w obecności 121 widzów zakończyło się wynikiem 0:0. Co ciekawe, Sparta strzeliła gola, ale sędzia Josef Roessler-Orovsky anulował go po meczu, ponieważ zgodnie z ówczesnymi przepisami obie drużyny musiały się na niego zgodzić, a tego nie zrobiła Slavia, a dokładniej jej nieformalny kapitan Karel Freja. W dotychczasowych 312 rozegranych meczach 138 razy górą była Sparta, 98 zwycięstw odniosła Slavia, a 76 konfrontacji kończyło się wynikiem nierozstrzygniętym.
Vitezslav Lavicka jako piłkarz ze Spartą siedmiokrotnie zdobywał mistrzostwo Czechosłowacji i pięć razy sięgał po krajowy puchar. W 2014 roku, jako szkoleniowiec tego zespołu, zdobył ze Spartą podwójną koronę. Spośród wielu derbowych konfrontacji przeciwko Slavii była jedna, która szczególnie utkwiła mu w pamięci. - Takim wyjątkowym dla mnie meczem był ten rozegrany na stadionie Sparty w kwietniu 1988 roku. Wygraliśmy go 5:0, a ja zdobyłem jedną z bramek. Następnego dnia brałem ślub, więc dla mnie to był taki mecz derbowy, który szczególnie pamiętam – wspomina tamto starcie były szkoleniowiec Śląska Wrocław.
Na kłopoty… Chovanec!
Innym niezwykle ciekawym meczem pomiędzy Slavią i Spartą był ten rozegrany 7 kwietnia 1995 roku, a więc już w lidze czeskiej. Na dziesięć kolejek przed końcem sezonu Sparta traciła do Slavii pięć punktów i doskonale zdawała sobie sprawę, że ten mecze może być dla niej ostatnią szansą na walkę o tytuł. Dosyć niespodziewanie na to spotkanie desygnowany został Jozef Chovanec, który pół roku wcześniej zakończył karierę i został menadżerem klubu. Od tego momentu nie trenował już z zespołem. Sparcie brakowało lidera na boisku, kilku piłkarzy było kontuzjowanych bądź pauzowało za kartki. Dzień przed meczem Chovanec odwiedził swoich byłych kolegów podczas treningu, a prezydent klubu Petr Mach w rozmowie z trenerem Jozefem Jarabinskym wskazał, aby go powołać do meczowej kadry, tym bardziej, że był cały czas zgłoszony do rozgrywek. Następnego dnia, dokładnie miesiąc po swoich 35. urodzinach, Chovanec spakował swoje rzeczy i pojechał na mecz. - Moja żona pukała się w czoło. Myślała, że oszalałem. Ale miłość do klubu przesądziła o tym, że straciłem rozum. Nie trenowałem, poszedłem tam bez przygotowania – wspominał Chovanec wiele lat później w jednym z wywiadów. O tym wydarzeniu nie wiedział praktycznie nikt, włącznie z samymi piłkarzami. Mało tego, po przyjeździe na stadion Slavii, Chovanec ubrany w dres Savii poszedł na… papierosa z trenerem Slavii, Frantiskiem Cipro. Chwilę później opiekun „Zszywanych” przeczytał skład Sparty i przeżył szok, gdy w wyjściowym składzie pojawił się Chovanec. To tak jakby w dzisiejszym meczu, w składzie Sparty pojawił się obecny dyrektor sportowy klubu, legendarny Tomas Rosicky. Ten manewr okazał się skuteczny, bo Sparta wygrał derbowe starcie 1:0 dzięki bramce zdobytej w ostatniej minucie przez Pavla Nedveda. Dzięki tej wygranej nastąpił niesamowity zwrot akcji – Sparta (z Chovancem w składzie) wygrała wszystkie 10 meczów i wyprzedziła Slavię w walce o tytuł aż o sześć punktów.
Trzydzieści lat temu Sparta traciła do Slavii pięć punktów i potrafiła wówczas dokonać tego niesamowitego przełomu. Teraz na jedenaście kolejek przed końcem sezonu, strata do „Zszywanych” wynosi trzynaście punktów. Jeśli podopieczni Larsa Friisa chcą nawiązać do tej pięknej historii z udziałem obchodzącego wczoraj 65. urodziny Jozefa Chovanca, to muszą dzisiaj zdobyć komplet punktów.
W Pilźnie i Ostrawie kibicują Sparcie!
Na wygraną Sparty liczą także kibice wicelidera Viktorii Pilzno i czwartego Banika Ostrawa, bo to pozwoli obu ekipom mieć jeszcze szanse na zbliżenie się do „Zszywanych”. Obie ekipy swoje mecze rozegrają w niedzielę. Banik podejmie FK Mladą Boleslav, a Viktoria zagra na wyjeździe z FK Pardubice.
„Viktorka” to ostatni przedstawiciel Czechów w europejskich pucharach. W czwartkowy wieczór podopieczni Miroslav Koubka zmierzyli się u siebie w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Europy z Lazio. I choć ekipa z Rzymu kończyła to spotkanie w dziewiątkę, to zdołała go wygrać 2:1, strzelając zwycięskiego gola w doliczonym czasie gry.
- Mecz z Lazio był prawdopodobnie naszym najlepszym występem w Europie. Wynik pozostawił rany i to chaotyczne zakończenie meczu nam nie pomoże. Ale myślę, że poczucie dobrego występu będzie przeważać w nadchodzących dniach. Biorąc pod uwagę wymagający harmonogram, w Pardubicach nastąpi pewna rotacja składu, zobaczymy w zależności od stanu zdrowia poszczególnych zawodników – podkreśla trener Miroslav Koubek.
Mecz Sparta Praga – Slavia Praga w sobotę 8 marca o 18:55 w Polsacie Sport Premium 3 oraz na Polsat Box Go.
Mecz FK Pardubice – Viktoria Pilzno w niedzielę 9 marca o 18:25 w Polsacie Sport Premium 2 oraz na Polsat Box Go.
Przejdź na Polsatsport.pl