Norwegowie grzmią po skandalu na MŚ w skokach. "Polacy nie skaczą i szukają dziury w całym"
Norwegia znajduje się w stanie szoku po dyskwalifikacji Mariusa Lindvika, który zajął drugie miejsce w konkursie mistrzostw świata na dużej skoczni. Kierownictwo ekipy próbuje pomniejszać swoją winę, uznając nieprzepisowy kombinezon za nieznaczne złamanie regulaminu i usprawiedliwia się, że "to robią wszyscy".


MŚ w Trondheim: Skrót konkursu na dużej skoczni

Tomasz Kalemba: Gigantyczny skandal, w skokach narciarskich mamy wojnę totalną

Rafał Kot i Krzysztof Rawa o skandalu w skokach narciarskich. "Gruba afera przykryła całe MŚ"
Zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon został również piąty w niedzielę Johan Andre Forfang.
ZOBACZ TAKŻE: Wicemistrz świata w skokach zdyskwalifikowany! Odebrano mu medal!
"To miał być jubel na zakończenie mistrzostw u siebie w domu, lecz teraz Norwegia stała się głównym aktorem skandalu z manipulacją kombinezonami" - skomentował dziennik "Verdens Gang".
"Norwegia jest oskarżona o oszustwo przy sprzęcie" - poinformował kanał telewizji publicznej NRK.
Dyrektor ds. skoków narciarskich przy norweskiej federacji (NSF) Jan Erik Aalbu w pierwszych wypowiedziach dla norweskich mediów był bardzo wzburzony.
- To nie była manipulacja ani oszustwo, ani techniczny doping, jak przedstawiają to nasi rywale, tylko niedostosowanie się do przepisów w taki sam sposób, który zdarzał się przy wcześniejszych dyskwalifikacjach w skokach i kombinacji norweskiej. To, że mamy dobre wyniki budzi zazdrość u konkurencji i stąd te donosy i protesty nas oskarżające - skomentował.
Trener Norwegów Magnus Bervig wyjaśnił w "Verdens Gang" że kontrolerzy pokazali mu kombinezony Forfanga i Lindvika z niedozwolonym szwem w kroku.
- To nie było żadne oszustwo, tylko zwykłe złamanie regulaminu. Kombinezon był zbyt sztywny i za mało elastyczny i tylko o to chodziło. Dyskwalifikacje w tym sporcie się zdarzają - zapewnił.
Aalbu powiedział, że nie widział filmu wideo, na którym szyte są w pośpiechu kombinezony, ale przyznał, że tak mogło się stać, "ponieważ już teraz szykowany jest sprzęt na turniej Raw Air".
Dyrektor skoków narciarskich przy FIS Sandro Pertile przyznał norweskim mediom, że decyzja o dokładnym zbadaniu kombinezonów Forfanga i Lindvika zapadła po proteście Austrii, Słowenii i Polski po obejrzeniu właśnie tego filmu.
Aalbu dodał kąśliwie, że akurat w Polsce sprawa została rozdmuchana do "niewiarygodnych rozmiarów".
- To mnie nie dziwi, ponieważ Polacy właściwie w tym sezonie nie skaczą, więc szukają dziury w całym i przede wszystkim nam zazdroszczą - podkreślił.

